środa, 16 grudnia 2015

Nie rozumiesz fenomenu tego filmu - jak to o tobie świadczy?

To prawdziwa plaga. Ludzie nisko oceniają jakiś film, bo "nie wiedzą co inni w nim widzą". Albo: "czemu jest taki popularny?". To stało się w którymś momencie argumentem w konwersacji, zamiast właściwej rozmowy, w której jedna strona pyta drugą, czemu lubi ten film. Nie, czasy komunikacji międzyludzkiej przeminęły wśród klasy niższej. Teraz oglądasz film o którym wiesz, że jest lubiany, i jeśli z tobą jest inaczej: nie musisz rozumieć niczego. Ani własnej reakcji ani też jakie były wrażenia twojego męża. Nie musisz mieć jakiejkolwiek reakcji. Teraz "nie rozumiesz" i to już tłumaczy słabość obrazu. A jest słaby, bo jest przereklamowany. Inni obudzili w tobie oczekiwania, których nie umiesz sprecyzować, ale film i tak ich nie spełnił, więc jest słaby.


I najgorsze: został PRZECHAJPOWANY!







Konkrety są dla odważnych. Dla reszty są powyższe wytrychy, które można przypisać do każdego filmu. Najlepiej zasłonić się presja społeczeństwa, bo trzeba mieć zdanie o wszystkim. Najłatwiej to samo zdanie, tylko zapisywane inaczej. "Ojciec chrzestny" czy "Strażnicy galaktyki", jeden pies. Też trzeba było guzik wcisnąć by się zaczęło ściągać. W tym miejscu należą się serdeczne podziękowania dla tłumu ludzi dziwiących się, że ktoś nie oglądał tego lub innego znanego filmu. Zapomnieliście po drodze wymagać też od nich zrozumienia. A od siebie wytłumaczenia, czemu w ogóle ktoś powinien poświęcać swój czas na to lub tamto.


Kiedyś było inaczej. Film nie robił na tobie wrażenia, ale pisałeś: "9+/10, czegoś zabrakło ale to nadal wielki film!" i miałeś spokój. Dzisiaj dany tytuł nie robi na tobie wrażenia, na drugi dzień nawet nie wiesz kim był Michael Corleone, ale i tak piszesz "4/10, zupełnie nie rozumiem fenomenu tego filmu". I też masz spokój. Jeszcze znajdą się tacy co staną w twojej obronie. Bo to twoje zdanie. Masz do niego prawo.



Dosyć standardowa rozmowa z kimś, kto nisko ocenia "Lost" :)


Serio: czego nie rozumiesz? Tak konkretnie. Bo nie boli mnie to, że nie rozumiesz, ale właśnie brak konkretów i chęci do rozmowy. Co o tym obrazie słyszałeś? Co widzą w nim inni, czego ty nie? Zainteresowaliście się tym kiedyś? Sprawdziliście, zapytaliście? Mnie kiedyś zdziwiło, że znajomy dał 10/10 dla "Cube". Dlaczego? Bo oglądał film w kinie, a tam dźwięki przemieszczających się w tle sześcianów ryły banię. Potężne nagłośnienie którego  nie dało się przenieść do telewizji, gdzie ja sam oglądałem ten film (nagrany na VHS). Moja ocena pozostaje bez zmian, opinia o filmie również - ale spojrzałem na niego z czyjejś innej perspektywy, dowiedziałem się czegoś nowego i zaakceptowałem to. Dla mnie to jedna z największych zalet filmów: nie tylko dowiedzieć się, jak on zadziała we mnie, ale też wysłuchać drugiej osoby. Dowiedzieć się jak dana produkcja zadziałała w nim, i doświadczyć tej wielowymiarowości wszechświata w mikro-skali.


Nie ma co udawać, że nie można uzyskać odpowiedzi na pytanie co inni widzą w danym tytule. Wiem, że większość tego nie nadaje się do czytania, ale jak już masz chęci to powinieneś przecierpieć. Lepsze to niż pokazywanie wszem i wobec, jak to masz wszystko w dupie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz