sobota, 17 stycznia 2015

Zawsze woda (5/10) Film wypełniony energią morza

Coming-of-Age, 2014


Prosta opowieść o tym, że gdzieś w Azjatyckiej części świata jest sobie dorastająca dziewczyna której umiera mama, a nasz bohaterka sobie z tym radzi, akceptując w końcu śmierć jako część życia... To może nie jest banalna produkcja, ale bardzo podstawowa, w której jest niewiele elementów. Przemiana czy też jakakolwiek ewolucja jest śladowa i ledwo zauważalna, a wszystkie wydarzenia - których jest niewiele - mają skromny impakt na pozostałe elementy produkcji. Których ilość również powoduje niedosyt.

Przed jednym muszę was ostrzec: jest tu bardzo drastyczna śmierć kozła. Nie jest tak, że zwariowałem - mam świadomość, że kozioł zapewne i tak by został zaszlachtowany, jedynie uwieczniono to na kamerze jako element historii. Ale jednak, bądźcie na to przygotowani. Cały film zaczyna się od podwieszenia zwierzęcia, nacięcia na szyi gdy ten jeszcze żyje, zajrzenia mu tam i... medytacji wokół zjawiska. Bo trochę to trwa jednak. Się nasłuchałem...

"Still Water" polecam przede wszystkim miłośnikom przyrody, a szczególnie morza. Film jest wypełniony bryzą i szumem przypływu, wiatrem między drzewami, kamera fascynuje się tym bardziej niż resztą produkcji. Współgra to z historią, w której wielkie znaczenie ma śmierć jako przemiana energii, która przecież podróżuje falami. Ujęcia natury jedynie to wizualizują. Szumią wokół widza energią bliskich, którzy odeszli, tajemniczej przyszłości i wszystkich innych rzeczy, z których składa się dusza. Po seansie to uczucie faktycznie zostaje z widzem... na jakiś czas.

7 komentarzy:

  1. No właśnie. Ciężko czasem takie filmy docenić, przynajmniej tym poza tematem. Ja tak samo oceniłem film o wspinaniu się na Mount Everest i z drugiej strony jest to trochę nie fair. Przynajmniej ja tak czuję. Jasne że to moje poletko, moje oceny. No i ciężko żeby każdy film oglądał i oceniał ekspert z danej dziedziny. Miałem nawet takie małe postanowienie żeby nie oglądać filmów traktujących stricte o dziedzinie o której nie mam pojęcia. Chociaż to zdanie bardziej pasuje do mojego wkurwiania się na osoby, które z założenia nie lubią i nie oglądają na przykład horrorów. TYM RAZEM jednak obejrzały horror i go zjechały od góry do dołu :) Jeżeli wiesz co mam na myśli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chodzi ci o to, że lepiej bym ocenił, gdyby znał kulturę japońską? :) Ja w to wątpię, bo już widziałem sporo takich tytułów, i w "Still Water" nie zobaczyłem niczego, co by mnie zdziwiło. Na zarzynanie zwierząt bez uprzedzenia reaguję zaskoczeniem zawsze, to nie musi być Azja.


    Obejrzałem, bo to "Coming-of-Age", a takie produkcje zawsze u mnie punktują, więc to już moja broszka! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, zauważyłem że "coming-of-age" mają u Ciebie na starcie łatwiej :) To mi przypomniał że powinienem się zabrać czym prędzej za "Short Term 12"

    OdpowiedzUsuń
  4. To w sumie zalicza się do tego gatunku, chociaż ja jako główny przypisuję mu "Psychologiczny dramat". Ale sporo w nim też śmiechu!:)


    Tak czy inaczej, wysoka ocena u ciebie będzie, tego jestem pewny. Na tyle, na ile cię poznałem.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja akurat Naomi Kawase postanowiłem chronologicznie jechać. ;) Zanim dojdę do tego, to trochę czasu minie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli on nakręcił coś jeszcze wcześniej? :> A czemu go wybrałeś?

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze, to kobieta, a po drugie, zmiażdżył mnie jej Sun on the Horizon i ciekawi mnie jak się rozwijała. Przejście z dokumentów na filmy fabularne itp.

    OdpowiedzUsuń