piątek, 21 czerwca 2013

Mocny człowiek

Crime & Drama, 1929


Pierwszy istotny polski film. Przynajmniej fabularnie. I jeden z niewielu przedwojennych, które dziś jeszcze warto oglądać, a gdy jeszcze to zawężyć do kina niemego - to już w ogóle. I co z tego, że w momencie premiery kino nieme poszło już do lamusa? Opowieść na modłę "Zbrodni i kary" - Bielecki chce być sławny i bogaty, chce pisać, więc postanawia zabić przyjaciela Górskiego który akurat napisał arcydzieło. A potem będzie mieć z tego powody wyrzuty sumienia ciągnące się za nim aż do końca.

Ładnie się posłużono językiem kina niemego, całość nie wygląda jak przysłowiowe polskie kino - pod względem realizacyjnym postawiłbym to na równi z takim "Człowiekiem z tłumu". Poza tym działa to uczucie, że to Polska sprzed prawie 90 lat, że tak to właśnie wyglądało, że mieliśmy wtedy takich aktorów, że tworzono tutaj taką sztukę. Muzyka dograna dużo później do filmu wykonuje niesamowitą robotę, poza mamrotaniem Maleńczuka w jednej scenie. Ale też ostatnie 10-15 minut wynosi się na wyższy poziom, właśnie dzięki muzykom.

Problem z tym kinem jest taki, że postaci są słabe. Nie przypominam sobie nawet sceny w której Bielecki próbuje coś sam stworzyć. Tylko siedział w kawiarni, widział nagłówki w gazetach o setkach sprzedanych egzemplarzy czegoś tam, i nagle stwierdził: "A, zabiję sobie kogoś". A to tylko początek niestety. Bardzo naciągane, po prostu.


[spoiler] Zmieniłbym zakończenie. Po zastrzeleniu się, wszyscy zbliżają się do niego, wtedy kurtyna znowu się podnosi, widownia klaszcze... widzą, co się dzieje na scenie, powoli przestają klasakać, aż w końcu nikt tego nie robi. Aktorzy patrzą się na widownię, nikt nie wie jak zareagować, milczą. Kurtyna opada, muzyka już w tym momencie całkowicie wyciszona, film się kończy [/spoiler]


6/10
http://rateyourmusic.com/film/mocny_czlowiek/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz