wtorek, 17 lutego 2015

(miniserial) Ja, Klaudiusz

Historical Drama, 1976


Jest to jeden z najsłynniejszych produkcji telewizyjnych w historii, prawdziwa legenda opisująca kawałek historii która do dziś wywiera wpływ na ludzkość. Ale co zadziwiające, bardzo łatwo ten serial zlekceważyć. To w zasadzie tylko grupa białych ludzi stojących "u władzy", mających wszystko podstawiane pod nos nie mając nic do roboty, więc jedyną ich rozrywką jest chodzenie na szczyt władzy o trupach. A gdy już tego dokonają, to robią to samo co do tej pory, tylko tym razem już ktoś spiskuje by ich zabić. Powtórzyć. Dopiero około 10 odcinka ten burdel nabiera znaczenia, gdy wspomina się, że wycięcie w pień rodu Klaudiuszów doprowadzi do przywrócenia republiki. I jest konflikt: monarchia czy demokracja? Odpowiedzią jest: "eeee". Czemu jedno jest lepsze od drugiego? Odpowiedź: "Eeee"

I tak jest z całą resztą. Nie ma tu etyki, wartości, polityki, rządzenia. "Bycie u władzy" nic nie znaczy. Bohaterowie nie podejmują żadnych decyzji mających na cokolwiek wpływ. Jeden Klaudiusz postanowi port zbudować. Super władza. Patrząc na ten serial, mieszkańcy Rzymu zapewne nie mieli zielonego pojęcia, że mają jakąś władzę nad sobą. "Dobra, dobra, bierz połowę tego co zarabiam i nie marnuj mojego czasu, Cesarze, idź się tam mordować ze swoimi w pałacu, guzik mnie to obchodzi. Ale zorganizuj jakieś igrzyska co parę dni, ok?".

Tak, dzieją się pewne rzeczy, takie jak podbój Brytanii, ale wszystko to jest poza obrębem akcji. Jedna scena, cięcie, ktoś mówi, że od czasu tamtej sceny Klaudiusz sobie pojechał, podbił Brytanię i wrócił, i minęło 7 miesięcy w ten sposób i druga scena. Po co mu ta prowincja? Jak to zrobił? Te i inne pytanie to znowu "Eeee". Cały serial to biali ludzie gadający ze sobą, nic nie robią i nic nie znaczą.

W rzeczywistości było inaczej, i sądząc po cytatach z książki, nawet w pierwowzorze literackim było inaczej. Mam tego świadomość, żeby była jasność.


Ale łatwo też zachwycić się tą produkcją. Po części wtedy, gdy już wkręciłem się w tę opowieść, poznałem bohaterów i ich los wywoływał we mnie emocje. Zeznanie Lydii dla Klaudiusza, rozwój jego drugiego małżeństwa (a może to już było trzecie?), balansowanie na nitce gdy panował Kaligula... działo się. I wyczekiwałem kolejnego odcinka. Gdzieś wtedy miałem, że to banalna intryga. Imponujący jest też rozmach tej historii. Opowiedziano ją w starym stylu: Klaudiusz u schyłku życia zaczyna opowiadać swój żywot, a zaczyna od wydarzeń mocno poprzedzających jego narodziny. Ogromna rodzina, mnóstwo postaci, dekady mijają pomiędzy odcinkami. Jedni umierają, drudzy się starzeją, inni - w tym sam Klaudiusz - dorastają. Są dziećmi, potem nastolatkami, dorosłymi, i osiągają coraz bardziej sędziwy wiek. Charakteryzacja jest perfekcyjna.

Najbardziej zachwyca mnie wykonanie. Jak to jest odegrane i wyreżyserowane! Jeśli jesteście zwolennikami takiego kina, w którym bohaterowie potężnym głosem przemawiają jakby kłócili się z Bogami, to jesteście we właściwym miejscu. Właściwie wszystko jest tu tylko pretekstem by doprowadzić w jakiś sposób do takiej sceny. Piękne widowisko. Cudownie odegrane i zdubbingowane w polskim wykonaniu. To było coś więcej niż zwykłe podłożenie głosów. To odpowiednik założenia kostiumów do mo-capu i zagrania w filmie komputerowo animowanym. Tu nawet uczucie przestrzeni jest podobne do tego, co widziałem na ekranie. A to ważne, gdy tak przemawiają.

Dla porównania ta sama scena. Bez spoilerów.
PL: http://youtu.be/HlogN3LOGTM
ENG: http://youtu.be/qa_hZqofgB8?t=32m2s

Najwięcej momentów zostanie w mojej pamięci dzięki temu, że pokazano je w idealny sposób. Odkryjcie to na własne oczy. August rugający za to, że ukrywali przed nim prawdę. Jego śmierć. Szaleństwo Kaliguli. Nawet zakończenie, chociaż zbanalizowane przez całe to gadanie o przepowiedniach, ma wystarczająco dużo chwil by warto je pamiętać. Całość stoi gdzieś pomiędzy teatrem oraz filmem. Niby cały czas kamera jest w ruchu i stosuje różne najazdy oraz zbliżenia, piękne konstruując ujęcia i dramaturgię samym obiektywem. Ale też zazwyczaj porusza się wzdłuż czwartej ściany, najwyżej pokazując wydarzenia z ukosu, ale nigdy nie dostaniecie jakiegoś kółka na planie. Nie żeby mi to przeszkadzało. Po kilku odcinkach nawet przyzwyczaiłem się do biednej dekoracji. Cezar oglądający walki gladiatorów na balkonie Koloseum to kilka krzeseł, pokój, parę aktorów i to wszystko. Walka czy publiczność to dźwięki z taśmy niczym śmiech w sitcomach, a o Koloseum to powiedzieli i to wszystko, na oczy go nie zobaczycie.

Bardzo ciekawy serial. Teraz zostaje mi przeczytać książkę. Coś mi mówi, że znajdę tam to, czego mi brakowało w ekranizacji.

PS. Richard Linklater powinien zająć się produkcją remake'u.;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz