wtorek, 12 lipca 2016

Euro, perfekcja i kino

Podoba mi się obecny turniej Euro. Piłkarze biegają, walczą do ostatnich chwil, pocą się jak trzeba, są przygotowani fizycznie i technicznie. Jednym słowem: uczciwie zarabiają na te miliony, którymi widzowie w nich rzucają. Dążą do perfekcji. A ja ich za to podziwiam, jednocześnie zastanawiając się: czy podobne staranie się jest możliwe w sztuce filmowej?

Wracam tym samym do rozmyślań rozbudzonych we mnie przez film "Whiplash". Opowiadał o perkusiście, który chciał osiągnąć perfekcję w graniu na swoim instrumencie. Chciał być najlepszy. Nawet była scena na ten temat, gdy jego rodzina bardziej zachwycała się wynikami jego brata w footballu amerykańskim niż tym, iż nasz bohater dostał się do ekskluzywnej szkoły muzycznej. Bo dla nich sztuka jest subiektywna, nie można jej zmierzyć i ocenić raz na zawsze, że coś jest "dobre". Bohater twierdzi inaczej. I dąży do perfekcji - grając dokładniej, szybciej, precyzyjniej. Skutkuje to fenomenalnym finałem, gdzie bohater poci się bardziej niż cały stadion oglądający serię karnych na koniec meczu Włochy - Niemcy na Euro 2016.





I tak, wiem, nie o to chodzi w jazzie. Sam wolę puścić sobie "Blue Train" lub "Everytime We Say Goodbye" niż "Caravan" (tytuł utworu użytego w filmie). Ale zostańmy na chwilę przy samej idei, że w sztuce można osiągnąć doskonałość. Być obiektywnie dobrym.

Piłkarze mają łatwiej, ich pracę można wygodnie zmierzyć na wiele sposobów. Przygotowanie fizyczne, precyzja podań, nawet psychikę można tu ocenić. Jeśli widzisz jak Islandczycy biegają, mimo przegrywania 0:4 w starciu z Francją to wiesz, że oni mają wszystko poukładane w głowie. Są przygotowani i dobrzy w tym, co robią. Mogą zejść z boiska i powiedzieć sobie: nie mam sobie nic do zarzucenia. Dałem z siebie wszystko i zrobiłem to najlepiej jak się dało. Czy można z takim uczuciem zejść z planu filmowego?

Cóż, było by miło. A piszę teraz z pozycji scenarzysty-amatora. Bo zasady i pewne reguły są, które pomagają ocenić, na ile tekst zbliża się do perfekcji. Scena powinna zaczynać się jak najpóźniej i kończyć jak najwcześniej; Pierwsze 10 minut winno zawierać całą ekspozycję. Każda kolejna scena ma budować dramaturgię na poprzedniej. Do tego strzelba Czechowa, powiązania głównego bohatera ze światem filmu, wyrażanie jak najwięcej poprzez akcję, trochę tego jest. I nic z tego nie gwarantuje, że twój tytuł będzie zwyczajnie dobry. Niemniej chciałbym kiedyś napisać scenariusz, w którym każda scena byłaby doskonała. Każda linijka dialogu była ciekawa, i chciało się to czytać/oglądać raz za razem. I miała to coś. Chciałbym osiągnąć w tym perfekcję. Gdy reszta narodu i kontynentu na boisku szuka powodu by się napić lub uśmiechnąć, ja w podziwianiu piłkarzy szukam energii by przy swoim pisaniu dać z siebie jeszcze więcej.

Dobrą wiadomością jest to, że niewielu ocenia produkcje po tym, jak idealne one są jako całość. Nie, oceniamy je po tym, jak dobrze im wychodzi to, co zrobili dobrze. Mało kto zwraca uwagę na tragiczne dialogi w "Titanicu", albo plastikową roślinność w "Czarnoksiężniku z krainy Oz", bo lubimy te produkcje za coś innego. I w tych aspektach zasługują na nasz szacunek oraz miłość. Perfekcja na ekranie jest mile widziana, ale nie jest niezbędna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz