czwartek, 29 czerwca 2017

Sto lat w kinie - 1917


Chciałbym przyjrzeć się bliżej kinu sprzed stu lat - jak wtedy wyglądało, co się działo, czy powstały w 1917 roku dobre filmy? I najważniejsze: co kobiety ubierały na plażę?


Mówimy oczywiście o epoce kina niemego, które na dodatek kręcono w atmosferze Wielkiej Wojny, która za parę lat zyska miano Pierwszej Wojny Światowej. Kamery były duże i nieporęczne, a nowe produkcje kręcono w 17 FPS. Reżyserzy w sporej większości dopiero uczyli się tworzyć pełne metraże, a na ekranie królował slapstic. Kino to wciąż rozrywka jarmarczna, tylko gdzieniegdzie przewijał się motyw sztuki wyższej.

Takie przyglądanie się odległym rocznikom ma swoje zalety. Poznaję więcej tytułów, których w innych okolicznościach nigdy bym nie zobaczył, a to sprawia, że poszerzam horyzonty. Przykładem może być kwestia językowa - jeśli nie oglądamy odnowionych wersji takich produkcji, to napisy w nich będą wciąż zawierać w sobie słowa, które dziś są zapomniane lub wyszły z użycia. W Człowieku z tłumu z 1925 roku pojawia się zdanie: "Look at those boobs", a wypowiadający je bohater wskazuje na... tłum zwykłych ludzi na ulicy. O co chodzi? O to, że "boob" oznacza "szarego człowieka". Oglądając filmy z 1917 roku (np. Poor Little Rich Girl) w oczy rzuciło mi się słowo "shant", zamiast którego dziś by powiedziano "shall not". Ot, ciekawostka. Inną może być radykalna zmiana w strojach - kiedy w Coney Island bohaterka przebiera się w strój plażowy, to było to atrakcją dla kamery. I mówimy tu o pokazaniu łydek, bo sam strój jako całość dzisiaj byłby uznany jako pełnowymiarowy, w którym można chodzić po ulicy. Może nawet byłby przesadą. W każdym razie, dzięki temu tytułowi możemy cofnąć się o 100 lat i ujrzeć ówczesnego młodego człowieka, który ekscytuje się na perspektywę zobaczenia kobiety w stroju plażowym, które niewiele odsłaniało tak naprawdę.

1917 rok to debiut ekranowy słynnego komika Bustera Keatona. Wtedy jeszcze bez swojego słynnego kamiennego oblicza, ale we współpracy z człowiekiem imieniem Roscoe "Fatty" Arbuckle, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem. A w swoim czasie był jedną z najbardziej rozpoznawalnych figur X Muzy, i to dzięki niemu świat poznał geniusz Keatona. Fatty był typowym klaunem o osobowości dużego dziecka. Obiektem żartów była jego grubość, nieśmiałość oraz niedojrzałość (często też łamał czwartą ścianę, patrząc się w kamerę, do widza, machając mu lub puszczając do niego oko). W "The Rough House" budzi się w płonącym łóżku, co więc z tym robi? Drapie się po głowie i wyrusza do kuchni, gdzie nalewa do filiżanki trochę wody. Płyn wylewa na łóżko, ale ono dalej płonie. Fatty wraca więc do kuchni po kolejną filiżankę wody. Po drodze zahacza o jadalnię, gdzie coś podjada, a skoro zjadł, to musi się napić... Z filiżanki którą trzyma. A łóżko dalej płonie. Uwielbiam ten dowcip!

Roscoe Arbuckle w prawdziwym życiu okazał się jednak personą tragiczną. Stał się pierwszym celebrytą zamieszanym w aferę. To wtedy redakcje gazet odkryły, że tego typu temat można maglować, a ludzie będą dzięki temu częściej kupować wydania ich pism. Z tego powodu posuwali się do wymyślania plotek, podkręcania atmosfery i zajmowania stanowisk w danej sprawie, opierając się na własnych wymysłach. Arbuckle zamieszany był w gwałt oraz morderstwo aktorki. Chociaż był niewinny, to poprzez pompowanie tego w obiegu publicznym przez media jego kariera była skończona. Aktor ten umarł w świecie filmowym akurat wtedy, gdy kino miało przeżyć swój rozkwit, miało stać się sztuką. Kiedy to królowie slapsticku mieli dostać swoją ostatnią szansę aby zalśnić i przejść do historii na zawsze. Harold Lloyd, Buster Keaton oraz Charlie Chaplin wykorzystali tę szansę. Roscoe Arbuckle w tym czasie był szkalowany przez brukowce za coś, czego nie zrobił, i wszyscy mieli o nim zapomnieć. Koniec tej historii miał jednak być szczęśliwy - ponad dekadę od oficjalnego uniewinnienia Fatty miał wrócić przed i za kamerę. Ożenił się, podpisał kontrakt z wielką wytwórnią... I umarł we śnie na zawał serca, w czerwcu 1933 roku. Miał 46 lat.

Zmieniając temat i przenosząc się do Europy - termin "furturyzm" zapewne obił się wam o uszy? W skrócie, był to ruch artystyczny odrzucający przeszłość, mający na celu wyobrażanie sobie przyszłości. Czyli jak mógł wyglądać rok 2017? Zapewne myśleli, że kobiety nadal będą w kuchni. Ale nie wiedzieliście raczej, że we Włoszech istniał w latach 1916-19 ruch "filmowego futuryzmu"? Sam dowiedziałem się dopiero teraz. Wiele tytułów w ten sposób nie powstało (najsłynniejszy - Thais z 1917), ale ważniejsze są w tym miejscu konsekwencje. Mianowicie, ruch ten był fundamentem niemieckiego impresjonizmu (Gabinet doktora Caligari) oraz zainspirował takich rosyjskich twórców jak Sergei Eisenstein (Pancernik Potiomkin, Październik), Aleksandr Dovzhenko (Arsenał, Ziemia) i Dżiga Wiertow (Człowiek z kamerą filmową).

Idąc jeszcze trochę na wschód, trafiamy do dzisiejszej Rosji, gdzie w 1917 roku umiera Yevgeni Bauer, dzisiaj nazywany największym reżyserem, o którym nikt nie słyszał. Jak na czasy w których tworzył, wykazywał się ogromną wrażliwością i zrozumieniem języka filmu. Prawdopodobnie był pierwszym filmowcem, który umiał w tak wizualny sposób poprowadzić aktorów. Przywiązywał dużą wagę do oświetlenia i tworzył melodramaty o pięknych tytułach, takich jak Po śmierci czy Zmierzch kobiecej duszy. W czasach, kiedy to dopiero co kończyła się era magicznych sztuczek Georgesa Mélièsa opartych na montażu i scenografii, a królowały wygłupy klaunów opartych na wytrzymałości ich pośladków - kino w rękach Bauera było czymś naprawdę wyjątkowym. Był bardziej płodny niż Rainer Werner Fassbinder i tworzył aż do końca (ostatni film kręcił z pozycji wózka inwalidzkiego, bo miał złamaną nogę). Umarł na zapalenie płuc w czerwcu 1917 roku, mając 52 lata. Większość jego produkcji została potem przetopiona na cele wojenne.

Pozostaje mi już tylko zamknąć ten tekst zestawieniem tytułów dla ciekawych. Zamiast tradycyjnego rankingu, przyznam w tym małym plebiscycie tytuł najlepszego melodramatu i najlepszej komedii, posługując się moją subiektywną decyzją. Jeśli więc macie ochotę cofnąć się o sto lat i poznać kino starsze niż wasi dziadkowie, ja polecam wam te tytuły:







NAJLEPSZY MELODRAMAT 1917 ROKU: "Umierający łabędź" (Rosja, reż. Yevgeni Bauer). Opowieść o szalonej miłości, bólu i o roli bólu w sztuce. Na ile sztuka pozbawiona go jest sztuką której pożądamy? Niema tancerka przekłada tragiczne doświadczenia życiowe na porywającą ekspresję taneczną na scenie. Odnosi sukcesy, ale to w niczym jej nie pomaga, wciąż jest nieszczęśliwa. Bauer wykazuje się tu ogromną wrażliwością i zrozumieniem istoty języka kinowego. Kino bardzo niewielu słów, ale przy tym wielkich emocji.

Na dalszych miejscach: "Małe bogate biedactwo" (USA, reż. Maurice Tourneur) i "Za schastem" (Rosja, reż. Yevgeni Bauer).







NAJLEPSZA KOMEDIA 1917 ROKU: "Plaża" (USA, reż. Roscoe 'Fatty' Arbuckle). Przyznaję, trzeba trochę poczekać, bo początek jest niemrawy - ale kiedy tylko wszyscy trzej bohaterowie spotkają się już w wesołym miasteczku, i zaczną między sobą rywalizować (o kobietę, oczywiście!), to rozpocznie się autentyczna jazda bez trzymanki. Kolejne gagi następują po sobie jak lawina, trzymając energię i świeżość aż do końca. Zaraz po seansie zacząłem oglądać od nowa. Nie miałem wtedy ochoty na nic innego. Świetna zabawa dla fanów slapsticku!

Na dalszych miejscach: "Dom Roughów" (USA, reż. Buster Keaton & Roscoe 'Fatty' Arbuckle) i "Spokojna ulica" (USA, reż. Charlie Chaplin).



Dziękuję za lekturę i wszystkim miłośnikom starego kina mówię: do zobaczenia za rok, kiedy to przyjrzę się bliżej rocznikowi 1918. Powyższy tekst pojawił się najpierw na PełnejSali, i będą oczywiście inne okazje, aby tam poczytać o niemym kinie. Niedawno przecież publikowaliśmy tekst Krystiana o festiwalu Święto Niemego Kina, a w planach mamy zestawienia najlepszych filmów z lat 20.

****
W 1917 urodzili się: Ella Fitzgerald, John Fitzgerald Kennedy, John Lee Hooker, Thelonious Monk, Joan Fontaine oraz Arthur C. Clarke.


Zaglądajcie tam, jeśli chcecie moje (i inne) teksty wcześniej :)
Plus - ładniejsza oprawa wizualna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz