piątek, 22 lutego 2013

(koniecznie) SEARCHING FOR SUGAR MAN

Music Documentary & Biography Documentary, 2012


Dokument o muzyku imieniem Rodriguez, który wydał dwie płyty, zebrał pozytywne recenzje, "pisał lepiej niż Bob Dylan", a potem minęło 40 lat i nikt za cholerę nie wie, co się z nim potem stało. Dawno temu ktoś pojechał do RPA z jego płytą, spodobała się, ale nie mogli jej kupić, więc od niego ją przegrali... I tak pirackie kopie rozeszły się po drugim końcu świata, zyskując coraz większą popularność. W końcu jeden z drugim pomyśleli - "Hej, kim w ogóle jest ten gość, którego każdy słucha od ponad 40 lat?"

Tak zaczęło się śledztwo kilku niezależnych od siebie ludzi, którzy jako wskazówki mieli tylko okładkę, logo wytwórni i kilka wersów z jego piosenek. Oraz plotki, jakoby to podpalił się na scenie i umarł. Do listy pytań takich jak "Czemu nie zyskał popularności w USA?" lub "Czemu nigdy nie dowiedział się o sukcesie który odniósł w RPA?" trzeba było dopisać: "Jak zginął?"

Historia jest niesamowita, a słuchanie o wpływie tych piosenek na losy mieszkańców RPA to naprawdę niezwykle doświadczenie. Niby piosenek tylko się słucha, a ich wartość zazwyczaj jest indywidualna, a tu dla wszystkich zaczęła znaczyć to samo. Niezwykłe. Z całości oczywiście można wyciągnąć podstawowe wartości, by być po prostu dobrym człowiekiem. Jako dokument - film na medal, po seansie ma się świadomość, że właśnie poznało się coś wartego poznania.

Zresztą, w pewnym momencie mówi się, że wtedy każdy miał w domu trzy płyty - "Abbey Road", "Bridge Over Trouble Water" oraz "Cold Fact" Rodrigueza. Ktoś dziś ma w domu nawet te dwie pierwsze? Lub w ogóle zna te płyty?

Macie to w dupie? Też w porządku, bo sama muzyka jest warta poznania. Cały film jest przeplatany fragmentami około 20 piosenek, i to zostaje w pamięci. Nawet jeśli nie ze względu na tekst to z powodu głosu Rodrigueza. Poważnie, świetnie się tego słuchało.



7/10
http://rateyourmusic.com/film/searching_for_sugar_man/

2 komentarze:

  1. Opis fabuły, nawet szczątkowy, w przypadku tego filmu, psuje przyjemność z oglądania... Żal mi tych, którzy przeczytają tą notkę przed seansem, a zwłaszcza jej pierwszy akapit...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podszedłem do seansu wiedząc dokładnie tyle ile sam przekazałem w tym opisie. Nie zdradza zwrotu akcji ani zakończenia, ani nic, więc... nie rozumiem, czemu żal?

      Usuń