sobota, 6 kwietnia 2013

POLOWANIE (ma słabsze momenty)

Drama, 2012



Tak sobie patrzę i oglądam... Mała dziewczynka bardzo często wymyka się poza nawias rodziny, która niezbyt szybko orientuje się, że ta znika. Nie odchodzi daleko, ale często nie pamięta, jak wrócić - bo chodzi patrząc w dół, na linię na chodniku (ech, ci reżyserzy z Dogmy i ich metafory o subtelności cegły). Wtedy pomaga jej Lucas, jej i wielu innym dzieciom. Pracuje w przedszkolu, a wspomniana dziewczynka jest również córką jego przyjaciela, ich relacja jest więc częstsza niż z resztą szkrabów. Pewnego razu mała całuje Lucasa w usta (ponieważ... czemu nie?), ten jej mówił, by tego nie robiła, na co ona idzie do przedszkolanki i mówi: "Nie lubię Lucasa. On sztywnieje". Aha. Przedszkolanka bierze więc sprawę w swoje ręce i bezradna stwierdza, że trzeba z procedurą postąpić...

I ja już wiem, co to za film jest. Oskarżenie o molestowanie, wściekły tłum, biedny Lucas i zakończenie mówiące o tym, że nie będzie łatwo żyć po tym, co się wydarzyło... Tak, widziałem to już nie raz, nie dwa tysiące razy. Przede wszystkim, chciałbym zobaczyć
jakiś film wnoszący trochę świeżości do tematu. Ot, choćby by Lucas był kobietą, którą oskarżono o molestowanie chłopca. I już jest ciekawie! Widzę to oczyma wyobraźni, tępych wieśniaków z głupią miną pytających się nawzajem "Jak kobieta może zgwałcić dziecko?" (+ śmiech Leppera z taśmy).

Ale wypełnienie rzetelne schematu też nie byłoby czymś, co bym potępiał. Ale "Polowanie" nie jest nawet tym. Leci na skróty po każdym możliwym schemacie, nie pytając siebie czemu on służył w innych, lepszych filmach. Ale o tym zaraz, a teraz, te dwie sceny:

Syn Lucasa przychodzi w pewnej sprawie do przyjaciela ojca. Ten właśnie przyjaciel ma córkę, która niby była molestowana. Rozmowa generalnie taka poboczna, gdy jednak pojawia się wspomniana córka Marcus nie wytrzymuje i pyta: "Czemu kłamałaś?" I się zaczyna... wszyscy się zbierają, z 15 ludzi na niego się rzuca, wywalają go niemal natychmiast na dwór, a gdy ten protestuje to mu wpierdalają w pysk. Myślicie sobie: "co kurwa?", ale to nie koniec. Bo wy zapewne przeczytaliście to wolniej niż to się faktycznie działo. Sprawdziłem, bo sam nie wierzyłem. 35 sekund. Od momentu "Czemu kłamałaś" do wpierdolenie mu.



Lepiej jest w scenie, gdy Lucas idzie do spożywczego, prosi w dziale mięsnym o dwa kotlety, a sprzedawca mówi, że mu nie sprzeda. Bohater upiera się, że chce zrobić zakupy, więc sprzedający nie ma wyboru. Musi, no musi mu wpierdolić. Tu już trzeba było aż 36 sekund. Ale scena wcale się nie kończy, bo on stawia opór więc pozostali muszą mu jeszcze przywalić, aż z tego sklepu pozwoli się wyrzucić. Dobra, więc gdzie realizm? Bo jakby to wyglądało w prawdziwym świecie:
- przyjeżdża policja
- zgarnia jednych i drugich
- biorą nagrania z kamer ochronnych, widzą, że to oni zaczęli;
- Lucas dostaje gigantyczne odszkodowanie od sieci sklepu;
- nieuprzejmi sprzedawcy w najlżejszym rozwoju wypadku tracą pracę;
- firma leci na giełdzie;
- itd.

Ale nie, nie tutaj. Tutaj niepotrzebny jest realizm. Nawet w najbardziej schematycznej formie, czyli ludzi ze sklepu czających się w nocy na bohatera, gdy ten będzie szedł ulicą. Nie, tutaj idziemy na skróty. To nie tak, że dramaty psychologiczne i społeczne muszą mieć realizm. I teraz pytanie: czemu zrezygnowano z tego realizmu? Bo scena jest totalnie zbędna z punktu fabuły, niczego nie wnosi. Żerowanie na empatii widza? Hmm. BARDZO ŁADNIE.

Pozostałe sceny już mają realizm, żeby nie było. Po prostu w kilku nic nieznaczących scenach reżyser stwierdził, że film nie może mu wyjść za dobry i trzeba trochę gówna dorzucić. Problem z nimi polega na chujowym tłumie, który nie jest ani trochę wiarygodny. Przedstawia się go jako totalnych idiotów, którzy jednego dnia są w porządku i w ogóle, a drugiego dzielą się na dwie grupy - jedna to "HULK SMASH" a druga trzepie kutasa na widok cierpień Lucasa (rym niezamierzony). I koniec. Nawet zabiją bohaterowi psa. I rzucą cegłą w okno po nocy. Bo każda historia tego typu musi tak wyglądać. Od linijki. Bo to właśnie robią ludzie, gdy kogoś nie lubią. Zabijają mu psa. A jeśli nie ma psa? Pewnie mu go dają w prezencie. Dla niepoznaki, dwa lata wcześniej.

Inna scena - jak Lucas idzie do kościoła, bo Wigilia. Myślę: "Co, teraz ksiądz mu wpierdoli?". Nie, dla odmiany to bohater zbił kogoś innego. I znowu - tłum który tak bardzo go nienawidzi nawet pewnie nie rozważa, by samemu z tym zadzwonić na policję. Bo mogą przecież. 80 świadków, siniaki na twarzy poszkodowanego... Ale nie. Ech...

Film poza tym jest całkiem... oglądalny. Ma ładną reżyserię i Madsa Mikkelsena w roli ojca, który ładnie się tam tuli z synem. To spokojny film, atmosfera rośnie z każdą minutą a opowieść toczy się swoim rytmem. Grzeszy schematyzmem i brakiem realizmu w kilku ważnych scenach, i nie ma żadnego powodu by go obejrzeć, jeśli widziało się coś w tym stylu wcześniej, ale poza tym w porządku.


6/10
http://rateyourmusic.com/film/jagten/

4 komentarze:

  1. Druga scena faktycznie przegięta (zresztą, takich w filmie nie brakowało), natomiast ta pierwsza - czy ja wiem? Nie zapominajmy, że był to okres, w którym zapewne emocje buzowały we wszystkich, i w dzieciaku i w dorosłych. Raczej nie mogliby być dla siebie łagodni jak baranki. A chłopak niemal rzuca się na dziewczynkę, jeszcze na nią pluje, a wszystko dzieje się tak szybko (dlatego może trwa to tylko kilkadziesiąt sekund, jak zauważasz), że komuś puszczają wreszcie nerwy, dochodzi do rękoczynów, zanim ktokolwiek zdąży zastanowić się, co właściwie robi.

    Mimo wszystko wygląda na to, że zrobił na mnie znacznie większe wrażenie niż na tobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta, ja ogólnie gardzę filmami które twierdzą, że człowiek jako istota ma wady (jakby był robotem czy innym mechanizmem produkowanym w fabrykach), pomijając cały etap tworzenia tego osobnika i w jaki sposób sprawiono, by reagował tak jak reaguje w dorosłym życiu. Takie rzeczy nie biorą się z powietrza, a w takich filmach jak "Polowanie" jest to strasznie spłaszczone. Zamyka w ten sposób oczy na ważne tematy i tak dalej.

      A w tej pierwszej scenie to ta rodzinka zaczyna. Zabiera córkę, ucieka przed problemem, to syn ich goni. Tu dopiero wkracza jakiś naturalizm i puszczanie nerwów.

      Usuń
  2. Czy każda twoja notka musi być naszpikowana spoilerami? Aż odechciewa się czytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież nie napisałem, że na koniec go powiesili, mimo że tego nie zrobił.

      A na serio, nic tu tak strasznego nie napisałem. Że to jest o molestowaniu, piszą praktycznie wszędzie, mimo że do samego faktu dochodzi w połowie filmu. A i film nie jest odbiegający od schematu, po co miałem udawać, że nie wiadomo co się stanie. Zagadką jest tylko samo zakończenie, i tego nie zdradziłem...

      Usuń