środa, 23 grudnia 2015

Dylogia "Die Hard", czyli "Szklana pułapka"

Action, 1988-1990


Uznaję za zabawne, że dzisiaj "Die Hard" jest uznawane za typowe kino akcji na równi z całą resztą gatunkowych klasyków, większych i mniejszych. Zgoda, główny bohater przeżywa tutaj wiele niemożliwych zdarzeń... ale jest tu o wiele więcej.

sobota, 19 grudnia 2015

"Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy" - Sześć rzeczy, które dobrze zrobiono.




Minęło 30 lat od finału "Powrotu Jedi". W tym czasie wiele rzeczy się zmieniło. Luke Skywalker zniknął, Han Solo utracił Sokoła Milenium, zamiast Armii Klonów mamy prawdziwych ludzi - porwanych i wychowanych na żołnierzy idealnych. Najważniejsza jest ta pierwsza kwestia. Walka między Ciemną i Jasną stroną Mocy trwa, i obu zależy, by odnaleźć Skywalkera. By zniszczyć ostatniego Rycerza Jedi. Albo go ocalić.

Strzelam, że przez ten weekend wszyscy napiszą recenzję tego filmu, więc ja od siebie dorzucę co innego. Krótką listę kilku rzeczy, które najbardziej mi się spodobały w filmie. Bez spoilerów.

środa, 16 grudnia 2015

Nie rozumiesz fenomenu tego filmu - jak to o tobie świadczy?

To prawdziwa plaga. Ludzie nisko oceniają jakiś film, bo "nie wiedzą co inni w nim widzą". Albo: "czemu jest taki popularny?". To stało się w którymś momencie argumentem w konwersacji, zamiast właściwej rozmowy, w której jedna strona pyta drugą, czemu lubi ten film. Nie, czasy komunikacji międzyludzkiej przeminęły wśród klasy niższej. Teraz oglądasz film o którym wiesz, że jest lubiany, i jeśli z tobą jest inaczej: nie musisz rozumieć niczego. Ani własnej reakcji ani też jakie były wrażenia twojego męża. Nie musisz mieć jakiejkolwiek reakcji. Teraz "nie rozumiesz" i to już tłumaczy słabość obrazu. A jest słaby, bo jest przereklamowany. Inni obudzili w tobie oczekiwania, których nie umiesz sprecyzować, ale film i tak ich nie spełnił, więc jest słaby.


I najgorsze: został PRZECHAJPOWANY!





czwartek, 19 listopada 2015

dokończyłem Battlestar Gallactica

Podróż okrętu Gallactica zakończyła się, podobnie jak wojna Ludzi z Cylonami. Wszystkie 12 modeli zostały poznane, bohaterowie rozpoczęli nowe życie, przepowiednie się spełniły. Były dwie notatki odnośnie pierwszych sezonów tego serialu, gdzie się zachwycałem, więc wypada dokończyć co zacząłem. Z tego powodu publikuje te oto listę podsumowującą mój kontakt z tą serią, w 10 punktach i kolejności chronologicznej. Jest to zbiór wrażeń które odnosiłem w trakcie kontaktu z serialem, dlatego mogą sobie zaprzeczać. Zapraszam.





sobota, 7 listopada 2015

"48 godzin" (7/10) Męski klasyk!

Klasyk dzieciństwa. A może jednak nie? Nie nadążam za tym, co i kiedy zyskuje takowy status. Ale faktem jest, że "48 godzin" oglądałem bardzo dawno temu, w czasach gdy uważałem, że film z Eddie Murphym = komedia. I nawet miło go wspominałem, mimo że wspomnienia się zatarły, zresztą był to obraz wyraźnie ponad wiek młodego Garreta. A może właśnie dlatego?



piątek, 23 października 2015

(serial) "Scream" (7/10)

Serialowa adaptacja filmu kinowego Wesa Cravena pt. "Krzyk" pojawiła się na dniach na brytyjskim Netflixie i nie miałem wobec niego wielkich oczekiwań. Tym milej mi ogłosić, że jest to produkcja udana pod każdym możliwym względem! Osią fabuły jest oczywiście środowisko licealne, gdzie zaczyna grasować morderca. Wszystko zaczyna się jeszcze przed pierwszym morderstwem - Aubrey zostaje nagrana gdy całuje swoją dziewczynę, Rachel. Wideo trafia do Internetu i wszyscy je oglądają w kilku sekund od publikacji. Wszystkiemu winna jest grupa nastolatków pod przywództwem Niny - to ona po powrocie do domu ginie zadźgana przez gościa w czarnym płaszczu i masce, którą 20 lat temu nosił tutejszy człowiek-słoń. Rano wszyscy stają się podejrzani.

Miłośnicy podcastów będą mile zaskoczeni.



sobota, 17 października 2015

"Czas Apokalipsy" (8+/10) Kiedy ostatnio oglądaliście ten film?

Oto produkcja, którą wszyscy widzieliście, lubicie, zapewne nawet podziwiacie. Ale kiedy to było? W którym roku ostatni raz oglądaliście ten film? 2008? To lepiej odświeżcie go, bo "Czas Apokalipsy" jest produkcją o wiele większą niż pamiętacie.

Fabularnie jest to jeden z wielu tytułów opowiadający o koszmarne wojny wietnamskiej. O tym, jak to obywatele USA zostali zmanipulowani w konflikt o cholernie wie co, wrócili do domu zniszczeni i wkurzeni. Brzmi banalnie i tak pozostanie do czasu gdy Ken Burns wypuści swój dokument o Wietnamie w przyszłym roku. Dopiero wtedy moja wiedza w tym temacie się poszerzy i przestanę mylić te ich jankeskie wojny ze sobą. Nie moja wina, że te filmy są identyczne.

Co nie znaczy, że nie są dobre. Szczególnie gdy mówimy o "Czasie Apokalipsy", jednym z największych i najlepiej wyreżyserowanych filmów jakie w życiu widziałem!



niedziela, 11 października 2015

Czy możemy być przyjaciółmi, jeśli coś ściągaliście?

W ostatnim czasie napisałem garść tekstów, w których wymieniłem zalety i wady zarówno bycia Jednorożcem (uczciwym konsumentem kultury) jak i piratem (nieuczciwym konsumentem kultury). Jeśli jeszcze się z nimi nie zetknęliście - proszę, zróbcie to teraz, bo w niniejszej publikacji nie będę pokrywał większości niuansów.

Sześć plusów piractwa
Pięć minusów uczciwości

Były to jednak teksty w gruncie rzeczy humorystyczne, i najważniejsze: nie wyraziłem tam swojego stanowiska wobec problemu. A to rodzi istotne pytanie:

Czy możesz się przyjaźnić z Garretem, jeśli ściągasz?

czwartek, 8 października 2015

"Hot Girls Wanted" (6/10) Dokument o porno.

A konkretnie o przemyśle zawodowego amatorskiego porno (filmiki które wyglądają jakby były nagrane przez przypadkowych ludzi). Tutaj większość dziewczyn zaczyna gdy tylko kończy 18 lat, same się zgłaszają, prawie wszystkie w ten sam sposób. Lecą na wschodnie wybrzeże USA i innych miejsc, gdzie nie ma obowiązku kręcenia z użyciem prezerwatyw. W kwestii fabuły - kamera śledzi tu jedną metę takich dziewczyn i kilka spośród nich. Życie zawodowe, osobiste, przeszłość.

Na tym zdjęciu jest też mężczyzna.

poniedziałek, 5 października 2015

"Porachunki" (8+/10)

Black Comedy, 1998


Moja notatka o "Przekręcie" nie należy do moich ulubionych. Chociaż film lubię, to nie miałem o nim za wiele dobrego do napisania, za to sporo do narzekania odnośnie całej konstrukcji. Wszystko po to by wyjaśnić, czemu nie lubię tego filmu bardziej. Teraz powtórzyłem "Porachunki" i widzę, że był też jeszcze jeden powód.

W swoim debiucie Guy Richie śledzi losy czterech brytyjskich kolegów: Jasona Stathama, Eddy'ego i dwóch innych. Wspólnym wysiłkiem udaje im się uzbierać astronomiczna dla nich kwotę - składają się oni po 25 tysięcy by Eddy mógł zagrać z miejscową szychą Harrym i jego partnerami w karty. To elitarny klub, gdzie trzeba wyłożyć w 100K, żeby móc zagrać. Harry oszukuje i nabiera naszego Eddy'ego - teraz ten nie tylko przegrywa, ale jest jeszcze winny pół miliona. I ma tydzień by spłacić dług.



wtorek, 29 września 2015

"Młodość" (7/10)

Opowieść o artystach odpoczywających w kurorcie dla elity. Każdy z nich ma jakiś problem - szuka inspiracji, albo pracuje nad kolejnym filmem. Ktoś inny przygotowuje się do roli, inni zdają się tu być bez żadnego powodu.

Jest to film zarówno słabszy jak i lepszy od "Wielkiego piękna", produkcji tego samego reżysera sprzed dwóch lat. Zachowano tutaj piękny język obrazu przy większej roli scenariusza. Dzięki temu ogląda się to lepiej, ale wyżej cenię "Grande Bellaza". Podobnie jak wtedy, w "Młodości" jest dużo ruchu, a szyk i klasa tego świata wyrażana jest poprzez montaż, reżyserię, rytm, muzykę, kolory, barwy, kobiety i ubrania które noszą. Ogląda się to z przyjemnością, ale tym razem jest tego mniej. I jest to bardziej zwyczajne. Zdąża się często jakaś statyczność, bezruch. Szkoda.


środa, 23 września 2015

Najlepsze filmy z 1957 roku. Najlepszy rok w historii?

Ten rok był wyjątkowy. W Polsce zaczęto m.in. produkować Syrenę, wydawać pierwsze pismo dla polskich dziewcząt o logicznej nazwie "Filipinka", premierę zaliczyli również "Tytus, Romek i A'Tomek" (jeszcze za pośrednictwem "Świata młodych"). Postawiono też pierwszy pomnik ku pamięci Powstania Warszawskiego oraz Armii Krajowej, zaprzestano cenzurowania tamtych wydarzeń.


sobota, 19 września 2015

"I am Wating" (7/10)

Neo-Noir, 1957


Film obejrzany z doskoku. Tamtego dnia miałem już za sobą jedną poważną produkcję z '57 roku, i nie miałem ochoty na kolejnego Bergmana albo innego Wajdę. Padło na coś, co chciałem obejrzeć, bo miałem do tego dostęp... I tyle. Azjatycka produkcja, która ma niewiele ocen, ale żadna nie wskazuje na to, że stracę czas oglądając go. Zresztą, ile będę miał okazji, by z tak odległych lat zobaczyć coś, co nie powstało w USA?

"I am Waiting" zaczyna się od spotkania. Mężczyzna widzi nad rzeką kobietę, niczym Tramp w "City Light". Nawet nie jest powiedziane, że tu w grę wchodzi samobójstwo. Kobieta jest cała zmoczona, wydaje się zagubiona, bohater zaprasza wiec ją do swojego baru, o tej porze już wyludnionego. Niewiele może dla niej zrobić, ale dowiadujemy się przynajmniej, co się stało. Pracowała w klubie nocnym u gangstera jako jazzowa śpiewaczka , jeden z jego pomagierów chciał się do niej dobrać, wiec zdzieliła go wazonem w twarz i teraz myśli, że go zabiła. Nie może wrócić, wiec czeka. Bohater również czeka, na list od swojego brata który wyjechał rok temu do Brazylii. Chce do niego dołączyć i zaczął się niecierpliwić, wysłał wiec do niego kilka wiadomości. Sprawy się komplikują, gdy te wracają do adresata nienaruszone, a gangster wpada na trop swojej własności.




środa, 16 września 2015

"Białe noce" (7/10)

Romance, 1957


Marcello Mastroianni wracał razem z przyjaciółmi po bliżej nieokreślony spotkaniu. W sumie nie wiadomo, co tam się działo: czy było to poważniejsze spotkanie, a może dzień jak co dzień? Wiadomo tylko, że Marcello o tak późnej porze nie ma ochoty wracać. W przeciwieństwie do tego co było wcześniej, nie ma ochoty by milczeć. Chce rozmawiać. Rusza więc na spacer i szuka bratniej duszy.



czwartek, 10 września 2015

"Człowiek na torze" (7/10)

Drama, 1957


Polski "Obywatel Kane" - z nieznanych przyczyn maszynista z długoletnim stażem ginie pod kołami pociągu. Przełożeni zastanawiają się, co tam takiego się wydarzyło? Czy był to akt sabotażu? Ktoś go wepchnął? Sam się rzucił? Kolejni współpracownicy zdają relacje, wspominając jak wyglądała ich znajomość z tajemniczym mechanikiem. Z ich opowieści wyłania się obraz niezwykłego człowieka...






Legendarny polski reżyser Andrzej Munk debiutuje w długiej formie, dedykując swój obraz polskiej kolei. Miłość do niej sięga jeszcze początków XX wieku i szkoły Warszawsko-Wiedeńskiej. Widz dowie się, jak wyglądały procedury prowadzenia parowozu, ile pracy wymagała bezpieczna jazda. Obejrzy przy okazji jak wyglądała Polska w tamtym okresie, gdy już było można spodziewać się zmian na gorsze. A przede wszystkim, pozna on maszynistę Orzechowski - człowieka, dla którego prowadzenie tego szczytu techniki było najwyższym zaszczytem i niezmiennym sensem życia. Usłyszy opowieść której mottem jest ta niezmienna prawda: "Jedynym kryterium moralnym jest to, jak wykonujesz swoją pracę".

Zawodzi niestety fabuła, czy raczej główny temat: co tam tak naprawdę zaszło? Może to przez fakt, iż oglądałem drugi raz, ale miałem wrażenie, że twórcy nie starali się jakoś ukryć prawdy i zakończenie było całkiem oczywiste. Gdy już zaczęło im na tym zależeć, było już za późno, a i starania nie należały do udanych. Przez to zabawa w kotka i myszkę, ta udawana ciekawość, to wszystko mnie nudziło. Od początku było wiadomo, co się stało i dlaczego - a przez to, jaki jest morał tej opowieści. Dlatego oczekiwanie, aż sam film do tego dojdzie, po prostu meczy. Poza tym nielogiczne jest to, że w przypadku takiego zdarzenia zaczynają słuchać opowieści o przeszłości głównego podejrzanego. Taka konstrukcja fabularna mogła być zrealizowana lepiej. Trudno jednak nie doceniać tego doskonałego filmu - to w końcu Klasyk polskiej kinematografii.

Film można zobaczyć legalnie na kanale studia TOR na YouTube (pamiętajcie, żeby wyłączyć adblocka):




wtorek, 1 września 2015

Zalety z bycia uczciwym. Okazuje się, że jakieś są.

A więc jesteś Jednorożcem, legalnym użytkownikiem dóbr kultury. Coś dobrego z tego wynika? (jeśli nie wiesz, czemu tak cię nazywam, zajrzyj tutaj)


niedziela, 23 sierpnia 2015

Legalna kultura to w sumie same wady. Oto 5 dowodów.

Kontynuuję serię felietonów poświęconych piractwu. Przed Nowymi Horyzontami zdążyłem omówić wady i zalety nielegalnego ściągania, teraz czas na minusy bycia po czystej stronie prawa.


wtorek, 18 sierpnia 2015

"Przekręt" (7/10) Dobra zabawa!

Black Comedy, 2000


Produkcja, którą trzeba trochę zganić, jeśli planuje się o niej pisać nieco dłuższą notkę. Obok porządnej zabawy, świetnych postaci oraz stylu, jakim ona się odznacza, ma również słabsze strony, utrudniające oglądanie.



środa, 12 sierpnia 2015

10 powodów żeby wrócić na Nowe Horyzonty

Niby już się nachwaliłem, ale ani razu wprost. Tu więc to zrobię. Zapraszam.


1. Hotel

Przy planowaniu tej części wakacji miałem dwa warunki: 
1) skoro to wypoczynek to wydam trochę pieniędzy. 
2) ma być łazienka w pokoju. 
Wybrałem więc najtańszą wersje z prysznicem obok łóżka, zapłaciłem za to, upewniłem się, że mają sprawne WiFi i na miejscu oniemiałem, bo dostałem dokładnie tyle za ile zapłaciłem. Wrażenia wizualne na poziomie apartamentu, wszystko tip top. To było idealne miejsce by odpocząć na koniec dnia pełnego ciężkiego oglądania filmów. Wracałem o północy, przygotowywałem sobie gorąca czekoladę w korytarzu, brałem gorący prysznic, pisałem skrypt do podcastu, i szedłem spać jak dziecko w tym ich idealnym łóżku. Spałem zazwyczaj 5-6 godzin, wiec powinienem ledwo żyć po kilku dniach, ale było dokładnie odwrotnie. I dziś uważam, że to właśnie dzięki temu hotelowi, w którym mogłem się zrelaksować jak należy, i nie miałem na co narzekać. Żeby dać wam jakaś perspektywę, jakie drobnostki mogły mi zepsuć humor: brakowało półeczki pod prysznicem na szampon, wiec stawiałem go na podłodze. W pokoju były dwa światła i jedno zbyt mocno nagrzewało, wiec używałem tego drugiego. Prawdziwy ból, prawda? Jasne, mógłbym sobie życzyć niższej ceny. Albo płakać, że chcieli 25 zeta dziennie za dostęp do stołu szwedzkiego na śniadanie, wiec jechałem na miasto i tam jadłem za mniej, ale do jedzenia wrócę za moment. Jednak to ich decyzja, i z tego co wiem: nie dało się taniej. Znaczy, dałoby się, ale nie chcę teraz gadać o polityce.


Misio dla skali.

sobota, 8 sierpnia 2015

Top 10 złych elemementów na Nowych Horyzontach

Wbrew pozorom, troszkę tego było. Nie uwzględniam jednak minusów, które mnie nie dotyczą (jak brak pola campingowego pod kinem, przez co jeden znajomy nie chciał jechać ) oraz czepiania się... Chociaż w sumie tu wszystko będzie czepianiem się, bo było rewelacyjnie!! Ale na słodzenie przyjdzie czas, dlatego najpierw o wadach. Nie liczę też minusa w postaci konieczności powrotu do "normalnego" świata, w którym opowiadasz ludziom o festiwalu filmowym, a ci nie wiedzą co z tym zrobić i kończą pytając jaka była pogoda we Wrocławiu. To i tak lepsze niż ludzie którym trzeba tłumaczyć, czemu jechało się na drugi koniec Polski, skoro mogłem robić to samo w domu, oglądając telewizję.



Spotkanie z twórcami, tutaj "Czarnego prezydenta". Zazwyczaj wyglądało to tak, że
organizatorzy zadawali pytania, a Polacy na widowni tradycyjnie kij w dupie.:)

wtorek, 4 sierpnia 2015

Nowe Horyzonty 2015 # Dzień 10 Finał sezonu

Jeśli macie zobaczyć tylko jeden mój podcast o Nowych Horyzontach, to niech to będzie ten.


Spis treści:
00:10 - Nawet góry przeminą (Chiny, Drama, 2015). 5/10
01:44 - Moja matka (Włochy, Drama, 2015). 6/10
02:42 - Pokój nam w naszych snach (Litwa, Drama, 2015). 6/10
03:30 - Amy (UK, Music Documentary, 2015). 5/10
05:50 - Epilog (Polska, Eksperymentalny, 2015). 1/10.

Muzyka: 
Michael Giacchino - Moving On
Coleman Hawkins - Greensleeves

Relacja z dni wcześniejszych:
PIERWSZEGO ; DRUGIEGO ; TRZECIEGO ; CZWARTEGO ; PIĄTEGO ; SZÓSTEGO ; SIÓDMEGO ; ÓSMEGO ; DZIEWIĄTEGO

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Nowe Horyzonty 2015 # Dzień 9 - Słodka fasolka

Najlepsze doświadczenie kinowe w całym moim życiu. A także kilka słów o jednym dobrym filmie, który zobaczyłem tego dnia.


Spis treści:

00:32 - Love (Belgia, Erotic, 2015). 2/10
03:51 - An (Japonia, Obyczajowy, 2015). 7/10
05:20 - Syn Szawła (Węgry, Drama, 2015). 6/10
07:48 - Jeden na jednego (Korea Południowa, Drama, 2014). 5/10
09:15 - Kronika jednego dnia (Litwa, Drama, 1963). 5/10

Muzyka: John Frusciante - Murderers & Ramparts

RELACJA Z WCZEŚNIEJSZYCH DNI: PIERWSZEGO ; DRUGIEGO ; TRZECIEGO ; CZWARTEGO ; PIĄTEGO ; SZÓSTEGO ; SIÓDMEGO ; ÓSMEGO

sobota, 1 sierpnia 2015

Nowe Horyzonty 2015 # Dzień 8 - Polska daje radę

Polski festiwal, ale polskich filmów tu jak na lekarstwo... Ale gdy już jakiś zobaczyłem to stał się dla mnie tytułem dnia. Idealnie.


Spis treści:

00:23 - Czerwony pająk (Polska, kryminał, 2015). 6/10
01:40 - Niewielu z nas (Litwa, Drama, 1996). 6/10
02:10 - Koń Dinheiro (Portugalia, Dokument, 2014). 5/10
02:39 - Dziedziniec (Litwa, Drama, 1999). 6/10
03:36 - Ciało Anny Fritz (Portugalia, Czarna komedia/Thriller, 2015). 4/10

Muzyka: Miles Davis - Blue is Green

RELACJA Z WCZEŚNIEJSZYCH DNI: PIERWSZEGO ; DRUGIEGO ; TRZECIEGO ; CZWARTEGO ; PIĄTEGO ; SZÓSTEGO ; SIÓDMEGO

piątek, 31 lipca 2015

Nowe Horyzonty 2015 # Dzień 7 - Cisza i mnóstwo słów

Dziś udało mi się spełnić jeden opcjonalny warunek, który sobie postawiłem... Zobaczyć film tak dobry, że znajdzie się na liście moich ulubionych produkcji.


Spis treści:

00:21 - A Casa / House / Dom (Litwa, Drama, 1997). 8+/10
01:12 - Siedmiu niewidzialnych ludzi (Litwa, Drama, 2005). 5/10
02:59 - Czarny prezydent (Zimbabwe, Art Documentary, 2015). 7/10
03:30 - Wzgórze wolności (Korea południowa, Komedia romantyczna, 2014). 5/10
04:48 - Zabójczyni (Tajwan, Drama, 2015). 5/10

Muzyka: Michael Giacchino - Win One for the Reaper

RELACJA Z WCZEŚNIEJSZYCH DNI: PIERWSZEGO ; DRUGIEGO ; TRZECIEGO ; CZWARTEGO ; PIĄTEGO ; SZÓSTEGO ;

czwartek, 30 lipca 2015

Nowe Horyzonty 2015 # Dzień 6 - Albinosi i brak sensu

Wciąż nie udało mi się zakochać... żeby o tym zapomnieć, opowiem o tytułach, które dziś widziałem!


Spis treści:

00:21 - Biały cień (Tanzania, Drama, 2013)
01:12 - Wideofilia (Peru, Drama, 2015)
02:59 - Pamięć minionych dni (Litwa, Drama, 1990)
03:30 - Trzy dni (Litwa, Drama, 1991)
04:12 - Okruchy (Etiopia, Sci-Fi, 2015)

Muzyka: Jazzpospolita - "Jedno jabłko mniej"


RELACJE Z WCZĘŚNIEJSZYCH DNI: PIERWSZEGO ; DRUGIEGO ; TRZECIEGO ; CZWARTEGO ; PIĄTEGO

środa, 29 lipca 2015

Nowe Horyzonty 2015 # 5 Tworzenie i rodzenie

Kolejny udany dzień! Przede wszystkim, ze względu na bardzo inspirujący dokument.



Spis treści:

01:01 - Fassbinder. Kochaj, nie żadaj (Movie Documentary, Dania, 2015)
02:23 - Nieteraźniejszość (Litwa, Drama, 2014)
03:08 - Tysiąc i jedna noc (Portugalia, Drama, 2015)
04:06 - Inseminator (Wietnam, Drama, 2015)

Muzyka: Miles Davis - Round Midnight

wtorek, 28 lipca 2015

Nowe Horyzonty 2015 # Dzień 4 Bicie kobiet i życie w tropikach

Coś czuję, że zostanę zombi przed końcem festiwalu... Ale za to obejrzałem jeden film o którym warto pamiętać!




00:46 - "Zawieszona młodość (RPA, Teen Movie, 2015). 7/10
01:45 - "Brawa!" (Rumunia, Black Comedy, 2015). 6/10
03:13 - "Z tego, co było, po tym, co było" (Filipiny, Obyczajowy, 2014). 6/10
05:38 - "Zranione serca" (Filipiny, Eksperymentalny, 2014). 2/10


Muzyka: Dexter Gordon - "Tanya"


WCZEŚNIEJSZE RELACJE: DZIEŃ 1 ; DZIEŃ 2 ; DZIEŃ 3

poniedziałek, 27 lipca 2015

Nowe Horyzonty 2015 Dzień #3 Kobiety, siostry i dużo jedzenia

Dzisiaj znowu wyłącznie o filmach. Pięć tytułów w tym jeden na którym mi zależy, byście o nim usłyszeli.



00:00 - Perfomer (Polska, Eksperymentalny, 2015). 5/10
01:07 - Narodziny miłości (Francja, Romans, 1993). 6/10
01:49 - Nasza najmłodsza siostra (Japonia, Obyczajowy, 2015). 7/10
03:40 - Przeprowadzka (Kirgistan, Obyczajowy, 2014). 5/10
04:53 - Montażysta / The Editor (Kanada, Thriller, 2014). 4/10

Muzyka: Marek Grechuta - "Ulica cieni" z płyty "Magia obłoków"

RELACJA Z DNIA PIERWSZEGO ; DRUGIEGO

niedziela, 26 lipca 2015

Nowe Horyzonty 2015 Dzień #2 Lalki i Korytarz

Dziś tylko o filmach. Trzy, o których warto usłyszeć.




Muzyka: Toundra, płyta "IV" (2014)

00:16 - H. (7/10)
02:07 - Trzy dni w Auschwitz (4/10) & Piano (5/10)
03:34 - Znikający punkt (7/10)
04:37 - Korytarz (7/10)


RELACJA Z DNIA PIERWSZEGO

sobota, 25 lipca 2015

Nowe Horyzonty 2015 Dzień #1 - Wieś, Kuba i Karły

Postanowiłem, że będę kręcił vlogi. Tylko na tę chwilę. Zabrakło co prawda czasu na opowieść o swoim pierwszym razie we Wrocławiu, i wrażeniu jakie na mnie robi to miasto, i wielu innych rzeczach. Teraz tylko dwa słowa o największej zalecie festiwalu, a potem szybko o 5 filmach które widziałem pierwszego dnia.




https://youtu.be/E-8wdNBNSOk



Muzyka: Jazzpospolita - "Topniejący śnieg" (2014)

Spis treści:

00:00 - trochę gadania na początek + czemu Nowe Horyzonty są w dechę
01:59 - #1 Uczucia (5/10)
02:47 - #2 Vite & Objawiciel (1/10 & 4/10)
04:36 - #3 Epokowy projekt (6/10) + spotkanie z reżyserem
06:07 - #4 Saduto Tuto (7/10)
07:30 - #5 Dystans (5/10)

wtorek, 7 lipca 2015

Sześć minusów bycia piratem. Internetowym.

Było o zaletach, to teraz dla równowagi trochę o wadach. Często się o nich zapomina, bo są tak niewidoczne i tracą w porównaniu z zaletami... Ale warto o nich pamiętać, bo niektóre mają bardzo poważne i dalekosiężne konsekwencje.


sobota, 27 czerwca 2015

Piractwo jest w dechę! Oto sześć dowodów

Ponoć wszyscy to robiliśmy, i mieliśmy ku temu dobry powód. Czas skończyć z poczuciem winy i przyznać się raz a dobrze.

Powiem to otwarcie: ściągałem. I to nie raz. Mój pierwszy był w podstawówce, gdy podbiegłem do koleżanki i ściągnąłem jej sukienkę. A potem wyrzuciłem ją przez okno. Koleżankę, znaczy. Wychowawczyni pogniewała się na mnie tak bardzo, że obniżyła mi ocenę za zachowanie do bardzo dobrego. Pewnie chciała pójść dalej, ale miałem wtedy z 17 lat i byłem o 20 centymetrów wyższy od niej, i to po tym, gdy już stała na ramionach dyrektorki, więc nie słyszałem za bardzo, co tam mówiła. A to, zdaniem sędziego, było wystarczającym argumentem, by określić mnie jako niezdolnego do odbycia poważniejszej kary. Na szczęście potem zamknęli mnie w małym pokoiku z dostępem do Internetu, więc od tamtego momentu całkowicie przestały mnie interesować trójwymiarowe kobiety...

...to chyba najbardziej chory fragment fan-fiction jaki w życiu wymyśliłem. I tak pewnie niektórzy nie załapią żartu na temat całej reszty tych publikacji, ale zaryzykuję. A teraz, bez zwlekania: pięć dobrych rzeczy wynikających ze ściągania.


niedziela, 14 czerwca 2015

"Sense8". Serialowy gigant, który może się udać.

Dzisiaj widownia dzieli się z  grubsza na dwa zespoły. W jednym są ludzie chcący obejrzeć coś szybko, już, teraz. Zazwyczaj olewają oni seriale, bo przecież w tym czasie można obejrzeć kilka filmów, ale ja już się zabiorą to oglądają 8 sezonów w tydzień. Nie wiadomo, po co to robią, bo chyba nic w nich z tych seansów nie zostaje, ale skoro im to pasuje to pewnie mają ważny powód. Mi to nie przeszkadza. Oni "Sense8" raczej nie pukną, bo ten jeden seans zajmie im 5 lat. A przecież w tym czasie można obejrzeć z 7000 fabuł!

Drugą grupą są ludzie, którzy nie przepadają za kinem. Czasem coś obejrzą, ale też szybko się nudzą, jeśli nie ma czegoś mocniejszego. Dla nich akcja musi pędzić cały czas, od pierwszego odcinka, nie ma tu miejsca na budowanie świata i takich tam pierdół. Sam konkret, bez lania wody. Tacy ludzie odbiją się od "Sense8", ponieważ tutaj twórcy poświęcili więcej uwagi wznoszeniu konstrukcji, na której oprą się pozostałe sezony, niż na fabule.

Są też inni, podobni do mnie. Ludzie, którzy poświęcili cały miesiąc by obejrzeć "Babylon 5" a dwa lata później wciąż nie mogą się zamknąć "jaki to był cudowny serial!" Tacy ludzie po obejrzeniu "Sense8" złapią kciuk, i będą go trzymać, by ten projekt się udał.



wtorek, 2 czerwca 2015

Ulubione piosenki 2015 roku

Z tego co patrzyłem po ostatnich latach to ludzie lubią robić podsumowania półroczne muzyki, więc i sam zrobię coś takiego. O tym, że nowa muzyka jest na poziomie - już pisałem. Nie wiem, dlaczego jest powszechnie uważane inaczej. Dlatego teraz tylko playlista piosenek z 2015 roku, o których chcę pamiętać i za wiele lat. Głównie rock. Na obecną chwilę 10 utworów trwających prawie godzinę. Zaskakujące, że 7 z nich to utwory długie, instrumentalne lub stworzone przez kobiety.



Tę listę można przesuwać... żeby nie było jak ostatnio ;-)

Tradycyjnie nie mam pojęcia, co się dzieje w muzyce poza terenem który poznałem. Przeglądam "Top listy" i nic mi te tytuły nie mówią. Wykonawcy - czasem tak, ale cieszą się złą sławą, więc pasuję. Jeśli więc macie coś do polecenia z dowolnego rejonu muzyki - proszę. Po to takie tematy powstają.

środa, 27 maja 2015

(Sezon I) "Attack on Titan / Shingeki no Kyojin". Szybko miałem dość.

Anime & Adventure


Od "Neon Genesis Evangelion" minęło tyle czasu, że data w kalendarzu dobiegła do futurystycznych lat w trakcie których działa się akcja serialu - tak więc można spróbować zrobić coś podobnego jeszcze raz. Co tam jest teraz popularne... "Jak wytrenować smoka"? "Gra o tron"? Dobra, dorzucamy coś z tego. Będzie dobrze.

Uniwersum "Attack on Titan" to przede wszystkim grube i niebotycznie wysokie mury, w których żyje ludzkość, bo za nimi jest już świat Tytanów. Olbrzymich jednostek, które 1000 lat temu zaatakowały i tylko mur je powstrzymał, ale nigdy nie udało się ich pokonać. Teraz znowu atakują. Człowieczeństwo jest na granicy wymarcia. Główny bohater widząc strach w oczach innych potępia ich za tchórzostwo, i obiecuje, że dołączy do wojowników polujących na Tytanów. I zabije wszystkich, do ostatniego.


poniedziałek, 25 maja 2015

"Mad Max: Na drodze gniewu" (7+/10)

Action, 2015


Mad Max pakuje się ponownie w tarapaty, kiedy zamiast skorzystać na tym, że inni się biją, postanawia pomóc jednej ze stron konfliktu. Furiosa ucieka od demonicznego dyktatora Joe, trzymającego w łapach okoliczne źródło wody i ludzi tam mieszkających. Ten nie ma zamiaru się poddać, więc rusza w pościg, który nie zatrzyma się na żaden postój aż do końca. "Fury Roads" to kino akcji tak czyste, że już teraz znalazł się w kanonie gatunku obok "Szklanej pułapki", "Speed" oraz "Terminatora 2". George Miller wrócił do żywych, by naprawić każdy błąd, jaki popełniają twórcy kina rozrywkowego od długiego czasu. Przeszkadza wam, że w ciągu ostatnich lat kino akcji okryło się hańbą i przylgnęła do niego łatka bezmyślnego, pustego kina? A przecież może stać za nim równie dużo pracy co za kinem ambitnym. Macie dosyć polegania na efektach specjalnych oraz nieudolnej reżyserii, która potrafi zanudzić widza źle obliczoną ilością fenomenalnych pościgów i pojedynków? Najnowszy "Mad Max" jest skierowany do was. Z zapachem ukochanego miejsca który czujecie, gdy go otwieracie.

piątek, 22 maja 2015

Odwiedziłem Netflixa. Zostanę tu na dłużej.

Status tej usługi jest już chyba ustalony, działa w końcu od 1997 roku, kiedy to była wypożyczalnią. I wciąż nią jest zresztą, ale obecnie jej podstawową usługą jest streamowanie kinematografii. Ponoć jest idealna do seriali, w filmach nie ma co wybierać, a dzięki wygodnemu interface'owi aż chce się korzystać. Z mojej perspektywy wygląda to trochę inaczej.




wtorek, 19 maja 2015

Krakowski Festiwal Filmowy - przegląd kina Polskiego i nie tylko

KFF rozpocznie się 31 maja, a seanse będą się odbywać m.in. w kinie Pod baranami, Kijów.Centrum, Agrafka, Pod Wawelem i kilku innych. Powinni się na niego wybrać przede wszyscy miłośnicy dokumentów (muzycznych i nie tylko) oraz fani krótkich metraży, których w tej edycji będzie blisko 50. Dokładnych liczb nie podaję, bo głowa od nich może rozboleć - jest tego mnóstwo.




piątek, 8 maja 2015

Avengers: Age of Ultron (7+/10) A kiedy będzie wersja reżyserska?

Superhero, 2015


Akcja "Age of Ultron" rozpoczyna się za granicą, gdzie na scenę wchodzi rodzeństwo mutantów*: Quicksilvera oraz Scarlet Witch. Ta druga mąci w głowie Tony'emu Starkowi, pokazując mu świat w którym znowu dojdzie do inwazji Chitauri jak w pierwszym "Avengers", jednak tym razem nie będzie bomby atomowej pod ręką, by posłać ją do portalu. Co wtedy? Nie daliby sobie rady. Trzeba wymyślić na tę okazję coś specjalnego. W ten sposób powraca do pomysłu Ultrona: sztucznej inteligencji, której celem byłby wieczny pokój na Ziemi. Gdy ten jednak ożywa, od razu obraca się przeciwko twórcy i jego drużynie, identyfikując ich jako największych wrogów stojących na drodze rozwojowi ludzkości. Jak ma być dobrze, skoro nie ewoluują? Sam robot szybko zostaje zniszczony, ale Ultron jest oprogramowaniem, i wciąż gdzieś istnieje. Tylko gdzie go szukać? Jaki jest jego plan?

środa, 6 maja 2015

Jutro premiera Avengers wiec zakładam Instagrama

Mój kontakt z serwisami społecznościowymi nie był najlepszy. Facebook to facebook, twitter jest nudny do tego spami jakby nikt tam nie wchodził, takie dziwy jak tumblr to nawet nie wiem  co się tam robi. Byłem kilka razy, i nadal nie wiem. Ale Instagram... o, to się może nadać. Robienie zdjęć połączone z prezentacja swojego rytmu życia - to jest interesujące i inspirujące. Szczególnie, ze zmotywuje mnie by wrócić do fotografii. Poza tym, to blog filmowy, więc tym bardziej skorzystam z możliwości pokazywania zamiast tylko pisać.

Dlatego przedstawiam państwu Pooky'ego, prywatnego misia oddelegowanego specjalnie do kierowania moim instagramowym kontem. Zgłosił się na ochotnika.

Jakoś trzeba sięgać by oglądać

[Pan Pooky] Ta, ochotnika. Istoto ludzka, ja potrzebowałem twojego kciuka. Nawet nie wiecie, jak trudno byc artystą, gdy nie ma się kciuka1 Jakie wy macie szczescie, głupcy1 Prawda jest taka, że próbowałem już tego pachola nauczyć malowania, rzexby i nic, nie nadaje się do niczego. Fotografia już mi tylko została. Może da rade naciskac guzik jak mu rozkaze. Trzymajcie kciuki, skoro je macie, zeby się udalo.

Dobra, nie usunę tego tylko dlatego, że jestem pod wrażeniem twojego uporu w pisaniu nosem po klawiaturze. Przypomina mi się jak sam uczyłem się pisania na dotykowej klawiaturze swojego smartfona.

[Pan Pooky] Czy ty narzekasz, że masz za dużo palców?

Emm... Więc, jutro jadę do kina. Pierwszy raz od "Boyhooda" będę w Olsztynie, a w kinie ostatnio pojawiłem się na "Baranku Shaunie", dlatego pojawi się kilka fotografii. I bez obaw, nie będę fotografował jedzenia, zawsze wolałem co innego. Jeśli chcielibyście zobaczyć próbkę, co robiłem blisko 10 lat temu to zapraszam tu, na stare/obecne konto filmwebowe, gdzie wciąż widnieje parę zdjęć.

[Pan Pooky] Widac, że mnie wtedy jeszcze nie było na Ziemi.

Zapraszam
Instagram
KLIK

czwartek, 30 kwietnia 2015

Wiecie co właśnie robię? Słucham muzyki.

Zmieniam trochę rutynę tego bloga i odbija się to na tym,że wypadłem z rytmu. Gotowe są już teksty, ale każdy jest trochę za duży by teraz z nim wyskakiwać (wiecie, "Avengers"), i niemal kończę na tym, że będzie tydzień przerwy między nimi. Powód tego jest taki, że oglądam dużo Netflixa, i jakoś nie zależy mi, bym szedł w ilość z tekstami na blogu. O nim samym zresztą też będzie, ale na to za wcześnie.

A teraz zdałem sobie sprawy, że słucham muzyki. W słuchawkach. Skupiam się na tym. Żadne nowości, tylko playlista lubianych piosenek, której dawno już nie włączałem. Nie leciały mi po cichu w tle, nie sprzątałem w tym czasie, nie pisałem. Ot, słyszałem wyraźnie każdy instrument, trochę przeglądałem 9gag'a, trochę myślałem o przyszłości. Głównie wyglądałem przez okno, które mam za laptopem. To dobre rozwiązanie, szczególnie po zmroku gdy widać w nim odbicie wnętrza. Jakby ktoś chciał wejść i mnie zamordować to miałbym 7 sekund przewagi. Chyba, że by podbiegł. Wtedy trzy.

Czas leci, którego nigdy nie jest za dużo, słońce zachodzi, a ja siedzę i nic nie robię. Żadnej samorealizacji, jeno słuchanie piosenek które w zasadzie powinienem znać na pamięć. Póki co umiem każdą zagrać na perkusji w powietrzu, z wyjątkiem "YYZ".



Zapowiada się równie dobrze. Swoją drogą, obecny skin Spotify ssie, wolałem poprzedni.

niedziela, 26 kwietnia 2015

"Znachor". Polska bomba od której ciepło na sercu

Melodrama, 1982


Uznany chirurg Rafał Wilczur znika z dnia na dzień, opuszczając żonę i niedawno narodzoną córeczkę. Po paru latach jego koledzy po fachu uznają, że zginął i żegnają go, stawiając na jego cześć pomnik - to mówi wszystko, co widz potrzebuje wiedzieć. Nie powinniśmy go stracić. Co się z nim stało? Stracił pamięć po pobiciu, po czym zaczął wędrować po świecie, imając się różnych zajęć, nigdy nie wyrobił sobie imienia, nie zagrzał miejsca. Po 15 latach trafił na wieś, gdzie spotkał człowieka, który nie może chodzić. Kilka miesięcy temu połamał nogi i okoliczny doktór postawił na nim krzyżyk, jednak profesor Wilczur - do którego teraz zwracają się Antoni - z jakiegoś powodu daje radę mu pomóc. Połamał nogi, złożył na nowo i od teraz służy ludziom jako okoliczny znachor. A nie podoba się to medykowi z certyfikatem, który nie chce, by jakiś dzikus bez szkoły kroił ludzi.

Co za historia! Jedna z najlepszych, jakie na ekranie przyszło mi oglądać. Adaptacja książki co prawda, ale wciąż warto ją samą pochwalić. To aż chce się poznawać. Obraz polskiej wsi, bohaterowie, napięcie wyczekiwania na operację - czy się uda? Oczywiście! Ale jako widz bardzo tego chciałem. I wciąż tego chcę, za każdym seansem. Praca w takich warunkach, przy tych ludziach, z użyciem takich prymitywnych metod! Jest ból i pasja, ale nie działałoby to równie dobrze gdyby nie taki bohater, jak Antoni: człowiek nie mogący żyć ze świadomością, że nie pomógł, nie patrzący na zasady innych, robiący swoje i tylko to się liczy. Do tego jest niebywale spokojny i przyjemny w obyciu, widać po nim dziurę którą nosi w środku, i z nią u nogi nic nie ma sensu. Jednak nie narzeka, nie płacze - akceptuje wszystko i skupia się na czymś innym. Tak właśnie rodzi się opowieść pozbawiona bólu, zachęcająca do patrzenia, obserwowania, chociaż dramat i tragedia tam się dzieje.

Zaskakujące jest, że tak dobry film jest tak słabo zrealizowany. A raczej: w zróżnicowany sposób. Są tu momenty genialne (role Fronczewskiego i Bińczyckiego), przeciętne (reżyseria) oraz haniebnie złe (montaż, zdjęcia i aktorzy w tle). Większość opowieści zaprezentowana jest w zwyczajnie prymitywny sposób, często przywołujący na myśl kino B, z tamtejszymi aktorami i językiem obrazu. Sztuczne ekspresje drugoplanowych aktorów albo pokraczne sceny pirotechniczne (wypadek drogowy w którym postać jedzie na kłodę chociaż winien ją zauważyć z księżyca). Nade wszystko przeszkadzało mi urywanie scen w pół słowa. Przechodzenie do kolejnego segmentu w niezręcznej ciszy jest tu częstym obowiązkiem widza.

I mimo to - "Znachor" jest bardzo dobrym filmem. Jeden z wyjątkowych w polskiej kinematografii, bo umiejący przedstawić prawdziwie ciepłą opowieść! Historia jest w pełni oryginalna, nie opowiedziana do tej pory i działająca za każdym razem. Chciałem znać ciąg dalszy, chciałem szczęśliwe zakończenie, chciałem sukcesów w życiu bohatera. Profesor Wilczur to bohater idealny, a wokół widać tylko piękną Polskę. Chce się oglądać.
8+/10

Raczej spadnie w moim rankingu 50 polskich filmów. Zresztą sporo trzeba zmienić tam już zmienić.

wtorek, 21 kwietnia 2015

"DareDevil". Serial, przez który zakupiłem abonament w Netflixie

Superhero, 2015


Netflix w 2013 roku rozwalił system dystrybucji seriali telewizyjnych poprzez samodzielne wykonanie produkcji z głośnymi nazwiskami, która zebrała rewelacyjne recenzje, a przy tym ominęła kablówki szerokim łukiem. Cała pierwsza seria "House of Cards" - bo o tym tytule piszę - wyładowała od razu w Internecie. Bez czekania na kolejne epizody, bez reklam, widz oglądał we własnym tempie. Aż chce się wykupywać abonament na tej witrynie, prawda? - dlatego już kilka lat później Netflix ma ambitne plany samodzielnej produkcji blisko 30 seriali rocznie skierowanych do różnych grup docelowych. Tak właśnie jest z "DareDevilem", adaptacją komiksu ze stajni Marvela, która zebrała tyle pozytywnych opinii w ciągu pierwszych 6 sekund od swojej premiery, że jedna nawet dotarła do mnie i ściągnąłem pierwszy odcinek. Do wieczora miałem wykupiony już abonament, gdzie legalnie oglądałem resztę w ciągu 4 dni. Teraz zostaje mi tylko liczyć, że z płatnością nie będzie problemu.

13 odcinków po 57 minut.

czwartek, 16 kwietnia 2015

(felieton) Niektórzy przypomnieli sobie, że kino jest sztuką. To miłe.


"50 twarzy Greya" miało wyjść i nagle sporo osób przypomniało sobie, że obrazki na seansie mogą wyrażać wartości. Na przykład: propagowanie bicia kobiet, traktowania ich przedmiotowo, złe przedstawianie BDSM, bojkot bo taki film wychodzi w Dzień Zakochanych, i co tam jeszcze. Doszło nawet do tego, że Internetowa Policja wchodziła ludziom do domów i wyciągała ich do kina. Potem biedaki płakały, że taki film powstał i będzie też kontynuacja, i to też będą musieli obejrzeć. Do czego ten świat zmierza?

Dziś już każdy zapomniał o tej produkcji, ból od dupy odszedł, ludzkość wpadła w dziurę czasową aż do czasu premiery części drugiej. Mogę pisać o pewnym zagadnieniu - otóż, przy okazji premiery tej właśnie produkcji klasa popularna przypomniała sobie, że kino jest sztuką. U jego podstawy jest jakaś filozofia, którą dany produkt następnie propaguje. Nawet jeśli jest to jednoczenie narodu przeciwko Rosjanom, albo tworzenie dzieła bez pojęcia o rzemiośle. I teraz ludzie się boją, że ktoś zobaczy film w kinie, wróci do domu i przywiąże żonę do sufitu na 13 miesięcy.

czwartek, 9 kwietnia 2015

(felieton) Kultura korzystania z autobusów miejskich


Ciąg dalszy życia w małym miasteczku powiatowym jakim są Bartoszyce.

To pierwsza obserwacja po której poczynieniu poczułem, że jestem w innym świecie. Tutaj mało kto kupuje bilety na podróż w sklepie, zazwyczaj robią to u kierowcy. Z tego powodu, pojazd stoi na przystanku nawet minutę, a na początku miesiąca i dłużej - gdy to dojdą ci, chcący naładować kartę miejską. Dlatego wygląda to trochę jak rodzinny interes niż biznes - wielokrotnie widziałem, jak ktoś biegł za autobusem i kierowca sam się zatrzymywał, ewentualnie czekał aż przebiegnę te 100 metrów. Albo też pasażerowie krzyczeli, żeby się zatrzymał. Najbardziej kuriozalny przypadek - gdy biegłem w kierunku autobusu i ten odjechał, gdy byłem 10 metrów od niego... ale nie na chama, tylko podjechał do mnie ten kawałek i cześć, wsiadaj, a teraz do gwiazd i jeszcze dalej.

czwartek, 2 kwietnia 2015

(felieton) Charakterystyka miasteczka w którym żyję

Minął rok od kiedy tu jestem na stałe, wcześniej znałem Bartoszyce jedynie przelotnie, i zebrałem trochę obserwacji. Pomijam jedynie temat autobusów miejskich, bo to zasługuje na oddzielny temat.

Sama nazwa pochodzi od starej nazwy krainy, gdzie leży (Barcji, którą zamieszkiwali Bartowie). Wcześniej był określana jako "Rosenthal" czyli "Dolina Róż", ponieważ ktoś tam przyszedł, zobaczył, że tu są same róże, i tak zostało. True story. Widać wszędzie, że był tu zabór Pruski choćby po architekturze. Niedaleko jest też droga wybudowana przez Hitlera, by miał połączenie Niemiec z Kaliningradem. Ten drugi jest zaledwie kilkanaście kilometrów stąd.

Gospodarczo jest tu chaos, nie tylko pod względem układu miasta. Wcześniej już pisałem o tym, że poprzedni burmistrz był tutaj od 3 kadencji, a ostatnia kandydatka na jego stanowisko zasłynęła wzięciem pół miliona za nieprzychodzenie do pracy. Miejsca pracy tutaj to sklepy spożywcze, i to z grubsza tyle. Jest kilka innych sklepów i usług, ale królują tu zwykłe markety i "sklepy pod domem". Jeśli ktoś chciałby szukać tu pracy to znajdzie stanowisko sprzątaczki, kasjerki lub osoby działającej w promocji. Zawsze się znajdzie też jakieś ogłoszenie w stylu "Dam pracę kto chce zarobidź". Tu ludzie głównie mieszkają, by dojechać do innego miasta gdzie pracują. Parę dekad temu była kolej, teraz jest nieużywana przez lobbing drogowców którzy postawili na transport drogowy. Był budynek w remoncie, postawili tam kolejny urząd. Był remont starego kina, postawili tam zwykły sklep z chińszczyzną - ubraniami itd. Miało stanąć centrum handlowe - gdy to w końcu nastąpiło, okazało się, że to po prostu kilka sklepów stojących obok siebie. Parterowy budynek, zero rozrywek, zero knajp. Tylko meblowy, Pepco, empik i dziecięcy. I spożywczy. Budują drugie centrum handlowe teraz, a mieli skończył w grudniu.


wtorek, 31 marca 2015

"Agenci T.A.R.C.Z.Y." (sezon I) Lubicie znęcać się nad serialami?

Teen & Superhero, 2013


Opis tej produkcji brzmi: Agent Phil Coulson wraca do S.H.I.E.L.D., gdzie dowodzi małym oddziałem świetnie wytrenowanych agentów, którzy zajmują się niesklasyfikowanymi jeszcze dziwnymi i trudnymi do zrozumienia sprawami. Potem to się zmienia, dlatego już nawet nie pamiętałem. Pierwsze wrażenie nie jest złe - jest jak jest, ale nie nudzi, nie zabija głupotą, da się oglądać. Jest dosyć standardowo: zbieranie ekipy, parę lekkich żartów, jakaś rebeliancka postać która na koniec zaczyna pracę dla tych, których nie lubi. Brzmi jak 10 innych seriali, które nawet taki laik jak ja widział.

A więc konkrety: "Agenci..." to serial nastolatkowy, co wiele mówi. Ludzie, którzy coś faktycznie umieją, trzymani są na drugim planie, a na pierwszym są ludzie którzy nic nie umieją ale są jacyśtam (nie przestrzegają reguł, nie współpracują w drużynie, fsdhfdfj!) i muszą pracować nad swoim charakterem i to wszystko czego trzeba by być najlepszym, najważniejszym, najbardziej lubianym. We wszystkim. Gdy jest lekko, jeszcze da się na to patrzeć, ale gdy dojdzie do poważniejszych momentów, to widać, że ci ludzie nie rozmawiają ze sobą jak dorośli.


czwartek, 26 marca 2015

(felieton) VoD nie jest dla mnie, choć jest temu tak bardzo bliskie


W teorii to ideał. Jest sobie strona, na niej film, zakładasz konto albo nie i oglądasz, wcześniej płacisz kartą w kilka chwil i masz np. 48h by obejrzeć dowolną ilość razy. Czasem od razu w HD, czasem trzeba do tego dopłacić, czasem bez HD i już. Teoria.

W praktyce część takich stron należą do TVN, Polsatu i innych, a to wiadomo: niech ich pies goni. Inne są związane z konkretną usługą telewizyjną. I jeśli tego nie wiesz to się wystraszysz, bo cię proszą o podanie peselu przed obejrzeniem. Ale tak czy siak, ich też niech pies pogonił. Ja chcę film, a to czego nie chcę, to wykupowanie abonamentu we wszystkich dostawcach, by dopiero potem zapłacić za obejrzenie "Watahy". A byli tak blisko dostania moich pieniędzy... Kwestię tego, ile z moich pieniędzy na ten "legalny" proceder naprawdę idzie do twórców, a ile na haracz, wolę zostawić.

Należy dodać, że VoD to tak naprawdę VHS bez reklam. Jakość obrazu to jedno, ale przede wszystkim nie ma opcji które są standardem od czasu DVD, czyli wyboru wersji językowej czy też z napisami. Wciąż jestem nowym odbiorcą tej usługi, więc nawet nie zwracam uwagi przed zakupem. Dopiero po odpaleniu "Bardzo poszukiwanego człowieka" słyszę lektora, a przy "Muppety: Most Wanted" polski dubbing. I reaguję donośnym: "CO KURWA?!".

niedziela, 22 marca 2015

"In Your Eyes" (4/10) Słaby film nad którym warto się pochylić

Low-Fantasy, 2014


Wyjątek od reguły - nisko ją oceniam, ale i tak poświęcam niniejszej produkcji miejsce na blogu. Czasem trafi się na tytuł będący zły w dobry sposób. Można obejrzeć i uczyć się, jak powinna wyglądać produkcja filmów na poziomie. Przypomnieć sobie, że podstawowe elementy w filmie też można zepsuć, i bardziej docenić pozostałe produkcje.

Zaznaczę tylko, że to nie jest tragiczny obraz. Ale jest zwykły i nie spełnia obietnicy. Jest też nieco niezręczny.

Fabuła wygląda następująco: pewna kobieta i mężczyzna mają zdolność widzenia wzajemnie oczami tej drugiej postaci. Są od siebie oddaleni o połowę Stanów Zjednoczonych, nie znają się, ale w ważnych chwilach nagle widzą to co widzi tamta druga osoba. Czasem wystarczy jak się zdenerwują, ale najczęściej jest to coś o wiele poważniejszego. Jak wypadek. I wtedy oboje zachowują się, jakby wpadli na drzewo, chociaż tylko jednej jest tak naprawdę źle. Gdy dojrzewają, uczą się kontrolować tę zdolność i zdają sobie sprawę, że nie zwariowali. Ta druga osoba naprawdę istnieje...


sobota, 21 marca 2015

"O-Bi, O-Ba. Koniec cywilizacji" (8+/10)

Post-Apocalyptic, 1985


Post-apokaliptyczna sceneria, ludzkość schowała się pod kopułą poza którą jest mróz i promieniowanie, którego nikt nie przetrwa. Ostało się 2000 dusz, i pozostaje im tylko czekać na Arkę - czym ona jest? Samolotem? Statkiem? Latającym spodkiem? Zbawieniem? Szczęściem? Ratunkiem? Niebem? Celem w życiu? Usprawiedliwieniem? Wytłumaczeniem? To metaforyczna podróż, w której każda postać i linijka dialogu jest jakimś symbolem. Wszyscy wiedzą, że Arka tak naprawdę nie istnieje - ale czynią ją prawdziwą. Jedni okłamują się - inni słysząc głos z mikrofonu zapewniający o nieistnieniu walki i zaprzestaniu czekania zyskują pewność, że Arka jednak jest rzeczywista. Każdy ma do niej inny stosunek. Miejscowy generał nie mający realnej władzy krzyczący "Tam nic nie ma, tu też nic nie ma, ale tu przynajmniej jestem królem!". Prostytutka pyta: "Wy sprzedajecie swoje mózgi, ja sprzedaję swoje ciało. Daję trochę radości. Które z nas jest gorsze?". Jakieś brudne dziecko po serii zapewnień, że Arka nie istnieje, zapyta: "Głupcze! Skoro wiesz, że nie jest prawdziwa, to czemu sam jej nie zbudujesz?"

Wszyscy są tu głupcami. Tak się do siebie nawzajem zwracają. Iście hipnotyzująca satyra na głupią część ludzkości, ich stagnację, wiarę w cuda, do tego parodia reżimu PRL. Sci-Fi jakby Lem pisał scenariusz.

I jak to wygląda! Co za film! Żywiołowa kamera będąca cały czas w biegu, obraz skąpany w błękicie, jedynym źródłem światła są tu gigantyczne reflektory. Częsty rozmach z wieloma ludźmi na scenie jednocześnie brodzących w oparach mgły. Zaskakujące i trudne do uwierzenia wykorzystanie banalnie prostej scenografii, czyli biednych i surowych PRL'owych zabudowań, wyglądających miejscami jak kanalizacja. Jak ludzie mają tu żyć? Tylko po apokalipsie!

Przykładowa scena, jak zrobić coś z niczego: http://youtu.be/DD7jlbn9n-g?t=5m15s W takich chwilach łatwo jest uwielbiać polskie kino!

niedziela, 15 marca 2015

"Zatrzymane życie" (7/10) Wiele rzeczy spodobało mi się tu

Drama, 2013


John May zajmuje się zawodowo dbaniem o samotnych zmarłych. Ludzi, którzy zostali znalezieni po kilku dniach gdzieś w motelu, nie mają rodziny, nikt ich nie zna. Pan May bada ich rzeczy osobiste, sprawdza czy faktycznie nie mieli bliskich - zazwyczaj nawet jeśli z kimś da radę się skontaktować, to ta osoba nie będzie chciał przyjść na pogrzeb. John przyjdzie więc sam i wysłucha przemowy księdza. Nie ma życia osobistego poza pracą, trzyma w domu album fotograficzny ze zdjęciami ludzi, których pożegnał. To jest jego celem życia - zapewnić pamięć tym, o których nikt inny nie powie już ani jednego słowa. Żyją tak długo jak żyje on sam. Zmienia się to, gdy natrafi na sprawę w którą postanowi się zagłębić bardziej.

"Still Life" jest skupionym filmem, i przypominał mi "Idę". Każde ujęcie jest treściwe i niezbędne, a do tego krótkie i jeśli akurat natrafi się coś dłuższego to wtedy również będzie miało to swoje uzasadnienie. Dla przykładu, scena na cmentarzu, w której bohater idzie dosyć długo pośród grobów zanim dojdzie do trawnika i położy się tam. Jasny znak dla widza, że to nie jest przypadkowa decyzja, jakiś impuls, ale wypracowane miejsce. "Jego" miejsce, które lubi, i tu świadomie zmierzał. "Zatrzymane życie" jest dynamiczne, chociaż tematyka tego nie zapowiada (metraż wynosi niecałe półtorej godziny), a sceny badania "miejsc zdarzenia" wygląda jak fragment kryminału.

wtorek, 3 marca 2015

(serial) Heimat: Eine deutsche Chronik

Historical Drama, 1984


Wielu kliknięć mi to nie załatwi, hihi. Tytułowy "Heimat" to po niemiecku "Ojczyzna", początkowo był dokumentalnym projektem który rozwinął się w miniserial trwający blisko tysiąc minut i doczekał się kilku kontynuacji, z których ostatnia ukazała się w 2013 roku. I wszystkie wyszły spod ręki nowofalowego reżysera, Edgara Reitza. Pokazuje on losy rodziny żyjącej na wsi, począwszy od lat 20'tych XX wieku, kończąc na roku 1984. Wprowadzenie nowinek technologicznych, elektroniki, telefonu, dojście Hitlera do władzy, SS poszukujące członków, nowa nadzieja dla biednego kraju, atak Polski na Niemcy którego nie można było tak zostawić, więc oddano i wywołano tak WW2...

Zamysł jak najbardziej ciekawy, sam nieraz myślę o tym, że chciałbym zobaczyć jak wyglądało szkolnictwo albo szpitale na przełomie wielkich zmian, np. po obradach Okrągłego Stołu, albo właśnie po skończeniu wojny. Wykonanie jest jednak czymś innym niż oczekiwałem - związki bohaterów z historią są o wiele za małe, nawet jak na takie założenie, a przez to sama fabuła nie jest ciekawa, bo to w zasadzie opowieść o życiu zwyczajnych ludzi których nie zapamiętywałem, a ich losy szybko umykały mi z pamięć. Kolejne epizody oglądałem jakby "na czysto", bez pamięci wcześniejszych - z drobnymi wyjątkami.

11 epizodów, trwających od 58 do 140 minut

Zaskoczony za to byłem sposobem realizacji. Spodziewałem się wolnego, autorskiego kina, albo czegoś w stylu "Berlin Aleksanderplatz", a jednak "Heimat" jest bardzo dynamiczny. Dużo tu dialogów, akcja radzi sobie bez postojów. Tak, to zwykła opowieść w stylu "Samych swoich" z którego wyjęto humor, ale na to czym jest, opowiedziano to całkiem żwawo.

Najciekawszy był odcinek 9, rozgrywający się w 1955 roku. To właściwie porządne kino coming-of-age w stylu "Stowarzyszenia umarłych poetów", w którym syn głównej bohaterki dorósł i teraz podrywa dziewczyny na poematy, gra w zespole jazzowym i zakochał się w starszej o 11 lat kobiecie. Sporo tu też przyjemnych momentów które mogą zapaść w pamięć, jak choćby lot helikopterem na początku. To właściwie taka oddzielna fabuła w której z tyłu przewijają się znane z wcześniejszych lat twarze.

Najbardziej w całości podobał mi się ten stary świat, o którym narrator opowiadał na początku każdego odcina, przeglądając fotografie i opowiadając w skrócie wcześniejsze epizody.