Przeszkadzał mi brak europejskiego kina o dominacja USA oraz języka angielskiego. Przez cały ubiegły rok tylko cztery kraje mogły kręcić (Stany, Kanada, Polska, GB) i ta lista wyglądałaby identycznie. Dopiero w styczniu bieżącego roku, dzięki darmowemu Festiwalowi Filmów Francuskich na vod.pl oraz inicjatywie Gutek Film pt. "Scope50" miałem styczność z resztą kinematografii. A to i tak niewiele. Nawet nie słyszałem, by gdzieś tam coś wartego uwagi nakręcono. Ale przynajmniej do grona moich ulubionych produkcji w 2014 dołączyła Hiszpania.
W ogóle rzadko słyszałem, że coś warto obejrzeć. O większości produkcji świat zapominał tydzień po obejrzeniu. Wyróżnia się jedynie "Boyhood", "Birdman" oraz "Whiplash".
Najważniejszy temat minionego roku to dyskusja nad dystrybucją, która nie daje rady we współczesnym świecie. Strony vod obarczone obowiązkiem zakupu pakietu tv albo zablokowane regionalnie, z ofertą ubogą niczym spożywczy sprzedający jedynie słoninę, smalec i czekoladę. Samo kino ma się dobrze i wciąż się rozwija, ale zarabia mniej.
Do tego cyrk z datami premier, który jakoś teraz był bardziej obecny niż zwykle. Czy na poniższej liście powinno być jeszcze kilka filmów, bo tak naprawdę miały premierę światową w ubiegłym roku, a nie 2 lata temu? Zrobiłem wyjątek dla "What If", ale wszędzie indziej zobaczycie, że to film z 2013 roku.
Czuję mimo wszystko pewien niedosyt, bo nie było żadnego mocnego przyłożenia. Nawet "Whiplash" zabłysnął najmocniej jedynie w finale, wcześniej będąc solidną produkcją. Brak produkcji, którą mógłbym zdecydowanie wyróżnić za scenariusz. Było dużo zabawy, mnóstwo miłych chwil, i chciałbym dostać więcej.
A teraz - do rzeczy. Oto:
Garretowy
Top 20 (i 1/2)
Najlepszych filmów 2014 roku
Miejsce bonusowe: Dzikie historie | Black Comedy & Anthology Film
Ale nie cały film, tylko dwa jego segmenty. Trzeci oraz szósty wyróżniają się na tyle, byście byli stratni, jeśli ich nie poznaliście. Czarny humor, niespodziewane zwroty akcji i absurd do granic realizmu. Co by się stało, gdyby zdradzona żona na własnym weselu postanowiła się zemścić? Albo gdyby Kowalski zamiast jedynie uciekać w "Znikającym punkcie" podjął rękawicę? Szalona rzecz. Wciąż nie wierzę, jak daleko twórcy posunęli się z kolejnymi żartami - gdyby to były oddzielne produkcje, nawet w formie krótkich metraży, byłyby o wiele wyżej w niniejszym rankingu.
Miejsce 20: Chłód w lipcu | Vigilante
Mężczyzna napotkał we własnym domu włamywacza i go zastrzelił. Koniec? Nie! Bo włamywacz miał papę, który właśnie wyszedł z więzienia... i chce się zemścić za śmierć potomka. Więc policja obstawia dom mężczyzny i łapią żądnego zemsty ojca. Koniec? Nie! To dopiero początek... Nie było w ubiegłym roku obrazu bardziej męskiego niż ten. Zemsta, kult broni i branie sprawy we własne ręce - do samego końca. Tak jest!
Miejsce 19: Lego | Family & Computer Animated
Schematyczne? Przewidywalne? Wybawiciel, pościg złej korporacji jego tropem, "ten jedyny który nas uratuje"? Z czasem okazuje się, że wszystko ma tu swoje uzasadnienie... i sens. Przygoda w świecie zabawek, gdzie bohaterowie bawią się klockami. Udało się zachować autentyzm i klimat doświadczeń z dzieciństwa, szczerze bawiąc i zaskakując. Takie reklamy to ja rozumiem...
Miejsce 18: The Raid 2 | Martial Arts
Bohater poprzedniej części, Rama, infiltruje mafię pod przykrywką. Schemat gatunkowy rozwinięty w satysfakcjonujący sposób: jest nieco bardziej filmowo względem pierwszej części, zachowując przy tym mnóstwo scen fascynującej walki. A nawet trochę więcej niż się spodziewałem! Uzasadniono tu masowe zabijanie wszystkich, a także dołożono ładunek emocjonalny. Teraz czułem autentyczny ból, który czuł bohater zmuszony do zabijania. Wszystko zwieńczono bardzo ładnym finałem.
Miejsce 17: Grand Budapest Hotel | Comedy
Stylowa zabawa kinem i przypowieść o tym, by mieć klasę. Ładny, zabawny i wyjątkowy tytuł. Najzabawniejsze przekleństwa roku... I to tyle. Nie zapada w pamięć, nie chcę do niego wrócić, a świat zwariował na punkcie tego filmu, i nagle okazało się, że Wes Anderson jest oglądany przez miliony. Czemu akurat teraz?
Miejsce 16: Miasto 44 | War
Film, w którym wszystko w jakiś sposób jest jednocześnie słabe jak i całkiem udane. Na samym początku była jedynie bita do nieprzytomności, za poronione pomysły realizatorskie na karykaturalne slow-mo, beznadziejny rozwój postaci tudzież za brak konkretności. Ta opowieść o Powstaniu Warszawskim jest o nim dopiero pod sam koniec - wcześniej to po prostu kino antywojenne bez żadnego przywiązania regionalnego. Opowieść o młodych, którzy rzucili się do walki... i teraz mają przegwizdane. Tak bardzo, że przestają prawie mówić. Przez jakąś godzinę z rzędu, główny bohater wypowiada może dwa zdania. I to mnie najbardziej uderzyło. Opowiadanie historii przez obraz i pokazywanie rzeczy, na które brak słów. A do tego kapitalne zakończenie. Lepsze być nie mogło.
Miejsce 15: Birdman | Psychological Drama
Doświadczenie audiowizualne na wysokim poziomie. Samo patrzenie przez obiektyw Lubezkiego na tych aktorów jest wspaniałe, ale przede wszystkim - ten teatr! Żywe, fascynujące miejsce, w którym aż chce się mieszkać, za progiem którego jest Nowy Jork, a za każdym rogiem bez powodu można znaleźć perkusistę uderzającego w bębenek jazzowy rytm. I chociaż ani przez sekundę nie poczułem, że twórcy wiedzą o czym opowiadają, nie jestem zawiedziony.
Miejsce 14: "No Tears for the Dead" | Crime
Opowieść o płatnym zabójcy imieniem Gon który nie może wybaczyć sobie, że podczas zlecenia pozbawił życia niewinną dziewczynkę. Później dostaje zlecenie na jej matkę - ponoć ma skrócić jej samotne cierpienie. Gon wybiera inną drogę. Jego wspomnienia z dzieciństwa dyktują dorosłe decyzje, Na oczach widza staje się obłąkany, ale w świadomy sposób. Dąży do autodestrukcji, własnej śmierci, za którą wystawił ogromną cenę. I ma zamiar dobić targu. Finał tej opowieści jest wręcz idealny. Nie spodziewajcie się rozgrzeszenia.
Miejsce 13: Mama | Drama
Opowieść o dostrzeganiu dobrych chwil w życiu ludzi, którzy dobrzy z pewnością nie są. Pochylenie się nad nimi i dostrzeżenie, jak często uważają swoje decyzje za słuszne, i dlaczego tak się dzieje. Steve przechodzi drogę od nienawiści do dorosłości, radzi sobie z przeszłością i przyznaje przed samym sobą, że jednak nie ma prawa do końca gardzić własną matką. Xavier Dolan trafia z tym tematem w samą dziesiątkę. Jako twórca jest wystarczająco dojrzały, by ją unieść i wykorzystać z dystansem potrzebnym, by widz nadążył za jego myślami. Opowieść jest żywa, karmi się własną pasją, a z jej bólu rodzi się sztuka.
Miejsce 12: Frank | Black Comedy
Jon dostaje się do alternatywnego zespołu i zaczynają nagrywać płytę gdzieś na wsi, aż do skutku. Aż stworzą arcydzieło. Co jednak po płycie, skoro nikt nie chce jej słuchać? Jon coraz bardziej naciska na towarzyszy, by tworzyli łatwiejszą muzykę. Przekonuje, że nawet najmniejsza zmiana sprawi, że będą ich uwielbiać setki tysięcy. Dla każdego artysty, osoby tworzącej, ten film będzie istotnym seansem. Może się okazać, że jesteś do bani i trzeba sobie z tym dać spokój.
Miejsce 11: Bogowie | Biopic
Opowieść o tym, że operacja wymiany serca to pestka, ale walka z socjalizmem i zabobonami to dopiero jazda dla najlepszych. Fragment biografii Zbigniewa Religi opowiadającej o rozdziale w jego życiu gdy wrócił z USA. Historia ujęta jak film sportowy, z odrobiną humoru ale przede wszystkim szacunkiem i dokładnością ówczesnych czasów jak i opisu wysiłku, jaki to wszystko kosztowało bohatera. Ogląda się świetnie!
Miejsce 10: Magical Girl | Thriller
Ojciec chorej na białaczkę dziewczynki jest w stanie zrobić wszystko, zanim ta umrze, by ją uszczęśliwić. Kino zemsty w stylu "Love Exposure", trzy historie następujące po sobie płynnie, by w finale złączyć się w jedno. Mocne, bolesne i świetnie opowiedziane kino. A przy tym zabawne, jeśli jesteście tak popieprzeni jak ja.
Miejsce 9: I Origin | Romance
Opowieść o patrzeniu się w oczy kobiet. Gorące zauroczenie, badania naukowe... na pozór, to nie może się łączyć w całość. Opowieść odkrywa się po kawałku, dokładając co kilka sekwencji kolejny poziom. Oglądam i myślę, że już wiem, o czym ta historia jest, by kolejny raz zostać zaskoczonym. Zapewne nie ostatni. Na końcu zostaje lekki mętlik w głowie. Film, który mógłby być częścią "Lost".
Miejsce 8: Ewolucja Planety Małp | Science Fiction
Blockbuster stawiający na dramaturgię, rozwój postaci a epickie sceny akcji są tu właściwie najgorszą stroną całości... W ciekawych czasach kinowych żyjemy. Kontynuacja "Genezy Planety Małp", minęło 10 lat. Ludzie prawie wyginęli, małpy żyją spokojnie i rozwijają się. Aż dojdzie do spotkania, ponieważ niedobitki homo-sapiens potrzebuję uruchomić zniszczoną elektrownię, która jest na terenie Małp, inaczej nie przetrwają. Cezar decyduje się pozwolić na to, przez co jego towarzysze zaczynają go postrzegać jako słabego władcę którego trzeba zdjąć z tronu. Nie ma tu głównej strony konfliktu, obie można zrozumieć i walczą jedynie o przetrwanie. Ludzie zginą bez prądu, małpy nie ufają ludziom i wciąż noszą blizny po tym, jak były traktowane w laboratoriach. Najmniejsze nieporozumienie może wywołać wojnę. Kto by pomyślał, że "Planeta Małp" ma szansę zamienić się w "Breaking Bad"?
Miejsce 7: "Calvary" | Drama
Tajemnicza osoba została w przeszłości skrzywdzona przez księdza. Teraz postanawia się zemścić, poprzez zamordowanie innego duchownego. Niewinnego, wtedy będzie satysfakcja i sprawiedliwość. Przyszły morderca uprzedza swoją ofiarę i daje jej tydzień by dokończył swoje sprawy. A ojciec James, chociaż jako jedyny zna tożsamość zabójcy, nic z tym nie robi... Ale czy na pewno? "Calvary" to kompetentny kryminał. Ale też opowieść o tym, jak jednostka walczy o swoje przekonania, chociaż ma wielkie wątpliwości i będzie ją to wiele kosztować.
Miejsce 6: Kapitan Ameryka: The Winter Soldier | Action
Pierwszy film z superbohaterami, który zaintrygował mnie fabułą, i naprawdę byłem ciekaw, jak to wszystko rozwinie się w kolejnym filmie. Oczywiście, jest głupia i oderwana od reszty uniwersum, ale jednak wciąż spodziewam się zaskoczenia w trzeciej części. Do tego czasu mam "Winter Soldier". Superbohater uwikłany w szpiegowską historię, muszący walczyć z tymi którzy do tej pory byli po jego stronie i szuka sposoby by oczyścić się z zarzutów. Akcja, akcja, akcja. Świetnie wyreżyserowana, zróżnicowana i ogromna, z finałem który trwa te pół godziny. Latają, biją się, dramaty też się jakieś dzieją, statek latający wpada na wieżowiec, zachwycające widoki z samej góry, tempo, tempo, biegiem... Prawie tak dobre jak "Avengers"!
Miejsce 5: What if | Romantic Comedy
Jedyny film tego roku, który mogę oglądać i oglądać, bez jednej pominiętej sceny. Nawet jeśli nie miałem tego w planach i po prostu włączam by zobaczyć początek, półtorej godziny później kończę oglądać. Kolejny raz. Na pozór to nic więcej ponad schemat: chłopak jest zakochany w dziewczynie od pierwszego wejrzenia, ale ona ma chłopaka, więc... więc. Ale jest parę drobiazgów, które zmieniają sytuację. To komedia romantyczna dla facetów, w której m.in. to kobieta popełnia błąd i sama zdaje sobie z tego sprawę i potem to naprawia, facet nie musi za nic przepraszać. Obie główne postaci mają przeszłość która kształtuje ich wybory w teraźniejszości. Mnóstwo smaczków, jak sceny które w pełni poznaje tylko widz a żadna z postaci nie ma o nich pojęcia. A przede wszystkim: jedne z najlepszych dialogów od czasu pilotażowego odcinka "Newsroom". Gdyby ludzie w prawdziwym świecie rozmawiali ze sobą tak jak w tym filmie, byłby on po prostu lepszy.
Miejsce 4: Wish I Was Here | Melodrama
Myślę, że lubię ten film trochę nad wyraz, ale wiem, że gdy sam dotrwam do 40'stki... to ten film będzie przy mnie. Wzięcie odpowiedzialności za swoje życie, spełnienie marzeń z dzieciństwa w sposób, którego nie miało się wtedy na myśli, zbliżająca się śmierć rodziców, wychowanie pociech i poddanie się by szukać szczęścia w nowy sposób... Prosty film, ale jednak kompletny.
Miejsce 3: It Follows / Horror
Mały, genialny film. Wiele tu zależy od wyobraźni widza oraz tego, czego tak naprawdę nie widać na ekranie. W trakcie oglądania można zacząć myśleć szerzej o tym na co patrzymy, bez jednoczesnego tracenia wątku. Czułem zagrożenie na poziomie dramaturgicznym. Myślałem nawet o tych postaciach - jak będzie wyglądać reszta ich życia, gdy nikogo nie będą mogli pokochać. Zero seksu, cały czas tylko ucieczka. Żadnej stałej pracy czy czegoś takiego. Sam dałem radę dojść do ich załamania psychicznego, wczucia się w ich sytuację. Niesamowite osiągnięcie ze strony twórców! A finał... Jejku, czysta doskonałość. Zupełnie nie przewidziałem, że tak to się zakończy.
Miejsce 2: Boyhood | Coming-Of-Age
Eksperyment trwający ponad dekadę i efekt będący wielką niewiadomą, komu to się na pewno spodoba, a komu nie. Wciąż myślę o tym, co jest obiektywnie dobrego w tym filmie i nie znajduję jednego argumentu. Dotknął mnie, to prawda, ale czy to jego zasługa? Nie jestem pewny. Najlepsza odpowiedź, jaką mam, brzmi: Boyhood to postmodernistyczne arcydzieło w którym chodzi o oglądanie samego siebie oglądającego ten film. Na każdego działa w indywidualny sposób, ale oznacza to, że może również w ogóle nie zadziałać. Różnie ludzie reagują na ten film. Jedni próbują go wcisnąć w schemat i ocenić poprzez grę aktorską lub ciekawość fabuły. Inni zachowują się wobec niego jak pies: nie mogą zjeść, to naszczekają i obsikają. Ale "Boyhood" jest ponad tym wszystkim. Mnie ta produkcja fascynuje i wciąż nie mam pewności, dlaczego. Jak zadziała na ciebie?
Miejsce 1: Whiplash | Psychological Thriller
Film o miłości do człowieka. Może nigdy, albo tylko od bardzo dawna nie było takiej produkcji, w której zobaczyłem postaci dążące do wielkości, całe spocone i dający z siebie wszystko. Jakby tego było mało: ci bohaterowie potrafią dostrzec ludzką wielkość a także ją podziwiać. Możliwe jednak, że nadinterpretuję, bo tego jest tu niewiele... i łatwo to nawet przeoczyć, widząc w "Whiplash" tylko kolejny film sportowy. Liczą się niuanse, ale to też świadczy o tym,że niniejsza produkcja jest sztuką. Więcej powie o tobie, niż ty o niej. Niech więc będzie moim ulubionym filmem 2014 roku.
****Garrety 2014****
Mój ulubiony film
Whiplash. Jest w tym mimo wszystko ślad filozofii.
Najważniejszy film roku
Boyhood. Cała reszta przeminie, ale ten będzie pamiętany za wiele lat.
Najlepsza reżyseria
Wes Anderson był bardzo mocnym kandydatem, jego "Grand Budapest Hotel" to wizualny majstersztyk. Ale akurat teraz Linklater skończył swój projekt, stał się on filmem i pozamiatał. Nie można się jednak równać ze skalą "Boyhood".
Najlepszy scenariusz
Trudny wybór... ale potem sobie przypominam, że przecież oglądałem Magical Girl.
Najlepsza historia
I Origin. Przez cały seans nie byłem pewny, gdzie reżyser mnie prowadzi...
Najlepsza historia
I Origin. Przez cały seans nie byłem pewny, gdzie reżyser mnie prowadzi...
Najlepsze aktorstwo
Whiplash. Bo nie mogłem sobie przypomnieć pojedynczej roli kobiecej, która mi zaimponowała.
Zdjęcia
Emmanuel Lubezki (Birdman). Czego się spodziewaliście? Albo inaczej: czego się spodziewacie przez najbliższe 50 lat?
Najlepszy montaż
"I Origins" ma fenomenalne przejścia między segmentami, ale podobnie jak przy reżyserii - "Boyhood" imponuje rozmachem. Tu było mnóstwo materiału, i nie popełniono jednego błędu.
Najlepsza muzyka
Trent Reznor and Atticus Ross (Zaginiona dziewczyna). Chociaż jeśli chodzi o pamiętne sceny z muzyką to wygrywa "Frank".;-)
Najlepsze efekty specjalne
Ewolucja Planety Małp (Oni to kręcili w plenerze!)
Najlepsza piosenka
Trudny wybór. Zarówno "So What Now" z "Wish I Was Here" jak i "Hero" z "Boyhood" słuchałem mnóstwo razy, ale ostatecznie... wybieram to drugie. Nie tylko pojawia się w samym filmie, ale jest jego duszą. Punkt dla Boyhood.
Najlepsze dialogi
What If. "Wallace, are you alone?; What? Like, in the universe?"
Najlepszy finał / punkt kulminacyjny
"Whiplash". Nagle okazuje się, że to jeszcze nie koniec. I lepiej trzymaj to tempo, śmieciu.
Najlepszy finał / podsumowanie i zamknięcie
Frank. Łazienka jest miła, ale mogłaby być czystsza...
Film, który mogę oglądać bez końca
What if. To jest jak narkotyk. Gdyby nie silna wola nic innego bym w styczniu nie oglądał.
Podsumowanie podsumowania
Boyhood - 4 statuetki
(Najważniejszy film roku, Reżyseria, Montaż, Piosenka)
Whiplash - 3 statuetki
(Mój ulubiony film roku, Aktorstwo, Najlepszy finał / punkt kulminacyjny)
What If - 2 statuetki
(Dialogi; Film, który mogę oglądać najczęściej)
Birdman - 1 statuetka
(Zdjęcia)
Ewolucja Planety Małp - 1 statuetka
(Efekty specjalne)
Frank - 1 statuetka
(Najlepszy finał / podsumowanie i zamknięcie)
I Origin - 1 Statuetka
(Historia)
(Historia)
Magical Girl - 1 statuetka
(Scenariusz)
Zaginiona dziewczyna - 1 statuetka
(Soundtrack)
Ciekawe zestawienie, chociaż czołówka przewidywalna (bo każdy chwali Whiplash i Boyhood ;)), myślałem jednak że Birdman będzie wyżej. Ja większości tych filmów nie widziałem (jedynie Cold in July i Raid 2 - oba znakomite), ale Twoje opisy są zachęcające i dlatego poszukam takich filmów jak Calvary, What If, Dzikie historie.
OdpowiedzUsuńNajwiększa niespodzianka w zestawieniu to chyba "What if", które do tej pory omijałem szerokim łukiem. A "I origin" to chyba tylko u Ciebie ma pozytywną opinię. Może teraz zmuszę się żeby po nie sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńDziwi mnie brak nominacji do Oscarów za muzykę, piosenkę - uwielbiam "Hero"!
Z kolej nie myślałem, że tak wysoko umieścisz "Raid 2", czy "Cold in July" ;)
Mnie też dawno już tak się blockbustery nie podobały, i to 2 w jednym roku: "Zimowy żołnierz" i "Planeta małp", a "Lego" zupełnie nie moje klimaty ;)
Calvary jest świetne!
OdpowiedzUsuń"Dopiero w styczniu bieżącego roku, dzięki darmowemu Festiwalowi Filmów Francuskich na vod.pl oraz inicjatywie Gutek Film pt. "Scope50" miałem styczność z resztą kinematografii. A to i tak niewiele. Nawet nie słyszałem, by gdzieś tam coś wartego uwagi nakręcono."
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Ja też w większości oglądałem filmy angielskojęzyczne, ale o reszcie świata słyszało się sporo pozytywnych rzeczy:
La danza de la realidad / The Dance of Reality, reż. Alejandro Jodorowsky
Force Majeure, reż. Ruben Ostlund
Feuchtgebiete / Wetlands, reż. David Wnendt
Die geliebten Schwestern / Beloved Sisters, reż. Dominik Graf
Adieu au Langage / Goodbye to Language, reż. Jean-Luc Godard
Vi ar bast! / We Are the Best!, reż. Lukas Moodysson
L'Inconnu du lac / Stranger by the Lake, reż. Alain Guiraudie
La Jalousie / Jealousy, reż. Philippe Garrel
Bird People, reż. Pascale Ferran
Leviafan / Lewiatan, rez. Andriej Zwiagincew
La grande bellezza / Wielkie piękno, reż. Paolo Sorrentino
Nymphomaniac vol I i vol II, reż. Lars von Trier
były wszystkie chwalone albo gorąco omawiane.
A z westernów to był The Homesman Tommy Lee Jonesa.
Prawda, zapomniałem o "The Homesman". Obawiałem się, że to średniak, odpuściłem seans, i cześć. Szkoda?
OdpowiedzUsuńLista kapitalna, i faktycznie o niektórych słyszałem raz czy dwa (Jodorowsky, Godard, Moodysson). Sam planuję "Cuda", "Turystę" i parę kolejnych, ale dowiedziałem się o nich naprawdę niedawno.
Trzy ostatnie widziałem. "Lewiatan" mnie zmęczył, "Wielkie piękno" mam na liście z 2013 roku (11 miejsce bodaj?), "Nimfomanka" nawet mnie zainteresowała w drugiej części, ale to i tak za mało bym ją wyróżniał.
^ Wie co pisze, od niego w końcu podłapałem ten tytuł.;)
OdpowiedzUsuńJakbym jeszcze dał "Strażników galaktyki" to byłby kompletny brak niespodzianek.
OdpowiedzUsuń"Dzikie historie" raczej w twoim klimacie, reszta nie jestem pewny. Że polubiłeś "Cold in July" oraz "Raid" to mnie nie dziwi.;-)
Nie rozumiem, o co ci chodzi z tymi nominacjami do Oscarów... "Hero" nie jest oryginalnym kawałkiem pisanym dla filmu.
OdpowiedzUsuń"What If" pewnie zniechęciło ludzi do bólu standardowym trailerem, który zapowiada sztampę z ilością zabawnych kwestii pozwalającą wypełnić zwiastun i tyle. Sam się tego obawiałem...
O "Hero" nie wiedziałem, dzięki :)
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie to "Magic Girl", mam nadzieję że ocenicie ją w Scope 50 na tyle mocno, iż zobaczę ją na dużym ekranie kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńGarrety rozdane. Kiedy rozdasz Rezy? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńDo niedawna byłem jedynym, który to w ogóle obejrzał, ale już pojawiły się pierwsze komentarze pod filmem. Tylko się utwierdziłem, że mnie tylko to śmieszyło c:
OdpowiedzUsuńMiałem plan by zrobić je tutaj, ale nie mogłem wymyślić sensownych kategorii. "Najgorsza scena w dobrym filmie akcji - Koba jadący na koniu z dwoma armatami i jako jedyny nie ginie w "Ewolucji Planety Małp". W końcu odrzuciłem cały pomysł. Może za rok.
OdpowiedzUsuńJa myślałem, że to piosenka z końca lat 90'tych która zainspirowała Linklatera do stworzenia takiego filmu... a to dzieło jakiejś indie rockowej grupy z 2013 roku :c
OdpowiedzUsuńJeszcze co do westernów, to poza The Homesman wyszły jeszcze:
OdpowiedzUsuńDas finstere Tal / The Dark Valley / Mroczna dolina, reż. Andreas Prochaska
The Retrieval, reż. Chris Eska
The Salvation, reż. Kristian Levring
Gold, reż. Thomas Arslan
Ambush at Dark Canyon, reż. Dustin Rikert
i produkowane przez Rikerta, Hot Bath an' a Stiff Drink
Sweetwater, reż. Logan Miller i Noah Miller
A Million Ways to Die in the West / Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie, reż. Seth MacFarlane, w sumie też się liczy.
Tzn. większości z tego nie widziałem, ale obiło się o uszy.
O "Milionie sposobów..." słyszałem, że to jeden z tych filmów, w których jest 56 dowcipów na minutę i żaden nie śmieszy.
OdpowiedzUsuńTym westernem to tak zarzuciłem dla przykładu, kilka innych też się znajdzie. Adaptacje YA też były niezadowalające, z horrorów chyba tylko o "Babadooku" było głośno, a ja na nim... podsypiałem. Sci-Fi z kolei to chyba tylko "Interstellar", który też nie był interesujący. Ale paru osobom zmienił życie, więc lepiej już nic nie mówię :)
I przede wszystkim piszę z doświadczenia. Zasłyszane tytuły to z każdego rocznika mogą stworzyć wybitny rok.;-)
"O "Milionie sposobów..." słyszałem, że to jeden z tych filmów, w których jest 56 dowcipów na minutę i żaden nie śmieszy."
OdpowiedzUsuńNie jest taki zły, ludzie się chyba trochę uwzięli na ten film, tak jak z Lone Rangerem w 2013.
"Adaptacje YA też były niezadowalające"
Inni chyba na to patrzyli inaczej. Pamiętam, że jak wyszedł ten ostatni Hunger Games Mockingjay, to widziałem jak w paru miejscach (prasie i internecie) ludzie sikali w majty od tego filmu :) Ja prawie wcale nie śledzę tego kina YA, widziałem tylko jednego Harry Potter i jakiegoś Tłajlajta.
Babadook też mnie nie porwał. (Obok Guardians of the Galaxy to mój najbardziej przeceniany film roku.) The Canal jest w sumie o tym samym i jest IMO trochę lepszy. Chwalonych horrorów było sporo (np. Housebound), ale ja wiele z nich przegapiłem albo nie zdążyłem obejrzeć w 2014. Interstellara też nie zdążyłem obejrzeć, więc póki co czekam na dvd. Ogólnie to strasznie dużo przegapiłem filmów w 2014 - stąd też patrzę na te wszystkie bestofy i notuje co mam do nadrobienia :)
O, "Lone Ranger" nawet bym kiedyś obejrzał, może być fajne. Tzn. sceny na trailerach mi się podobały. Pomysłowe i takie tam.
OdpowiedzUsuńOdnośnie YA miałem na myśli "Dajwerdżent" i to coś z labiryntem, "Hunger Games" oglądałem pierwszą część i póki co nie interesuję się dalszym losem serii. Książkę mogę kiedyś spróbować przeczytać.
The Canal jest jednym z tych 11 tytułów, które wciąż mam na liście "do zobaczenia" z 2014 roku. Też w zasadzie o nim zapomniałem...
"O, "Lone Ranger" nawet bym kiedyś obejrzał, może być fajne."
OdpowiedzUsuńGenialny to nie jest, ale ma fajne momenty. Sceny kiedy grupa kowbojów ściga przestępczy gang przez pustynie są ładnie nakręcone, z pełną epickością klasycznych westernów - jak The Searchers albo Once Upon a Time in the West. Widać, że Verbinski ma do tego smykałkę, i chyba lubi takie klimaty, bo w 2011 wyreżyserował Rango, a to chyba był projekt z pasji, a nie dla kasy.
"Książkę mogę kiedyś spróbować przeczytać."
Ja to chyba mam je gdzieś w domu, kupiłem za bezcen. Jestem ich nawet trochę ciekaw, bo słyszałem, że kończą się hardkorową rzeźnią głównych bohaterów :)
Z horrorów i okolic, które mam jeszcze do nadrobienia, to są:
L'étrange couleur des larmes de ton corps / The Strange Colour of Your Body's Tears, reż. Helene Cattet, Bruno Forzani
Aux yeux des vivants / Among the Living, reż. Alexandre Bustillo, Julien Maury
La Chambre bleue / The Blue Room, reż. Mathieu Amalric
Borgman, reż. Alex van Warmerdam
Geung si / Jiang shi / Rigor Mortis, reż. Juno Mak
Under the Skin / Pod skórą, reż. Jonathan Glazer
Las brujas de Zugarramurdi / Witching & Bitching, reż. Alex de la Iglesia
Horns / Rogi, reż. Alexandre Aja
Willow Creek, reż. Bobcat Goldthwait
A Girl Walks Home Alone at Night / O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu, reż. Ana Lily Amirpour
przynajmniej o tych aktualnie pamiętam.
A ostatnio obejrzałem:
Starry Eyes, reż. Kevin Kolsch, Dennis Widmyer
Thanatomorphose, reż. Eric Falardeau
Oba spoko, warto sprawdzić.
>>"Under the Skin" jest w tym samym stopniu horrorem co "Odyseja kosmiczna" :)<<
OdpowiedzUsuńA Girl Walks Home Alone at Night to podobno czarno-biały, irański western-romans z wampirami :) Ja tam traktuje czystość gatunkową horrorów dosyć luźno.
Z tego co wiem o Under the Skin, to ScarJo obdziera tam mężczyzn ze skóry, czyli to coś jak dwa pierwsze Hellraisery, więc jak dla mnie się kwalifikuje :)
A Odyseja kosmiczna jest zajebistym horrorem, można by się spierać czy nie lepszym niż The Shining :)
Lubię akrobatyczną akcję z "Piratów...", a podobnie to wygląda w "Lone Ranger", dlatego liczę na momenty. Na dodatek stawiam trzecią część trylogii najwyżej, więc i głos większości może mi być obcy w tym przypadku.:)
OdpowiedzUsuń"Dziwny zapach łez..." jest obecnie za darmo na vod.pl bodaj do 18 lutego. Konkretny surrealizm, przez który nie przebrnąłem do tej pory. Zasnąłem po 25 minutach, ale ponoć na końcu jest jakiś sens w tym. "Under the Skin" jest w tym samym stopniu horrorem co "Odyseja kosmiczna" :)
O twoich rekomendacjach pierwsze słyszę ;o
Przepraszam, że tak późno ale już mnie chuj strzela przez to przekierowywanie domeny :) Nie jest do końca tak jak chcę, a tego nie lubię strasznie... :)
OdpowiedzUsuńWażniejsze jest jednak Twoje zestawienie, a więc...
Oglądaliśmy trochę inne filmy w tym roku, jednak co do jednego jesteśmy zgodni. "Whiplash" - bez dwóch zdań. Ja bym jeszcze umieścił "The Rover", ale to dlatego, że ciągle pamiętam seans i klimat, który uzyskał David Michod. Statuetka dla "Birdmana" za zdjęcia - jak najbardziej na tak. Historia wybroniłaby się i bez takich ujęć, jednak skoro już są... to trzeba je docenić. "Kapitan Ameryka" podobał mi się do scen jatki na ulicach. Te wielkie monumentalne opadanie statków w powietrzu już nie było dla mnie. Żałuję wciąż "Boyhooda". Jestem jednak przekonany, że mi się spodoba.
Też w sumie myślę co jakiś czas nad tym, by strona była po prostu "garretreza" bez blogspota w nazwie... Ale po co mi to teraz. Za kilka lat może, jak będę chciał, by blog był czymś więcej.
OdpowiedzUsuńMail odebrany, zaraz to zmienię.
"The Rover" miałem w planach w pierwszej połowie roku, i recenzje mnie zniechęciły jednak. Zapowiadał się średniak. Mimo to wciąż dałbym mu szansę, bo wypływa tu i tam.
Tak, jestem ciekaw co w swoim emocjonalnym stylu napiszesz o "Boyhood", i to w trzeciej osobie.;)
Łeeeee, nie bądź taki, Grifter chce Rezy!!
OdpowiedzUsuńSą Garrety to i Rezy muszą być.
OdpowiedzUsuń