wtorek, 8 marca 2016

Mubi - strona VoD którą warto się zainteresować

Mubi jest na pozór jedną z tych stron, gdzie płacisz miesięczny abonament i oglądasz filmy, ale jest przy tym dosyć specyficzna. Tutaj każdego dnia dodają jeden tytuł i jeden zabierają. W ten sposób zawsze w rotacji jest 30 produkcji. Obserwuję ten serwis już jakiś czas i wydaje się, jakby zawsze w ofercie było coś niemego, krótki metraż, kilka filmów z przeglądu jakiegoś twórcy (Spielberg, Agnes Varda, Lars von Trier). Przekrój krajów wydaje się idealnie zbilansowany, nie mogę powiedzieć czy więcej jest z Ameryki lub Europy. Co do lat - najwięcej jest tytułów z XXI wieku, szczególnie po 2010 roku.

Niezależnie od wszystkiego, te produkcję łączy jedno - zapewne w ogóle o nich nie słyszeliście*. A tak się dzieje z jednego powodu: Mubi jest dla widza festiwalowego, który chce odkrywać, poznawać, być zaskoczony.

*żeby was nie straszyć - są takie filmy jak "Mój sąsiad Totoro", "Pancernik Pantiompkin", "12 gniewnych ludzi"...




Rozumiem, że to nie jest strona dla wszystkich. Sam byłem na straconej pozycji na początku, gdy zarejestrowałem się i wyszedłem z błędnego przekonania, że skoro płacę to powinienem oglądać wszystko... I to była niewłaściwa metoda. Oglądałem na siłę co popadnie, zamiast tego, co mnie interesowało, i szybko się wypaliłem. Dałem sobie spokój. Myślałem, że gdy minie darmowy okres próbny a ja nie przedłużę subskrypcji, to nie będę mógł wtedy oglądać i tyle. Dopiero po jakimś czasie, gdy przeglądałem stan swojego konta, zauważyłem ubytek na 120 złotych. Subskrypcja przedłużyła się automatycznie, i to na cały rok opłacony z góry! Moja reakcja? Żal. Szkoda pieniędzy, ale strona jest na tyle dobra, że jest warta tych pieniędzy. Co robić? Napisałem do znajomych, powiedziałem jak to jest, i zaproponowałem, że będą mogli korzystać z mojego konta w zamian za przysłowiowego browara (rzemieślniczego). Piwa do tej pory nie zobaczyłem, ale przynajmniej konto jest używane.





A nawet więcej, bo widzę na filmwebie co z tego Mubi oglądają. I po pewnym czasie sam wróciłem do owego portalu, by czasem coś obejrzeć. I tak już przy nim trwam blisko rok. Oglądam stamtąd może pięć tytułów miesięcznie, i tak właśnie powinno być. To jak stół szwedzki - jest wybór, i konsumujesz tę część która tobie pasuje. W moim przypadku są to głównie ciekawostki, tytuły z dawnych lat które nie były aż tak dobre by o nich na blogu pisać, ale nie żałuję spędzenia przy nich czasu. Najlepszy był średni metraż z 1955 roku, "Dementia", prawdziwa perła amerykańskiej awangardy. Zapomniana, ale bajecznie dobra. Niemy, czarno-biały tytuł o klimacie rodem z "Dotyku zła" Wellesa, ale dwa lata przed nim. Ten sam film jest też na YT, ale w gorszej wersji, z dźwiękiem i zbędnym lektorem który tłumaczył łopatologicznie o czym produkcja jest. A na Mubi zawsze jest wersja właściwa.





Ostatnio doszedłem do wniosku, że katalog na stronach VoD to tylko połowa sukcesu. Drugą jest klimat, który sprawi, że będę wracał do niej nie tylko po to by oglądać. Jeśli jesteście podobnego zdania to ucieszy was, że Mubi jest jedną z tych stron, które mają swoją tożsamość. Zaglądam tam każdego ranka, by zobaczyć co nowego się pojawiło. Równie dobrze mogę zobaczyć coś, co bym chciał obejrzeć, jak "Koń Turyński" albo "The Best Years Of Our Lives", chociaż zazwyczaj jest to coś, czego nie znam. Więc oglądam zwiastun. Decyduję, rozważam... I gdyby nie to, że jestem zajęty oglądaniem tego, co oferują większe portale VoD, to nieco więcej czasu spędziłem z ofertą Mubi. Ale w moim przypadku jest to bardziej bonus do tego, co oglądam zazwyczaj. Tak samo jak festiwale filmowe.






****Podsumowując****

Plusy:
- niski abonament
- wiele rzadkich filmów w ofercie, zazwyczaj niedostępnych nawet nielegalnymi sposobami
- wygodny układ i brak awaryjności
- możliwość ściągania filmów i oglądania offline w wersji mobilnej (na siedem dni)
- zmienianie IP by oglądać filmy z oferty innych krajów
- powiadomienia na maila o nowych tytułach i tych, które na dniach znikną
- jest klimat!

Minusy:
- specyficzna oferta, nie dla wszystkich
- jeśli audio jest po angielsku, brakuje angielskich napisów


To dobry portal, i mówię to nawet pomimo swojej przygody z nim. Dlatego proszę, byście nie robili z nim tego samego co z Netflixem. Nie odbierajcie braku polskich napisów jako obrazy dla naszego kraju (chociaż z dwa lub trzy takie napisy do wyboru miały, w ciągu tego prawie roku, jak korzystam ze strony). Ale za to możecie płacić w złotówkach!

Abonament kosztuje 20 złotych za miesiąc (albo 150 za rok, ja się załapałem jeszcze na wcześniejszą cenę), płaci się kartą i pierwszy miesiąc macie za darmo. Jeśli chcielibyście sprawdzić, skorzystajcie proszę z poniższego linka. Dzięki temu sam dostanę tydzień za darmo, nawet jeśli Ty nie wydasz ani złotówki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz