Moje ulubione piosenki 2016 roku.
Kolejność bez większego znaczenia.
Ale "Redbone" i "Higher" jest uczciwie na szczycie.
2016 rok nie był najlepszy dla mnie pod względem muzycznym... bo niewiele słuchałem. Nie mam nawet konkretnego powodu ani usprawiedliwienia. Były ciekawe płyty. Miałem kolejkę czego słuchać. Nie miałem jednak wielu okazji w sumie - bo mniej pisałem, a do sprzątania mieszkania wybierałem by włączyć jakiś podcast. Nawet gdy włączałem Spotify... to wybierałem słuchanie playlisty gdzie są moje ulubione piosenki, w kolejności losowej. Ech.
Wg statystyk Last.Fm (który nadal jest do dupy, the fuck? Jeśli napisaliście mi tam jakiś komentarz lub zaczęliście mnie obserwować, to nie myślcie, że ja to ignoruję - ja nie wiem, że to zrobiliście!) w ubiegłym roku zrobiłem 6.841 scrobbli, co daje 20 piosenek dziennie (w 2015 - ponad 10.000). Jednak sam często widzę, że last nie zbiera w całości tego co słucham - problem jest konkretnie ze zbieraniem tego co słucham na Spotify offline, jadąc autobusem itd.
Najczęściej słuchaną nowością było ku mojemu zaskoczeniu... "Encore" i inne piosenki z nowej płyty Chili Peppers. Niby wiem, że to jeden z ich najmniej ciekawych albumów. Jest bezpieczny i wyhamowany, a nawet jeśli któryś kawałek zawiera w sobie pazura to na płycie go nie usłyszycie - musicie iść na koncert i tam dopiero usłyszycie, jak taki "Go Robot" powinno brzmieć. A mimo to, gdy tylko myślałem nad konkretnym utworem do którego chcę wracać... wracałem do tej płyty i garści piosenek które z niej lubię. Na duży plus jeszcze "Goodbye Angels", "Dark Necessities" czy tytułowy utwór: "The Gataway"
Według statystyk na RateYourMusic oceniłem około 116 płyt (w 2015 - 147), w większości były to standardowe albumy studyjne. Wyłączając nowości, najciekawsze odkrycia tego roku to:
1. Grateful Dead - American Beauty (Folk Rock, 1970)
2. Marvin Gaye - I Want You (Smooth Soul, 1976)
3. Mazzy Star - Among My Swan (Dream Pop, 1996)
4. Richard Hawley - Coles Corner (Chamber Pop, 2005)
5. PJ Harvey - To Bring You My Love (Alternative Rock, 1995)
6. Ornette Coleman - The Shape of Jazz to Come (Avant-Garde Jazz, 1959)
7. John Howard - The Dangerous Hours (Piano Rock, 2005)
Dwie piosenki bez których 2016 roku sobie nie wyobrażam: "Box of Rain" Grateful Dead oraz "Look On Down from The Bridge" Mazzy Star. Dwa doskonałe, piękne kawałki.
A teraz, najlepsze płyty 2016 roku:
1. Car Seat Headrest - Teens of Denial (Indie Rock)
2. Leonard Cohen - You Want It Darker (Chamber Folk)
3. Kevin Morby - Singing Saw (Folk Rock)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz