czwartek, 18 kwietnia 2013

BOGOWIE I POTWORY (trzeba zobaczyć)

Biopic & Queer Cinema, 1998



TOP 3 filmowych narracji:

1. Lost
2. Truman Show
3. Bogowie i potwory

Na czwartym miejscu bym dał pewnie "Psychozę" albo "Obywatela Kane'a", coś w tym stylu.

Więc, skoro to mam za sobą, konkrety - mieliście kiedyś wrażenie, że film który oglądacie jest całością? Początek prowadzi bezpośrednio do zakończenia, wszystkie elementy są przemyślane i niezbędne, a całość jest płynna, bez żadnych podziałów na akty lub sceny. Oglądanie tego można porównać do słuchania "Dark Side of the Moon".

Dla tych, co nie czają o co mi chodzi, przykład na czymś przeciwnym - "Szeregowiec Ryan" jest w tym beznadziejny. Tam pierwsza scena prowadzi jedynie do jej zakończenia. Grupa ludzi na wojnie szuka szeregowca Ryana - to nie jest opis filmu, tylko opis fabuły. Film nie zaczyna się od początku poszukiwań, ani nie kończy się, gdy go znajdą. W środku jest wiele scen niedotyczących tego wątku w żaden sposób. I tak dalej - chaos, rwana historia, brak spójności, płynności, pomysłu. Totalne przeciwieństwo "Bogów i potworów".

I wracam już do samego filmu - jest on adaptacją książki "Ojciec Frankensteina", będącej spekulacją na temat ostatnich chwil życia Jamesa Whale'a, który w latach 30-tych nakręcił dwa pierwsze filmy o Frankensteinie i "Niewidzialnego człowieka", a dekadę później odszedł na emeryturę, na której spędził 15 lat. Sporo faktów się zgadza z tym, co doczytałem później na Wikipedii - Whale faktycznie był homoseksualistą, a jego śmierć wyglądała tak jak pokazano ją w filmie (ups, spoiler, on umrze, sorry).

Ale to co pomiędzy wypełniono na podobnym poziomie co "Wieczność i jeden dzień" choćby (oglądałem niedawno, stąd skojarzenie). W obu filmach bardzo silne są wpływy przeszłości, wspomnienia i oniryczne sceny nad którymi trzeba przysiąść i zastanowić się, co oznaczały.

Tak, niesławne drugie dno.

Chciałbym napisać tak naprawdę o jednym - film jest o kinie. O tym, że drugie dno ukryte czasem jest zbyt głęboko by widz mógł je zobaczyć, proste kino nadal może być sztuką, a potencjał kinematografii jest olbrzymi.
Oj, chodzi o to, że chyba podszedłem do "Frankensteina" bez należącego mu się szacunku.

Notatka w formie zbioru myśli. Planuję powtórzyć sobie ten film.


7/10
http://rateyourmusic.com/film/gods_and_monsters/


PS. Zgadnijcie, gdzie ostatnio wylądował Bill Condon, reżyser tego filmu?

7 komentarzy:

  1. Daj spokój z tym "Lost' już. To średni serial jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubie wkurzać ludzi hehehe :)
      Nie, no ja cholernie go kiedyś lubiłem. Ba, wciąż go lubię.

      Usuń
    2. Wiem. Dlatego właśnie not funny ;-)

      Sam w końcu coś obejrzyj. W oczekiwaniu, aż skończę o "Wybawcy" pisać. ~~

      Usuń
    3. W wolnym czasie ostatnio tylko gram. Bawię się trochę oldschoolem. 'Final Fantasy III' akurat (1 i 2 skończyłem, w kolejce jeszcze 4 i 5, powyżej to przeszedłem i znam na pamięć :). Jak już coś obejrzę to tylko 3 koreańce, które gdzieś się walają i mnie kuszą. Jutro coś może więc skośnego zarzucę :)

      Usuń
    4. Jak będzie z '98 to może się załapię i też obejrzę :)

      Usuń
    5. Tak, tak, "Lost". Trzeba będzie w końcu zaliczyć chociaż ten pierwszy sezon.;)

      Usuń