sobota, 7 listopada 2015

"48 godzin" (7/10) Męski klasyk!

Klasyk dzieciństwa. A może jednak nie? Nie nadążam za tym, co i kiedy zyskuje takowy status. Ale faktem jest, że "48 godzin" oglądałem bardzo dawno temu, w czasach gdy uważałem, że film z Eddie Murphym = komedia. I nawet miło go wspominałem, mimo że wspomnienia się zatarły, zresztą był to obraz wyraźnie ponad wiek młodego Garreta. A może właśnie dlatego?





Dziś po jakichś 15 latach oglądałem ten tytuł jakby to był mój pierwszy raz. Nick Nolte wyciąga z więzienia Eddiego, by ten pomógł mu złapać przestępcę. Mają 48 godzin zanim czarny będzie musiał wrócić do klatki. Takie podstawy pamiętałem. Ale zupełnie wyleciała mi z pamięci, że to taki schematyczny i kiczowate film! Wkurzony, czarny komisarz - jest. Główny bohater to wkurzony glina odżywiający się wyłącznie alkoholem, tytoniu i kawą - jest. Woli pracować sam i po swojemu - jest. Ale dostaje partnera - jest. I się nie lubią. Jest. Ubaw po pachy.

- Jack, tell me a story.
- Fuck you.
- That's my favorite.

Ale w druga stronę tez jest zabawnie - bo to również zaskakująco realistyczny film jest. Dla przykładu - gdy Nick Nolte wyciąga broń na ulicy (bo np zauważa poszukiwanego przestępcę) to zaraz pojawia się jakiś gliniarz który będzie mu kazał rzucić gnata, albo go zastrzelą. Strzelaniny tez wypadają całkiem nieźle, przywodzą mi na myśl "Johna Wicka". Celowanie, widać oddzielnie każdy strzał (gdzie trafił itd) , przywiązanie do broni krótkiej...


- This is my friend Jack.
- Hello.
- ...And goodbye.

Dobra, szczegóły na bok. To zwyczajnie dobry film jest! Męskie kino pierwszej klasy. Bohaterowie są twardzi, szczerze sobą nawzajem gardzą, by z czasem i wielkim wysiłkiem osiągnąć jakąś nić przyjaźni oraz szacunku, dzięki której jeden zaryzykuje w imieniu drugiego. Są też bardzo prawdziwi, a dialogi między nimi to perełki.


- Don't you think you're being kind of hard on the guy?
- You go fuck yourself, convict!!!

Ponownie polubiłem ten film. Za klimat, akcję i wszystkie męskie elementy które się w nim znalazły. Z przyjemnością jeszcze kiedyś wrócę do niego, w przyszłości. Wam też radzę.
Oglądałem na Netflixie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz