poniedziałek, 13 lutego 2017

W kinie to DC póki co sobie radzi lepiej


Na początek skupmy się na samych filmach:



1 runda
"Iron Man" vs "Człowiek ze stali" (Man of Steele)

Tutaj łatwe zwycięstwo Marvela. "Iron Man" był solidny i satysfakcjonujący, ale to wystarczyło. Ponad to z perspektywy czasu okazał się ważnym i odważnym tytułem, który rozpoczął budowę filmowego uniwersum. Był jednocześnie znany i nieznany, oferując widzowi znajome rozwiązania prowadzące do czegoś, czego w kinie jeszcze nie mieliśmy. A "Man Of Steele" nie miał chyba jednej sceny która miałaby sens od początku do końca. Były pomysły, ale zabrakło ich skutecznej prezentacji. Punkt dla Marvela (1:0). 




2 runda
"Incredible Hulk" vs "Batman v Superman

Banalne zwycięstwo DC. Tym razem Marvel wychodzi z produkcją o której dziś nikt nie pamięta, a tym bardziej o tym, że to-to wchodzi w skład najbardziej dochodowej serii filmów w historii X muzy. Z kolei "Batman v Superman" odbił się szerokim echem wśród widzów. Był dogłębnie dyskutowany, podzielił widzów na tych którzy go nienawidzą do granic możliwości i takich, którzy go wielbią. Za ryzyko, jakie podjął, i własny styl. Sam widziałem go dwa razy i z przyjemnością wrócę do niego jeszcze raz. Punkt dla DC (1:1). 




3 runda
"Iron Man 2" vs "Legion Samobójców" ("Suicide Squad")

Jeszcze bardziej banalne zwycięstwo DC. Bo jednym jest zrobić słaby film o którym nikt nie pamięta - ale o wiele gorzej jest zrobić słaby film, o którym pamiętają wszyscy. Taki jest właśnie "Iron Man 2" - blockbuster z jedną sceną akcji, w którym uwaga widza celowo jest skupiana wokół kolejnych bzdur scenariuszowych (dalej mnie męczy to, jak IM w pojedynkę doprowadził do światowego pokoju w trzy dni. Powinni o tym film zrobić). A jednocześnie nie mam zielonego pojęcia o czym ten film był! A przecież wystąpił tam Sam Rockwell - powinienem raczej pamiętać kogo zagrał tak charyzmatyczny aktor, racja? Co by nie mówić o "SS" to przynajmniej pamiętam, kogo grał tam Will Smith. Punkt dla DC. 



Wynik 2:1 dla DC. Dwie kolejne rundy też raczej będą na korzyść DC, już teraz to przepowiadam. "Wonder Woman" będzie lepsza niż "Thor" a "Justice League" będzie dużo lepsze od "Kapitana Ameryki". Wątpię, bym któryś obejrzał, ale to Internet. Tutaj nie muszę oglądać by wydawać wyroki.