"Ej, Garret, a ty nie pisaleś kiedyś, że mieszkasz gdzieś na wsi?..." - owszem, pisałem. Ale usłyszałem mnóstwo pozytywnych recenzji i opinii o drugiej części filmu, który bardzo polubiłem swego czasu, więc postanowiłem się przejechać do Olsztyna i zobaczyć premierę. Okazało się to względnie niedrogie, i całkiem wygodne, do tego przejazd nie trwa aż tak długo, więc kiedyś to powtórzę. Jak nowy film Zacha Braffa będzie w Polsce. Albo... ee... "Avengers 2" za rok. Hm.
Dobra! "Jak wytresować smoka 2" - bardzo pasuje taki tytuł. Bo smok już został wytrenowany w pierwszej części. Ale kontynuacja powstała, nie dodając ani jednej istotnej rzeczy do tej historii, za to całkiem sporo ujmując temu uniwersum. Wystarczyło dodać cyfrę na końcu tytułu, i każdy kolejny zwrot akcji wymyślać na poczekaniu, pozbawiając tytuł jakiejkolwiek płynności. A to dopiero początek. Opowieść zaczyna się 5 lat po wydarzeniach, które zmieniły życie w osadzie Wikingów. Teraz każdy ma swojego smoka, a nasz bohater imieniem Czkawka podróżuje na Szczerbatku do nieznanych krain, by poznać wcześniej nieodkryty świat... I to nie jest główny motyw filmu. Za horyzontem, gdzie szkicował mapę, znajduje go dziewczyna z pierwszej części, Astrid. Ona nie jest głównym motywem filmu. Dzięki niej bohater może wygłosić ekspozycję, jak to ojciec chce by młody został królem - co za szok. I młody nie czuje, że się do tego nadaje - co za szok. I to też nie jest główny motyw filmu. Nagle dostrzegają dym! Lecą za siedem gór by zobaczyć zniszczoną wioskę, a w niej nowych ludzi! I to nie jest główny motyw filmu. Ci ludzie okazują się zdobywać smoki dla Drago, oraz walczą z łowcami smoków. I to nie jest główny motyw filmu. Okazuje się, że Drago chce skombinować w jakiś sposób armię smoków, i najwidoczniej chce ruszyć na wojnę z bliżej nieokreśloną resztą świata, ponieważ nienawidzi smoków... Nasz bohater jest mądry i zamiast wojować chce przemówić tajemniczemu Drago do rozumu! W jakiś sposób. I to jest właśnie główny motyw filmu. W drodze do niego, lecąc między chmurami, Czkawka przez całkowity przypadek spotyka własną matkę, której nie widział od 20 lat, bo myślał, że ta nie żyje... Lepiej już się zamknę. Nawet nie wiem, ile zdradziłem. Z 10 minut co najmniej.
Nie będę przesadzał - każdy kolejny segment tej historii jest coraz bardziej absurdalny i wymuszony. Twórcy nie mieli zielonego pojęcia, gdzie ten film ich zaprowadzi, jaki będzie następny krok w fabule, i mieli głęboko gdzieś, czy to się będzie trzymać kupy. U podstaw nie było powodu, by ten film powstał, nie mieli nawet śladu idei jakiejkolwiek, o czym ten film jest, dlatego każda kolejna scena jest jakby pogłębieniem tego problemu. Nie byłem przygotowany, że aż dwa razy zobaczę coś, co rozwali całą markę. Pierwsza część była w głównej mierze o szacunku i nauce - tutaj się okazuje, że smoka można ujarzmić nie tylko w ten sposób. Można na niego warknąć i smok - cholerny smok - schowa ogon i będzie grzeczny na wieczność, a potem można go kopać jak rzeźnik psa i ten nie zareaguje. Mało? To potem się jeszcze okaże, że smoki można kontrolować czymś na kształt siły woli, do tego stopnia, że one nie odpowiadają za siebie. Coś jak zaklęcie Imperius, przynajmniej do czasu kolejnej sceny w której twórcy stwierdzą, że to co było wcześniej można dowolnie zmieniać. Tak czy inaczej - jakakolwiek magia tych stworów, niezwykłość, mistycyzm, to wszystko poszło do piachu. Marka "Jak wytrenować smoka" jest dla mnie martwa. Nie chcę oglądać trzeciej części, nawet jeśli na stołek reżysera wróci Chris Sanders, bo będzie on musiał poradzić sobie ze wszystkimi głupotami które zawarto w tej części.
I nie piszę tego wyłącznie z powodu tych dwóch momentów. Cały ten film, po prześledzeniu krok po kroku, okazuje się kompletnym przeciwieństwem pierwszej części, co jest dla mnie bardzo istorne. Czkawka jest teraz pozerem; Astrid, uroczę dziewczę z pierwszej części, ma tylko dwie sceny - w pierwszej służy jako przedmiot który słucha przemowy ekspozycyjnej, w drugiej całuje bohatera pod koniec filmu. Nawet Szczerbatek, choć jest tutaj z pięć razy zabawniejszy niż wcześniej, nie jest już taki sam. To bardziej jakiś kotopies ze skrzydłami, domowe zwierzątko. Pierwsza część była baśnią wykonaną w dojrzały sposób - mało narracji z offu, dużo narracji filmowej w której nie tłumaczono wszystkiego dosadnie. Druga część jest dziecinna, z beznadziejnymi ekspozycjami oraz postacią matki która rzyga tęczą, a każda scena śmierci jest na pokaz sztuczna. Gdy smok umiera, wygląda tak, jakby zgon nastąpił od klepnięcia w plecy. Nie ma żadnych przemilczeń lub kamery która odwraca wzrok. Jest pokazane ciało, a na nim zero krwi lub uszkodzeń. Wymieniać można przynajmniej tyle, ile film trwa, i drugie tyle, by wymienić wszystkie głupoty, które robią każdy rodzaj szkód - dekoncentrują, rozwalają postaci, markę, dramaturgię.
Spokojnie mógłbym zrobić to samo co przy okazji "Ptasznika z Alcatraz", czyli tekst długi na kilka tysięcy znaków, który czyta się 20-30 minut, wskazujący w każdej scenie co poszło nie tak. Ale nie mam werwy, by to zrobić. Nie ogląda się tego jakoś źle, może gdybym był na świeżo po seansie pierwszej części czułbym ból - ale tak nie było. A to wiele mówi, zważywszy ile wydałem by móc go obejrzeć. Nie nudziłem się, seans szybko zleciał, przez większość seansu miałem nadzieję, że potem będzie lepiej, ale było tylko gorzej i od razu się skończyło. Na przygłupiej nucie, ale nie miałem wiele czasu by to przeżywać. Do tego humor bardzo uprzyjemnia seans - jedno na co były pomysły, to sceny w tle ze smokami, jak się bawią ze sobą i doprowadzają widza do uśmiechu. Zero w tym godności smoków, ale za to można się pośmiać.
2/4
Fani mogą poczekać na dvd
Plusy:
- teraz Czkawka domontował sobie skrzydła i może zacząć latać podczas swobodnego spadania, a Szczerbatek będzie za nim puszczać bąki nosem, wywołując gorące powietrze na którym bohater się unosi co chwila o kilka metrów!
Minusy:
- ten film ma cokolwiek wspólnego z "Jak wytresować smoka" z 2010 roku.
http://pl.rateyourmusic.com/film/how_to_train_your_dragon_2/
Utwór się wyróżniający: "Hiccup The Chief / Drago's Coming".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz