czwartek, 6 grudnia 2012

COMMUNITY / Top 10 odcinków, part I

Miejsce 10
"Anthropology 101" (2x01) - 9/10.
Z miejsca polubiłem ten odcinek, a wtedy to była najwyższa oceną jaką dla serialu dałem. Drugi rok studiów, kontynuacja zakończenia Britty z poprzedniego sezonu. Teraz okazuje się, że jej wyczyn był odebrany w pozytywny dla niej sposób - staje się idolką. I robi z siebie idiotkę, by być dalej uwielbianą.

Cholernie spodobała mi się jej rywalizacja z Jeffem w tym odcinku, gra bez żadnych reguł, z rewelacyjną kłótnią w środku, Abedem organizującym ślub w 40 sekund, wytrzaskującym skądś Irlandzką śpiewaczkę... i morałem, że najważniejszy jest szacunek... (A nie, bo transformers z patyków! xD) Rewelacja...



Miejsce 9
"Curriculum Unavailable" (3x19) - 9/10.
Swoisty "The Best of" do którego wszedł Dave z "LOST". Najbardziej fabularny z odcinków "Community", budzący uczucie "chcę zobaczyć, co będzie dalej!". Z jednej strony odcinek kontynuuje wcześniejsze wątki, z drugiej mogę co nieco ujawnić: w skrócie Abed zostaje skierowany na terapię do psychiatry, a zabiera się z nim reszta paczki. Po kolei, zaczynając na dziwnościach Abeda, poprzez dziwności pozostałych, kończąc na tym, że to Greendale zrobiło z nich wariatów. Wszystko zobrazowane zupełnie nowymi gagami, bez żadnej fabuły, feeria 10-sekundowych żartów. Śmiech non-stop bez żadnych przerw. Cudowne.

I trach, na koniec staje się poważnie. I tak jak pojawienie się Dave'a w "LOST" mogło oznaczać koniec fabuły i wielki finał z zaskakującym twistem. Ale na szczęście jest tylko okazją do kolejnych żartów czwartej ściany... które wydają się za mocne, jakby celowali w coś więcej. Gdy słyszę Garretta mówiącego "Chcę zobaczyć co się stanie, gdy zabiorę im długopis", czuję się jakby twórcy łamali coś jeszcze poza czwartą ścianą.

Zmiana czasu i reakcja Abeda, Troy krzyczący: "Dobre wieści! Wydałem wszystkie swoje pieniądze!" oraz Jeff mówiący: "Niech mi ktoś pomoże poprawić nastrój".



Miejsce 8
"Conspiracy Theories and Soft Defenses" (2x09) - 9/10.
Dziekan odkrywa, że Jeff uczęszcza na zmyślone przez siebie zajęcia z teorii konspiracji. Jeff jednak upiera się, że mówi prawdę, więc idą do sali prof. Profersorsonna. A tam ku zaskoczeniu Jeffa naprawdę go spotykają. Jeff zmyślił te zajęcia, ale skąd... ten facet... i do tego miał legitymację?

To ten odcinek, który wydaje się, że będzie na poważnie, ale jest kreskówkowy do końca. Nawet jak na koniec wszyscy giną i wymiana zdań w ciągu 15 sekund przebija stopniem skomplikowania "Incepcję" to i tak śmiałem się zdrowo. Tego nie dało się brać na serio. Przynajmniej nie dłużej niż przez 15 sekund.

A Abed z Troyem mają to gdzieś i budują fort z koców, który zaczyna żyć własnym życiem. Czołówka pomysłów tego serialu, przez który chce się wejść w ekran i tam zamieszkać.



Miejsce 7
"Intermediate Documentary Filmmaking" (2x16) - 9/10.
Uwielbiam świrów. A tutaj jedna postać ześwirowała na tyle, żeby innych doprowadzić do szaleństwa. I to jeden z tych przypadków, gdy warto byłoby obejrzeć kilka poprzednich odcinków by ogarnąć akcję tego.

Pierce leży w szpitalu i twierdzi, że umiera od przedawkowania leków. Zaprasza więc przyjaciół by się z nimi pożegnać (Troy: Żegnać? Czyli zamierzasz nas zabić?!). Abed kręci o tym dokument m.in. wyjaśniając na wstępie, że Pierce wcale nie umiera, chce tylko zemścić się na przyjacielach. Więc się zaczyna...

Każdy plan polega w jakimś stopniu na zniszczeniu psychicznym, i to na poważnie. Wszystko oczywiście owocuje mnóstwem żartów (choćby sceny w których Jeffowi "odwala") ale jednak nie można ukryć, że sytuacja z czasem staje się coraz poważniejsza. Nie tylko wraz z oczekiwaniem na przyjazd ojca Jeffa, ale też gdy okazuje się, że Pierce naprawdę ich przejrzał i uderzył gdzie miał zamiar.

Plus konwencja dokumentu która wcale nie jest jej parodią, chociaż z niej żartują. Wiele żartów czwartej ściany, wiele nowych rzeczy o bohaterach, świetne zakończenie tej "trylogii złego traktowania Pierce'a".



Miejsce 6
"Modern Warfare" (1x23) - 9/10.
Dosyć oczywista pozycja. Pierwszy odcinek w którym twórcy poszli na całość idąc w kreskówkę jak to tylko możliwe przy pracy z żywymi aktorami. Rozpoczynając na szalonym pomyśle brutalnego turnieju paintballa w którym wszyscy walczą jakby byli na polu walki i dzierżyli prawdziwe spluwy. Jest genialny wstęp z Jeffem który idzie się zdrzemnąć do auta, a gdy po godzinie się budzi widzi istne pobojowisko, jakby właśnie nadszedł koniec świata wg Emericha (wszystko w jednym ujęciu!). Potem mamy Abeda skaczącego od ściany nad Jeffem by go uratować, Troya zachowującego się jak typowy czarny w filmach wojennych ("Łi foć'ju ded, men!"), Britta robi wślizg między nogami Jeffa... i tak dalej aż do końcówki, w której wybucha bomba atomowa. Poszli na całość, i to w wielkim stylu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz