niedziela, 15 marca 2015

"Zatrzymane życie" (7/10) Wiele rzeczy spodobało mi się tu

Drama, 2013


John May zajmuje się zawodowo dbaniem o samotnych zmarłych. Ludzi, którzy zostali znalezieni po kilku dniach gdzieś w motelu, nie mają rodziny, nikt ich nie zna. Pan May bada ich rzeczy osobiste, sprawdza czy faktycznie nie mieli bliskich - zazwyczaj nawet jeśli z kimś da radę się skontaktować, to ta osoba nie będzie chciał przyjść na pogrzeb. John przyjdzie więc sam i wysłucha przemowy księdza. Nie ma życia osobistego poza pracą, trzyma w domu album fotograficzny ze zdjęciami ludzi, których pożegnał. To jest jego celem życia - zapewnić pamięć tym, o których nikt inny nie powie już ani jednego słowa. Żyją tak długo jak żyje on sam. Zmienia się to, gdy natrafi na sprawę w którą postanowi się zagłębić bardziej.

"Still Life" jest skupionym filmem, i przypominał mi "Idę". Każde ujęcie jest treściwe i niezbędne, a do tego krótkie i jeśli akurat natrafi się coś dłuższego to wtedy również będzie miało to swoje uzasadnienie. Dla przykładu, scena na cmentarzu, w której bohater idzie dosyć długo pośród grobów zanim dojdzie do trawnika i położy się tam. Jasny znak dla widza, że to nie jest przypadkowa decyzja, jakiś impuls, ale wypracowane miejsce. "Jego" miejsce, które lubi, i tu świadomie zmierzał. "Zatrzymane życie" jest dynamiczne, chociaż tematyka tego nie zapowiada (metraż wynosi niecałe półtorej godziny), a sceny badania "miejsc zdarzenia" wygląda jak fragment kryminału.


Lubię opowieści, w których bohater mało mówi, jedynie za pomocą swoich reakcji na twarzy informuje widza o swoich przemyśleniach odnośnie tego, co widzi. Jak również o swojej wewnętrznej zmianie. Spodobało mi się to, że John May nie jest pokazany jako smutny, nudny człowiek który nie chce takiego życia. Przeciwnie, zdaje się zadowolony i szczęśliwy w ten nienachalny, powściągliwy sposób, który okazuje tylko sobie sam. I jego droga przez tę opowieść nie zmienia tego. Dzięki temu, oraz niewielkiej ilości brytyjskiego humoru, "Still Life" jest produkcją relatywnie ciepłą, żywą, pozbawioną ascetyzmu.

I jestem bardzo zadowolony, że jednak ją obejrzałem. W ramach inicjatywy Gutek Film "Scope50", ale był też ponoć nadawany w polskiej telewizji.

Film trafił na moją listę "20 najlepszych filmów 2013 roku", zajmując 12 pozycję i wypierając stamtąd "Blackfish"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz