Film obejrzany z doskoku. Tamtego dnia miałem już za sobą jedną poważną produkcję z '57 roku, i nie miałem ochoty na kolejnego Bergmana albo innego Wajdę. Padło na coś, co chciałem obejrzeć, bo miałem do tego dostęp... I tyle. Azjatycka produkcja, która ma niewiele ocen, ale żadna nie wskazuje na to, że stracę czas oglądając go. Zresztą, ile będę miał okazji, by z tak odległych lat zobaczyć coś, co nie powstało w USA?
"I am Waiting" zaczyna się od spotkania. Mężczyzna widzi nad rzeką kobietę, niczym Tramp w "City Light". Nawet nie jest powiedziane, że tu w grę wchodzi samobójstwo. Kobieta jest cała zmoczona, wydaje się zagubiona, bohater zaprasza wiec ją do swojego baru, o tej porze już wyludnionego. Niewiele może dla niej zrobić, ale dowiadujemy się przynajmniej, co się stało. Pracowała w klubie nocnym u gangstera jako jazzowa śpiewaczka , jeden z jego pomagierów chciał się do niej dobrać, wiec zdzieliła go wazonem w twarz i teraz myśli, że go zabiła. Nie może wrócić, wiec czeka. Bohater również czeka, na list od swojego brata który wyjechał rok temu do Brazylii. Chce do niego dołączyć i zaczął się niecierpliwić, wysłał wiec do niego kilka wiadomości. Sprawy się komplikują, gdy te wracają do adresata nienaruszone, a gangster wpada na trop swojej własności.
Zabawne jest to, że ten nieznany mi tytuł okazał się tak międzynarodowy. Rozumiem przez to, że mam wrażenie iż mogą go obejrzeć z każdego miejsca na Ziemi i odebrać go w znajomy sposób. Widać tu elementy neo-realizmu włoskiego, francuskiej nowej fali, komuś innemu relacja głównych postaci skojarzyło się z kinem Bergmana. W USA mogą dostrzec tu znajome fragmenty z "Na nabrzeżach" i "Drive". Ja oglądam to w Polsce i widzę Zbyszka Cybulskiego w głównej roli męskiej.
Zaskoczony jestem, jak tytuł wobec którego nie miałem żadnych oczekiwań, okazał się zwyczajnie interesującym. Byłem zaintrygowany tym, co ukryto przed widzem i wyczekiwałem zwrotu. Ciekawiło mnie, jakich wyborów dokonają bohaterowie i jakie działania podejmą. "I am Waiting" jest satysfakcjonującym kinem! To męska, dorosła i poważna opowieść o dokonywaniu wyborów. Warte uwagi!
Film widziałem na Hulu
"Tak jak mówiłem... Wszystko co mogłem dla ciebie zrobić to nalać drinka. Wysłuchanie mnie nic mi nie da. Sam muszę sobie z tym poradzić"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz