środa, 2 stycznia 2013

NOC DEMONA

Supernatural Horror, 1957


Zajrzałem do programu, tam po północy trzecia część "Candymana". Poczułem chęć obejrzeć coś z tego gatunku, padło więc na dwa tytuły. Drugi obejrzę niedługo, teraz słów kilka o "Nocy demona" Jacquesa Tourneura. Film bardzo mocno gatunkowy i wątpię, by komuś się spodobał jeśli nie lubi takich klimatów lub akurat nie ma na nie ochoty.

Jedziemy z pewnym mężczyzną, deszcz i zmrok. Zajeżdża on do posiadłości, lokaj otwiera mu drzwi. Zapewnia, że pana domu nie ma i nie daje się przekonać namowami. Właściciel jednak rozpoznał głos gościa i sam do niego przyszedł. Zaczynają rozmawiać - gość przyznaje, że się mylił. Prosi, by ten czegoś zaprzestał. "Niektóre rzeczy łatwiej zacząć niż zakończyć" słyszy w odpowiedzi. Zgadza się jednak. Gość odjeżdża i wraca do siebie w burzy, przy parkowaniu w garażu dostrzega jednak kłąb dymu wydobywający się z pobliskiego lasu...

Poczułem to, i dzięki temu wyniosłem z seansu przyjemność. Jest tu sporo klimatu, posmaku klasycznego Hollywoodzkiego kina i trochę starań twórców. Niestety film ma dwa poważne braki. Pierwszym jest taki, że pokazano demona który pojawił się z dymu w lesie na początku. Jest sztuczny na pierwszy rzut oka, trochę karykaturalny, ale działa w połączeniu z nagłymi zbliżeniami, burzą oraz grą światłem. Prawdziwy problem polega jednak na tym, że wiedziałem od początku, że istnieje, a to stało w sprzeczności z całą resztą filmu. Bohaterem filmu jest naukowiec nie wierzący w nadnaturalne zjawiska i cały czas stara się wyjaśnić dziwne rzeczy które go spotykają i kpi z medium i tak dalej, jednak z punktu widzenia jest to zbędne. Wiedziałem, że się myli i czekałem aż to się zmieni. Dobijająca większość filmu to filler.

Drugim problemem jest sztywny bohater, którego po prostu nic nie rusza i nawet na sekundę nie zwątpi - do tego stopnia, że to jest sztuczne. Naprawdę nie wiem co by musiało się stać, by zmienił zdanie... lub chociaż by stał się ciekawszą postacią. Ale on tylko mówił: "eee tam".

Czytałem jednak, że scena z demonem została doklejona wbrew woli reżysera, co ma dla mnie zaskakująco wiele sensu. Film właśnie tak wygląda, i pewnie w wersji reżyserskiej całość ogląda się lepiej. Można się pewnie nieco utożsamić z bohaterem i tak dalej. Nie wiem tylko, czy taka wersja istnieje. Normalna kinowa to trochę nudnawa historia z przeciętnym aktorstwem, jednak ma spory klimat. I jak już pisałem, twórcy trochę się wysilili, więc np. gdy bohater usłyszy, że danego dnia umrze, to znajduje też swój dziennik z wyrwanymi kartkami po tej dacie właśnie. To działa na wyobraźnię.

Nie jestem zawiedziony, bo lubię obejrzeć takie kino raz na jakiś czas. Ale jakoś zadowolony specjalnie też nie jestem.


5/10
http://rateyourmusic.com/film/night_of_the_demon/

4 komentarze:

  1. Skąd bierzesz te mniej znane filmy (jeśli można wiedzieć)?

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że używasz czarów. :-)
    Ta buźka oznacza, że nie pochwalasz piractwa?

    OdpowiedzUsuń