wtorek, 30 października 2012

WILLY WONKA I FABRYKA CZEKOLADY

Musical & Family, 1971


Świetne kino familijne.

Pierwowzór filmu Burtona opartego i tak na książce. Ironia polega na tym, że ta część bardziej skupia się na Charlie'm niż remake zatytułowany "Charlie i fabryka czekolady", który z kolei skupiał się na Wonce...

Różnic jest więcej - najpierw wyglądało to bardziej jak "Igrzyska śmierci", czyli pół filmu na komentarz społeczny a drugie pół na konfrontację. Pierwsze skojarzenie, stfu. Losy biletów które zostały ukryte w batonach są śledzone przez cały świat, w telewizji gada się tylko o nich, nawet pojawia się coś na kształt Koreańskiego przywódcy który okłamuje ludzi, że to jego naród zdobył wszystkie medale na Olimpiadzie, bo to wspaniały naród. Generalnie się zabijają o te bilety, choć jednocześnie nie ma tego co u Burtona, czyli ludzi próbujących przekupić Charliego by zdobyć jego bilet. Hm.

Sama fabryka to paradoksalnie ciekawsze miejsce niż w tej nowej wersji. Wszystko wygląda trochę surowo, tekturowo, ale klimatu jest więcej. Proste sztuczki: Wonka wprowadza gości do pomieszczenia a to okazuje się być bardzo małe. Zdziwiony przeciska się między nimi szukając drzwi a ostatecznie wraca do punktu wyjścia i mówi: "o, tu są". Otwiera je a tam zupełnie inny pokój niż ten z którego przyszli. Działało u Meliesa, działa w '71 roku.

Cały film jest wypełniony świetnym humorem i klimatem z tych naprawdę dobrych bajek. Gene Wilder przecudny, ze swoimi ironicznymi spełnieniami próśb rodziców ("Proszę jej coś powiedzieć!; Nie rób tego. Przestań.") oraz poetycznymi tekstami i wrzucaniem płaszczy do mikstury, by ją ocieplić. Zakończenie również mi się podobało, zdecydowanie lepsze niż w wersji Burtona.

Generalnie film jest miodny, a jedyny minus to piosenki. Klasyczne, ale... to piosenki. To zawsze jest słaby moment filmu. Można wyskakiwać z "Once" i tak dalej, ale reguła jest niezmienna dla większości, a "Wonka..." jest w niej. Na dodatek, piosenki te są całkowicie przypadkowe. Pierwsza jest na początku, gdy grupa dzieci kupuje słodycze po szkole. Wcale jej nie powinno być, niczego nie zmieniła, nie służyła niczemu. Dalej jest np. śpiewanie matki do syna, by pozostał sobą. Problem w tym, że syn na samym początku idzie w cholerę i znika zanim piosenka dojdzie do połowy. A matka śpiewa dalej. Nawet jak syn robi już cokolwiek innego na drugim końcu miasta ona wciąż śpiewa.

Albo to: dziadek wstaje z łóżka... I Śpiewa. Czy w ogóle byście się spodziewali w tym momencie piosenki? :/

Stopowały film. Gdybym oglądał film w tv, wyszedłbym z pokoju i zrobił sobie np. kanapkę.


7+/10.


http://rateyourmusic.com/film/willy_wonka_and_the_chocolate_factory/


http://www.youtube.com/watch?v=7PJPJy00514
http://www.youtube.com/watch?v=sz9jc5blzRM - pewnie najbardziej pamiętny z tych drobnych momentów filmu.:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz