niedziela, 7 lipca 2013

Urodzony sportowiec (nudny)

Sports & Drama, 1984



Jakąś klasę niżej niż "Moneyball". Historia zawodnika grającego w baseball. Typowa scena wygląda w tym filmie tak: Robert Redford podchodzi z pałką, ma wybijać w ważnym meczu. Nie trafia. Nie trafia. I za trzecim razem trafia... piłka leci do niego 5 minut, on ją uderza w zwolnionym tempie, w momencie samego uderzenia piorun wali nad stadionem, zaczyna padać deszcz, piłka poszła w pizdu i miotacze (?) ledwo mogą nią rzucić z powrotem, bo ich pali w łapę. Widownia skacze w slow-mo przez 40 minut z radości, Robert Redford stoi jakby połkną pomnik Waszyngtona, ze spuszczoną głową, nieruchomo, w deszczu.

Film oczywiście na faktach.

A potem zwykle następuje montaż... gazetowy. Nie wiem, czy istnieje taki termin, ale wiadomo: przed widzem latają pierwsze strony gazet, o tym że jakaś drużyna wygrała jakiś mecz. I jeszcze jeden. I jeszcze jeden. I co kilka takich wyników trzeba przypomnieć, że to zasługa jednego człowieka (bohatera filmu). Żeby wieśniaki z Europy nie myślały, że baseball to sport drużynowy.

Tyle. Nie chce mi się więcej o tym filmie pisać, choć pewnie byłoby coś jeszcze do dodania.


4/10.
http://rateyourmusic.com/film/the_natural/


Top reżyserski Barry'ego Levinsona (czołówka)

1. Diner - 8+/10
2. Rain Man - 7/10
3. Good Morning, Vietnam - 7/10
4. Kula - 6/10
5. Człowiek roku - 5/10
...
8. Urodzony sportowiec - 4/10


Jeszcze "Jack, jakiego nie znacie" kiedyś obejrzę. "Diner" muszę powtórzyć, dawno oglądałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz