poniedziałek, 15 lipca 2013

Syberia, Monamour

Drama, 2011


O ile dobrze zrozumiałem, tytułowe "Monamur" to nazwa wioski w Syberii. Oczywiście, poza oczywistym i snobistycznym nawiązaniem do filmu Resnais. W owej wiosce jest tak, jak można było się spodziewać: ludzie walą się po pysku, modlą, piją, i jeszcze jest zimno. Mieszkają tu m.in. dzieciak bez matki, wyczekujący powrotu ojca, żyjący z dziadkiem, oraz pewien żołnierz wysłany by sprowadzić prostytutkę do komisarza. Z pozoru wygląda to jak kino Beli Tarra, ale różnica polega na tym, że tam od razu widać całą przeszłość, stopniowe obrastanie w błoto i nudę z woli postaci tam żyjących, i nikt nie mówi widzowi, by okazywał im litość lub coś w tym stylu. W "Syberii..." odniosłem wrażenie, że ktoś tu sugeruje mi, że oni zostali uwarunkowani przez takie otoczenie natury, choć w rzeczywistości to po prostu słabi ludzie którzy tylko gwałcą, krzyczą na siebie, piją, i robili by to samo, gdyby mieszkali na szczycie wieżowca w Nowym Jorku.

Poza tym, pod koniec to wszystko zaczyna skręcać w dziwne, pseudometafizyczne rejony bez ządnego powodu [spoiler] Syn wchodzi do studni, dziadek zostawia mu linkę, idzie nad rzekę, modli się do Zeusa, zrzuca kłodę drewna do rzeki, dryfuje, wychodzi, widzi samego siebie... Co? I dlaczego w ten sposób to pokazano? [/spoiler]

Dylematy są nudne, nie zrozumiałem tęsknoty małego za ojcem, nie dostrzegłem zmiany u tego gwałciciela. To jednak nie jest dobre kino.


5/10
http://rateyourmusic.com/film/сибирь__монамур/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz