sobota, 7 lutego 2015

"Dzieci gorszego Boga" (6/10) Lubisz romans?

Romance, 1986


James jest utalentowanym człowiekiem, który spędził całe życie na podróży. Był wszędzie i robił bardzo dużo. Teraz przypłynął do niewielkiej miejscowości, by uczyć w tutejszej szkole dla głuchych. Umieją już komunikować się za pomocą tamtejszego języka migowego, jednak większość wstydzi się mówić. Dźwięki które wydają są nieskładne, inni nie mają "ładnego" głosu, ludzie się z nich śmieją... James przybył tu, by ich nauczyć porozumieć się również z tymi, którzy nie znają języka migowego. W kuchni zauważa Sarę - dorosłą pracownicę sprzątającą po godzinach, która również nie mówi. Nasz bohater postanawia ją uszczęśliwić.

To oczywiście prowadzi do zakochania się. Problemy z tym filmem można wymieniać niemal bez końca - James cały czas przeprasza za wszystko, Sarah to chodzący stereotyp ówczesnej kobiety na ekranie, czyli "silna, samodzielna istota, która jest jednak delikatna w środku i potrzebuje, by ją ktoś zrozumiał i przytulił". Historia jest prosta jak napięty sznurek, brak tu tła lub wątków pobocznych, życia. To jedynie kino gatunkowe, w którym on i ona się spotykają i jest miłość. Szkoła nie jest tu istotna, inne postaci nic nie znaczą, temat głuchych też w zasadzie nie istnieje. Ponadto fabuła to wzór schematu komedii romantycznej, a wszystkie dramaty jakby gubią się po drodze i chyba same postaci nie pamiętają miejscami o swojej przeszłości.

Ale jakie to jest łatwe kino! I przyjemne! Nastawiłem się na ciężki dramat, w której głusi są gnębieni i śmieją się z nich, i dzielni William Hurt broni ich własną piersią, i wszyscy płaczą, i samobójstwa... zasugerowałem się plakatem. A zamiast tego dostałem lekki, sympatyczny film. Bohaterów można polubić, a ich głębia psychologiczna - chociaż to kolejny schemat - jest solidna i zadowala. Wydaje się prawdziwa i naturalna. William Hurt i inni mogący gadać cały czas czytają na głos język migowy używany przez inne postaci, ale to też wyszło... łatwo. Nie przeszkadza, wydaje się naturalne, wchodzi bez poślizgu podczas oglądania i w ogóle nie rozprasza.

Nie tego się spodziewałem. Odkładałem ten seans od wielu lat, i teraz też myślałem, że wyłączę po godzinie, a obejrzałem z zadowoleniem i bez problemu do samego końca. Jasne - są lepsze filmy, ale dla fana gatunku jakie to ma znaczenie? Przyjemny seans.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz