piątek, 24 października 2014
(felieton) Kiedyś kobiety były święte... Pamiętacie?
"(...) wszyscy faceci są tacy sami... Dobra, mam dosyć. Nie chcę tego więcej słyszeć. Wyjaśnię ci teraz, czemu wydaje się, że wszystkie chłopy są do siebie podobni. To jest im programowane, przez... kurwa, wszystko i wszędzie. To jest jakby ostatnia rzecz, którą człowiek słyszy, zanim idzie spać, i pierwsza którą mu się mówi po przebudzeniu. Wyjątkowość kobiet. Jesteście święte. Idealne. Wyjątkowe... Każda piosenka w radiu opowiada o tym, jak trzeba się starać, by w ogóle zasłużyć na wasze spojrzenie. Na spojrzenie kobiety. Miłe słowo od niej. Akt zainteresowania. Przychylności. Najdrobniejsza rzecz jest nieskończonym zaszczytem i pocałunkiem od Boga. Dziecko idzie do szkoły i widzi dziewczynki, które obejmuje specjalny przywilej, bo są dziewczynkami. Trzeba się do niej inaczej odnosić. Z szacunkiem, i przestrzegać tajemniczych zasad. Bo kiedyś będzie kobietą. Jest za to nagradzany. Słyszy pochwały nauczycielek względem uczennic. Zawsze one są tymi najlepszymi. Najmądrzejszymi, najinteligentniejszymi, najgrzeczniejszymi... idealnymi. Bo są kobietami. Istotami z innego świata, którym to przychodzi bez wysiłku. Są lepsze. Niedostępne, wymagające... Wina zawsze stoi po stronie mężczyzny, który za mało się przecież starał. Kobiety są bardziej złożone, trudne do zrozumienia, skomplikowane - bo to wyższa technika, przy których mężczyzna czuje się jak kamień przy oponie. W późniejszych latach chłopcy są zapraszani do pielęgniarki, która tłumaczy, jak działa ciało kobiety, i przez co one przechodzą gdy dojrzewają... I to oznacza kolejne wyzwania, by jeszcze się wysilić, zrozumieć, wesprzeć, wykazać się... Tylko "Kobieta" i "Kobieta". W końcu zawsze jesteście porównywane do matki. Ostateczny szantaż emocjonalny. Nie ważne co kobieta zrobiła. Zawsze liczy się tylko to, że ma tę samą płeć co matka, i każdą musisz traktować jakby była twoją rodzicielką. "Nie mów tak, nie masz siostry? Swojej matce też byś to zrobił?" Każdą musisz traktować identycznie. Bo wszystkie są identyczne. Wszystkie są kobietami. Wszystkie są idealne. Mądre, inteligentne, piękne, opiekuńcze, mają przepiękny głos, gładką skórę, ich ciało jest perfekcyjne i trzeba zasłużyć sobie by chociaż na nie spojrzeć. Jakikolwiek kontakt z nimi jest nagrodą, do której każdy mężczyzna ma dążyć, i w zasadzie... nie ma dla niego wyższego celu. Danie jej szczęścia, dziecka, domu, orgazmu... Nic innego się nie liczy. Pozwoli ci na to, dasz jej to, i to wszystko.
Dlatego facet nie potrzebuje powodu by się zakochać. Jesteś kobietą, i to już wystarczy. To mówi wszystko co musi wiedzieć, to jest gwarancją twojej doskonałości. Jesteś celem jego życia i wszystkim, czego potrzebuje. Dlatego zachowuje się tak jak ty to widzisz. Dostrzegasz tylko wierzch, jakby dla faceta poderwanie kobiety było wartością samą w sobie. Serio myślisz, że służenie drugiemu człowiekowi jest naszym stanem naturalnym?
Kiedyś ta propaganda i szantaż emocjonalny się kończy, i facet styka się z rzeczywistością. Odkrywa, że kobiety nie są idealne z urodzenia. Nie są nawet ładne z powołania. Nie są ani mądre, ani nie mają klasy. Przeklinają, upijają się i kurwią jak tylko chcą. Cały ich styl może być jedynie ścianą fałszu, która znika po pierwszym drinku lub zamknięciu drzwi na noc. Są w stanie ośmieszyć cię, zhańbić, upokorzyć. Mogą traktować mężczyzn jak śmiecie, a najgorsze, że mogą tak traktować same siebie. I własne dzieci. Nie ma tu żadnych ograniczeń. Płeć niczego im uniemożliwia. Z czasem staje się kowadłem, które niosą za sobą, niczym znak rozpoznawczy dla człowieka, który jest za słaby by nawet radzić sobie z rzeczywistością. Wymyślają zasady stające między nimi a prawdziwym światem - nie można mówić o ich wadze, wieku, wolno jedynie je chwalić, i robić to na każdym kroku. Jeśli nie wyszło, to nie jest jej wina, tylko mężczyzny, który nie starał się wystarczająco. Cały czas szantażują odebraniem uwagi i zainteresowania, ale coraz rzadziej to działa. Jednak... każde przekleństwo z ich ust, każda opowieść o kolejnej wariatce, która wypluła spermę do strzykawki by następnie sobie ją wstrzyknąć i w ten sposób wplątać faceta w ciążę... to po prostu boli po stokroć, niczym młot kowalski łamiący żebra, jedno za drugim. Bo to nie jest anonimowa kobieta. Nie dlatego, że społeczeństwo im na to pozwala, wciąż z kocem zawiązanym wokół oczu śpiewając poematy o wyjątkowości kobiet. Ale dlatego, że ta świętość umiera w każdym facecie, gdy widzi tego typu rzeczy. Każde spojrzenie i miłe słowo tych aniołów traci na wartości.
Tu wszystko ma swój początek. Gdy kłamstwa zderzą się z rzeczywistością, wtedy kształtuje się charakter ogromnej części mężczyzn na tej planecie. Niezależnie od tego, czy ktoś jest na kiwnięcie palcem swojej ukochanej i robi dla niej wszystko w zamian za pocałunek, czy też zdobywa kobiety w ciągu jednej nocy, by strącić ich płeć z tronu i w ten sposób zbudować poczucie swojej wartości. Wszyscy rodzili się w ten sam sposób. W każdym odbywa się ta sama walka, między pragnieniem Anioła w swoim życiu, i zaakceptowaniem, że to bajka nawet większa od Świętego Mikołaja.
Bohater myślał, co tu jeszcze powiedzieć. Chyba powiedział wszystko co chciał, ale jednocześnie czegoś mu w tym wszystkim brakuje. Ostatecznego argumentu przekonywującego. Gdy stał tam, czekając na jakąkolwiek reakcję jego przemowy, wtedy usłyszał znudzoną kobietę:
- Po co mi to mówisz?
Brak słów.
- Przecież wiesz, że to nic nie zmieni. Chyba że się oszukujesz, ale ja nadal będę mówiła, że jesteście tacy sami, i robiła na co tylko mi pozwolicie. Czemu to wszystko powiedziałeś? Na co liczyłeś? Już to wszystko słyszałam wcześniej. Chciałeś być oryginalny? Sądziłeś, że tego nie wiem?
Tego się nie spodziewał. W jednej chwili przestało mu się mówić. Zdezorientowany bohater wyrywa przestrzeń między rzeczywistościami i opuszcza scenę.
Cięcie do:
----------------------------------------------
Dalsze informacje wkrótce. Póki co napiszę tylko dwie rzeczy: raz, powyższy tekst jest częścią czegoś większego. Dwa, mocno tu przekroczyłem granicę między pisaniem za siebie oraz pisaniem jako postać. Nie wszystko powyżej jest tym, co bym sam powiedział, ale też całkiem sporo należy do moich osobistych wniosków. Dorian Gray jeszcze nie może się krzywo uśmiechnąć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Banał.
OdpowiedzUsuńDziwne, nie? Sam byłem w szoku, gdy tak się okazało. Na szczęście, nie na oryginalności się ta scena opiera (kontekst całości jest inny - właśnie dlaczego skoro to jest coś oczywistego, nic to nie zmienia?). Ale zmieniłem właśnie końcówkę, w pierwszej wersji dziewczyna mówiła dużo mniej.
UsuńBanał jest dla ludzi najtrudniejszy do zrozumienia.
UsuńBanał do kwadratu.
UsuńNa otarcie łez :
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=DtZ6hjiJmTU
To raczej dla postaci Bohatera, nie dla mnie.:)
UsuńA cóż to za dzieło powstaje ?
OdpowiedzUsuńWybacz, nie przeczytałem. Sam tytuł mnie odrzucił...
OdpowiedzUsuń