niedziela, 23 sierpnia 2015

Legalna kultura to w sumie same wady. Oto 5 dowodów.

Kontynuuję serię felietonów poświęconych piractwu. Przed Nowymi Horyzontami zdążyłem omówić wady i zalety nielegalnego ściągania, teraz czas na minusy bycia po czystej stronie prawa.





6. Jesteś dziewicą.

I to najfajniejszy pseudonim jaki dałem radę dla ciebie wymyślić. Czysta i szlachetna. Ale to ja. W publicznej świadomości jesteś nudnym "legalnym użytkownikiem", podczas gdy przestępców określa się mianem piratów. A kto nie chce być piratem? Piraci są w dechę! ARR!!



5. Masz dostęp do jeszcze gorących premier. Z USA.

Jesteś w naturalny sposób ograniczony.  Nie masz dostępu do dobrych stron streamingowych, ponieważ... Prawo tak mówi. Premiery światowe są z opóźnieniem, a jak interesuje Cię coś spoza USA to się wypchaj , bo tego nie dostaniesz poza wielkimi miastami. O polskim rynku vod nawet nie ma co wspominać. Obowiązkowy lektor lub dubbing, jakość obrazu taka sobie, katalog tytułów dla... Cóż, na pewno nie dla mnie. Zresztą pisałem o tym w oddzielnym tekście. Jak klikniesz to kupię sobie większy obiad.



4. Legalność kosztuje w bród.

Festiwale, koncerty, albumy, wydania DVD, bilety, karnety... Jeszcze jakaś półka na ścianie i duży dom, by to pomieścić. Może nawet trzeba będzie się wyprowadzić od rodziców. Nic dziwnego, że dziewczyny nie lecą na kinomaniaków, skoro po wszystkim stać ich tylko na pierogi z pasztetem. I to by nie bolało zbytnio, gdyby nie punkt kolejny.



3. Jesteś honorowym dawcą krwi ZAiKS-u i innych

Utrzymujesz system oparty na jak największej liczbie podmiotów dojących artystę, który dzielą między siebie twoje pieniądze, samego twórcę opłacają na samym końcu. (Poczytajcie, czemu Portishead zamiast ponad 130 tysięcy otrzymało od Spotify niecałe 3k) Utrzymujesz złodziei działających zgodnie z prawem, traktujących wszystkich jako piratów i szukających okazji jak jeszcze opodatkować coś z uzasadnieniem "na pewno kradną, wiec niech zapłacą". "Podatek reprodukcyjny", mówi wam to coś?



2. Choćbyś się spocił i tak będziesz traktowany jak pirat.

Nie możesz potępiać piractwa, bo sam na pewno ściągnąłeś własną matkę z internetu, żeby cię urodziła. Jesteś winien temu, że do Polski sprowadza się mało premier, bo Polacy wolą ściągać. Jesteś winny beznadziejnym konwersjom z konsoli na PC, bo pecetowcy ściągają. Łatwiej uzyskać rozgrzeszenia, niż udowodnić, że w życiu niczego nie ściągnąłeś. Nie uwierzą, i okażą to w brutalny, agresywny sposób. Każdy musi być winny, żeby nikt nie był.



1. Jesteś ostatnim jednorożcem.

A więc znajdujesz się na celowniku wszystkich. Nie wiem czy zauważyłeś, ale od jakiegoś czasu nie chodzi tu o to, by karać i łapać tych, co ściągają - tylko by "rekompensować straty". A gdzie są pieniądze? U tych, co płacą. Abonament za telewizję publiczną, której nikt nie ogląda, płacą tylko trzy osoby? Podnosimy cenę abonamentu. I wymyślimy, że jeśli w pobliżu 100 kilometrów od twojego domu jest odbiornik to masz możliwość oglądania, więc płać. Netflix ma kilkadziesiąt milionów subskrypcji? To wywołuje duży ruch sieci i ci ludzie muszą płacić dodatkowe koszty za internet, bo inaczej, hehe, mogą mieć problemy z płynnością oglądania. Nie chcecie tego? Płaćcie więc. I to wcale nie nazywa się haracz. Bo nie. No co? Na pewno coś w życiu ściągnąłeś. To twoja wina.



...w sumie "Jednorożec" jest barwniejszym przydomowym dla legalnych użytkowników niż "dziewica". I tak będę ich nazywać. Co o tym myślicie? Przyłączycie się?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz