Czyli, będąc dokładnym, z lat 1888-1919. Wtedy powstała najstarsza polska partia polityczna, wybuchła pierwsza wojna światowa, Polska odzyskała niepodległość, rodził się jazz, Titanic wypływał w dziewiczy rejs, a do tego jeszcze rewolucja październikowa - było co robić! A kilku ludziom było mało, więc zaczęli się bawić w kino.
Dwa tygodnie temu napisałem, po co ja w ogóle oglądam takie starocie. Zawarłem tam powody osobiste, pomijając przy tym wiele innych. Na ten przykład, oglądając te tytuły dowiedziałem się, że wczesny Chaplin bardzo różnił się od późnego okresu twórczości tego artysty, czyli jego pełnometrażowych filmów. Wtedy niby powstała legenda Chaplina - człowieka, który utożsamiał tego zwykłego obywatela Stanów Zjednoczonych, i opowiadał o problemach które tacy ludzie mają. Szczególnie było to widoczne w "City Lights", gdzie Chaplin opowiadał z wrażliwością los ludzi dotkniętych kryzysem. A jak wyglądał początek jego kariery? Był dupkiem na ekranie. Jego krótkie metraże mogły się nawet sprowadzić do jednego żartu w postaci przebrania się za kobietę. W innych rozlewał napoje na podłogę i śmiał się, że ktoś to musi po nim sprzątać. To mnie nie śmieszyło. Lepiej było już w takim "Charlie na kuracji", gdzie otwarcie grał alkoholika, który tylko przeszkadza innym. Ale absolutne dno to "Lichwiarz", gdzie robi straszny bałagan, zrzuca winę na kogoś innego, i dostaje za to kobietę w nagrodę.
Jeśli więc chcecie Chaplina w krótkiej formie... To obejrzyjcie shorty Harolda Lloyda. Poważnie. Mam nawet osobistą teorię, że Chaplin ukradł od niego to, co widzimy w "Brzdącu" i reszcie słynnych filmów tego twórcy. Ale to tylko moje przypuszczenia.
To już kolejna kwestia - niektórzy legendarni twórcy, którzy nie podchodzili mi w pełnometrażowych produkcjach, zyskali w moich oczach gdy zobaczyłem ich krótkometrażowe dokonania. Taką osobą jest Buster Keaton, który jednak łapie się do kolejnej dekady, więc tutaj o nim nie pisałem.
Najważniejszym jednak powodem by oglądać starocie jest taki, że powstawały wtedy dobre filmy. Przygotowałem dla was zestawienie moich ulubionych, 18 tytułów spośród blisko osiemdziesięciu które widziałem z tamtego okresu. I wciąż będę oglądał kolejne.
Garretowy
Top 18
Filmów sprzed 1920 roku
Miejsce 1: Nietolerancja / Intolerance: Love's Struggle Through the Ages (1916)
Różne tła historyczne, różne historie, jeden bohater: nietolerancja i jej przeróżne kolory oraz objawy. Wszystko połączone klamrą, ujęciem kobiety, które powraca w czasie trwania filmu. Im bliżej końca, tym częściej. W tej niewielkiej roli - Lilian Gish. Film będący sztuką, zapewne pierwszy raz w historii. Starający się nawiązać kontakt z widzem i sprawić, by świat był lepszy. Pokazać i tłumaczyć na zasadzie kontrastu, skojarzeń, by widz sam doszedł do własnych wniosków, by samodzielnie, we własnym zakresie wykrystalizował sobie definicję problemu.
Miejsce 2. Narodziny narodu / The Birth of a Nation (1915)
a.k.a. "Narodziny kina". Trzy godziny zleciały mi bez problemu w dwa dni, a legendarnego rasizmu po prostu nie zauważyłem. Ale ja oglądałem "Watchmen" trzy razy zanim zobaczyłem tam niebieskie penisy, więc to może moja wina...
Miejsce 3: Lalka / Die Puppe / The Doll (1919)
Baron von Chanterelle jest już stary, chce więc przypilnować, by jego ród był kontynuowany. W tym celu zmusza swojego potomka imieniem Lancelot do ożenku. Ten w te pędy ucieka do zakonu, goniony przez 40 dziewic (liczyłem). Z jednej strony mnisi zgadzają się go przygarnąć, z drugiej - lubią jeść i wypić, a Baron daje ogłoszenie do gazety w którym oferuje Lancelotowi mnóstwo kasy, jeśli ten się ożeni. Lancelot jednak zaparcie odmawia poślubienia kobiety. Wtedy jeden z mnichów wpada na genialny pomysł: "Nie musisz żenić się z kobietą! Możesz poślubić lalkę!"
Miejsce 4: From Hand to Mouth (1919)
Harold Lloyd bardziej chaplinowski niż ówczesny Chaplin. Biedak próbuje unikać kłopotów, zakopując się w nich coraz głębiej. Urocze. Spektakularny finał!
Miejsce 5: Ostrygowa księżniczka / Die Austernprinzessin / The Oyster Princess (1919)
Księżniczka chce wyjść za mąż. Wyśmienita komedia, rechotałem cały czas!
Miejsce 6: Ask Father (1919)
Bardzo krótki metraż, ale pełen atrakcji. Sklep z przebraniami, wspinaczka po ścianie... Dla kobiety wszystko! Nawet jeśli okaże się tego nie warta.
Miejsce 7: Podróż do krainy niemożliwości / An Impossible Voyage (1904)
Taka "Podróż na księżyc", tylko bardziej zakręcona. I tym razem polecieli na słońce... gdzie musieli rozpalić ogień.;d
Miejsce 8: Zdobycie bieguna / La Conquête du pôle / Conquest of the North Pole (1912)
Melies wyraźnie staroświecki jak na czasy produkcji, nie nadążał za trendami.;-) Wciąż jednak imponuje rozmachem.Miejsce 9: Podróż na Księżyc / Le Voyage dans la lune / A Trip to the Moon (1902)
Miejsce 10: Pieskie życie / A Dog's Life (1918)
Miejsce 11: Włóczęga / The Tramp (1915)
Miejsce 12: Les affiches en goguette / The Hilarious Posters (1906)
Miejsce 13: Le Diable noir / The Black Devil (1905)
Miejsce 14: Les cartes vivantes / The Living Playing Cards (1904)
Miejsce 15: Meloman / Le Mélomane / The Music Lover (1903)
Miejsce 16: Potwór / Le monstre / The Monster (1903)
Miejsce 17: Człowiek orkiestra / L'homme orchestre / The One Man Band (1900)
Miejsce 18: Un homme de têtes / The Four Troublesome Heads (1898)
****
W tym okresie urodzili się: Lillian Gish (1893), Harold Lloyd, Groucho Marx (1895), Buster Keaton, Pola Negri (1897), Siergiej Eisenstein (1898), Alfred Hitchcock (1899), Luis Bunuel (1900), Clark Gable (1901), Leni Riefenstahl (1902), Yasujirō Ozu (1903), Cary Grant (1904), Peter Lorre, Ayn Rand (1905), Henry Fonda, Billy Wilder (1906), John Wayne (1907), Tex Avery (1908), Mel Blanc, Elia Kazan (1909), Akira Kurosawa (1910), Czesław Miłosz (1911), Karl Malden (1912), Gene Kelly, Michelangelo Antonioni, Douglas Slocombe (1913), Muddy Waters, Alec Guinness (1914), Louis de Funès, Orson Welles (1915), Danuta Szaflarska, Ingrid Bergman, Frank Sinatra, Édith Piaf, Kirk Douglas (1916), Ella Fitzgerald (1917), Rita Hayworth (1918) i Ove Sprogøe (1919).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz