Tytułowi bohaterowie to dziadek i wnuk. Rick jest szalonym naukowcem i gburem, który zabiera swojego przygłupiego członka rodziny na różne przygody - do innych wymiarów, albo z użyciem cudacznych wynalazków i mikstury. Mieszkają w domku na przedmieściach razem z rodzicami Morty'ego i jego siostrą, którzy z jednej strony nie wiedzą o niezwykłych wyprawach, ale z drugiej... Są w stanie zaakceptować wszystko co się stanie. Podobnie jak reszta świata, która dochodzi do siebie po każdej inwazji i pladze.
Sometimes science is more art then science Morty. Lot of people don't get that.
11 epizodów po 22 minuty |
"Rick i Morty" chwalą kreatywność oraz wolność i odwagę twórczą. Ustalili sobie jakieś minimalne granice w postaci charakterystycznych bohaterów... A reszta zależy już tylko od nich. Mogą wszystko - ale bez wykręcania się, że skoro mogą wszystko to pewnych rzeczy NIE muszą. Przebieg fabuły jest logiczny, na koniec jest zamknięcie wszystkich wątków... I generalnie, nic tu nie wynika z dupy, tylko z postaci.
Żeby wam to bardziej obrazowo przybliżyć: w jednym odcinku Morty robi projekt naukowy do szkoły. Ojciec mu pomaga, i robią makietę układu słonecznego. Zawierającego dziewięć planet.
- Ale tato, Pluton już nie jest planetą.
- Oczywiście, że jest, uczyli mnie o tym w 3 klasie.
- Zmienili to w 2006 roku.
Ojciec zdenerwowany dzwoni do NASA i ich wyklina, co skutkuje tym, że kosmici porywają naszych bohaterów. Na Plutona, którego uradowani mieszkańcy cieszą się, że ktoś we wszechświecie uznaje ich prawa...
A to dopiero początek epizodu.
Jednym zdaniem, jest to powrót do czasów klasycznych kreskówek, które oglądaliśmy w latach 90. na Cartoon Network ("Johnny Bravo", "Ed, Edd & Eddy", "Chojrak"), tylko w jeszcze bardziej szalonym i podkręconym wydaniu. Ten sam absurd i przerysowanie, z jedną różnicą: "Rick i Morty" to produkcja dla dorosłych.
My son is gonna take over the planet, and I'm too young to drive!
Mogę się z tego śmiać na swoim Facebooku, ale jednak długo nad tym myślałem. Zwykle w ogóle nie rozważam nad tym, co jest dla kogo, a tutaj... Cóż, niby czemu nie dla dzieci? Przecież wszyscy zostaliśmy przyzwyczajeni do oglądania konkretnego popierdoleństwa podlanego cynicznym poczuciem humoru. Dzięki temu wyrośliśmy na bezrobotnych matołów. Motyw podróży między wymiarami może być trudny dla młodych, ale hej - ja w ich wieku czytałem jak Tytus wchodzi do filmów i obrazów.
- What with the reallity in which Hitler cure cancer? The answer is: don't think about it!
...i w sumie tak można pisać o każdym elemencie tej produkcji. Wszystkie motywy fabularne mogą, ale nie muszą przerastać młodego odbiorcy. Niektóre stwory mogą wystraszyć widzów, ale to nie jest takie pewne. I my, gdy dorastaliśmy, nie musieliśmy wszystkiego rozumieć. Większość zalet tego co oglądaliśmy, odkrywaliśmy po latach gdy nieco urośliśmy. Czy to przeszkadzało? Nie. Są w serialu takie rzeczy jak masturbacja i inne przeznaczone ściśle do dorosłego odbiorcy... Ale z drugiej strony żal zabraniać najmłodszym dostępu do zawartej w "Ricku i Mortym" kreatywności. A więc... Pozostaje tylko ich rodzicom by o tym zdecydowali.
- I wish this shotgun was my penis.
- If it ware you can call me Ernest Hamingway
- I don't get it.
Co jeszcze można napisać o tej produkcji? Nie jest całościowa, każdy epizod to oddzielna przygoda która nie ma wpływu na nic. Większość historii ma jakieś drugie dno, nawet jeśli twórcy wolą kpić z idei morału. W pamięci wiele zostaje, szczególnie zakończenie 6 odcinka, ale to nic w stylu "normalnych" seriali, gdzie czeka się na zakończenie wątku lub docenia rozwój postaci. Tego tu nie ma. To nie jest też produkcja, którą ogląda się naraz, 11 odcinków w dwa dni, bo kolejna produkcja czeka. Nie, taki maraton męczy. Przed obejrzeniem ostatniego epizodu zrobiłem sobie przerwę kilkudniową, i dzięki temu do oglądania go zabrałem się z należytą ekscytacją. Wtedy odpalając epizod czułem się jak u progu wspaniałej przygody, a i satysfakcja z seansu była większa. A on sam był na tym samym poziomie co reszta.
Dlatego zachęcam do oglądania i podziwiania tej serii. Ja mam za sobą pierwszy sezon z dwóch już wyemitowanych, a prace nad trzecim już ponoć ruszyły. Od czasu "South Parku" nie widziałem produkcji tak kreatywnej, w której już podczas oglądania miałem ochotę, by sam coś stworzyć w samym uniwersum. Spróbujcie.
Pierwszy sezon jest dostępny na Hulu
- Jerry! Thank god!
- God? God's turning people into insect monsters, Beth. I'm the one beating them to death. Thank me.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz