czwartek, 25 lutego 2016

"Rick i Morty" (Sezon I - 7+/10)

Przygodowy, 2013-14


Tytułowi bohaterowie to dziadek i wnuk. Rick jest szalonym naukowcem i gburem, który zabiera swojego przygłupiego członka rodziny na różne przygody - do innych wymiarów, albo z użyciem cudacznych wynalazków i mikstury. Mieszkają w domku na przedmieściach razem z rodzicami Morty'ego i jego siostrą, którzy z jednej strony nie wiedzą o niezwykłych wyprawach, ale z drugiej... Są w stanie zaakceptować wszystko co się stanie. Podobnie jak reszta świata, która dochodzi do siebie po każdej inwazji i pladze.

Sometimes science is more art then science Morty. Lot of people don't get that.


11 epizodów po 22 minuty

piątek, 19 lutego 2016

"Śmierć przez powieszenie" (7/10)

Czarna komedia, 1968


"Ponad 70% z was jest za karą śmierci. Ale czy w ogóle wiecie, jak ona wygląda?" - tymi słowami zaczyna się ten film. Pokazuje, niemal jak w dokumencie, lokacje i przebieg takiego wyroku. Miejsca, gdzie skazany spędza ostatnie chwile; tradycyjne obrządki, jak modlitwa i poczęstunek; i w końcu - śmierć przez powieszenie. Klapa otwiera się, człowiek leci kilka stóp w dół. Zazwyczaj jego serce zatrzymuje się najwyżej po 15 minutach. Wtedy stwierdza się zgon i można iść do domu. Tym razem jednak mija blisko pół godziny, i serce mordercy - imię jego R - nadal bije. Pracownicy więzienia zebrani wokół ściągają go i stwierdzają u skazanego amnezję. Teraz najpierw muszą sprawić, by ten człowiek przypomniał sobie, kim jest, zanim znowu go powieszą.

Liczę na więcej klików przez kotka.

poniedziałek, 8 lutego 2016

Garrety & Rezy 2015. Podsumowanie filmowe roku

Co zapamiętamy z minionego roku?

W Polsce miały miejsce protesty górników na początku stycznia, otwarto drugą linię metra (nadal w Warszawie), wybrano nowego prezydenta (Kubuś Duda) oraz rząd ogólny, a to póki co poskutkowało zmianami w telewizji publicznej, której nikt nie ogląda, i powstaniem czegoś takiego jak KOD. Coraz więcej też wiadomo o tym, co się naprawdę dzieje w Polsce po '89.

Na świecie w tym czasie doszło do zamachów terrorystycznych na redakcję w Paryżu, muzeum w Tunisie, Susie (Tunezja), Suruc (Turcja), Bangkoku, Ankarze, ponownie w Paryżu i San Bernardino (USA); kurs franka szwajcarskiego wzrósł i parenaście milionów ludzi ogarnęło się, jak niewiele wiedzą o ekonomii; państwo Islamskie zniszczyło świątynię Baalszamina w Palmyrze; opisano nieznany wcześniej gatunek człowieka o nazwie Homo naledi; znaleziono dowody na obecność słonej wody na Marsie; w kilku miejscach zalegalizowano też śluby jednopłciowe i niektóre narkotyki.

Najważniejsza była oczywiście kwestia imigrantów socjalnych, albo uchodźców czy też jak ich się teraz oficjalnie nazywa, którzy zaczęli uciekać w kierunku Europy. Świat podzielił się przez to na trzy strony: jedni krzyczeli, że owi imigranci chcą jedynie pobierać socjal i gwałcić kobiety; drudzy krzyczeli, że oni wszyscy są biednymi ofiarami wojny i należy im się pomoc. Niewielu bo niewielu, ale jednak kilka osób jest które słuchają obu stron i chcą znać cały obraz sytuacji. Pozostali trzymają się swojego zdania i czytają tylko to co potwierdzi ich rację. Ja czekam, aż w końcu się wyjaśni, skąd cała ta propaganda i czemu Unii tak zależy by nic szerzej nie mówić o gwałtach, a nawet karać w ten lub inny sposób za informowanie o tym. Bo oni nie są głupi, wiedzą co robią, i chcę wiedzieć, jak na tym całym zamieszaniu zarabiają. A tym czasem wydaje się, że oni na tym wszystkim tylko tracą.

Warto też wspomnieć o premierze "Star Wars VII". Naprawdę ulżyło mi gdy usłyszałem pozytywne recenzje, a potem ogólny zachwyt. Nie ze względów osobistych - mnie tam chrzanić - ale inni naprawdę wariowali na punkcie tego tytułu, oglądali i analizowali trailery - aż miło było na to patrzeć. I dobrze, że oczekiwania zostały spełnione. Czuć było w powietrzu ten spoko. Oczywiście znalazło się z trzech ludzi którzy uznali, że ludzie nie powinni tego filmu lubić AŻ TAK, i skończyli w taki sposób, że teraz w ogóle go nie lubią. Ale cała reszta nie zwraca na nich uwagi i po prostu lubi ten film.

W 2015 roku zmarł Tadeusz Konwicki, reżyser "Salta" - Leonard Nimoy, Spock z klasycznego składu "Star Treka" - Terry Pratchett, autor "Świata Dysku" - Christopher Lee, wokalista metalowy - James Horner, kompozytor muzyki do "Titanica" - Omar Sharif, czyli Sherif Ali z "Lawrence'a z Arabii" - Wes Craven, legenda horroru i slasherów -  oraz Marcin Wrona, reżyser "Chrztu", tuż przed premierą swojego ostatniego filmu.

Danuta Szaflarska (101), Kirk Duglas (99), Stanley Donen (91), Andrzej Wajda (90), Dick Van Dyke (90), Norman Jewison (90), Ennio Morricone (87), Clint Eastwood (85), Gene Wilder (82), Jan Švankmajer (81), Maggie Smith (81), Shirley MacLaine (81), Woody Allen (80) i James Cromwell (76) żyją nadal.



To wszystko wypełniało nasze życie pomiędzy kolejnymi wizytami w kinie. A teraz czas na notkę ku pamięci o tych filmach, które chcę zapamiętać z mijającego roku. Oto:


Garretowy
Top 18
(tak naprawdę 17,5, ale ciii)
Najlepszych filmów 2015 roku