środa, 20 kwietnia 2016

(felieton) Pięć książek, które mnie najbardziej zainspirowały

Temat dziwny zważywszy na tematykę bloga - powinienem zacząć od wymienienia filmów, które były dla mnie istotne... Ale takich nie było, więc przejdźmy dalej.

Książki od pewnego momentu zaczęły pełnić istotną rolę w moim życiu. Szanowałem je, widok ogromnych bibliotek prywatnych wzbudzał mój podziw, a wchodzenie do księgarni... Albo bibliotek... To moment ciszy. Czas się zatrzymuje i mogę tam siedzieć i siedzieć... Z czytaniem już trochę gorzej, skoro wszystko co najlepsze zdaje się być za mną, i większość nowych pozycji mnie zdąży znudzić. Dość napisać, że w zeszłym roku przeczytałem tylko jedną książkę, ale jest to jedna z moich ulubionych. Była tak dobra, że zacząłem nawet pisać jej scenariusz.

Dlatego mój szacunek do książek się utrzymuje. Bo gdzieś tam kryje się kolejne arcydzieło na miarę "Kwiatów do Algernona", które weźmie mnie z zaskoczenia. Ale właściwe źródło mojego szacunku kryje się gdzie indziej - w tej garści tytułów, które mnie faktycznie ukształtowały. Zmieniły moje życie i sprawiły, że jestem tym kim jestem. Oto one: