sobota, 12 kwietnia 2014

A Successful Calamity (4/10)

Comedy, 1932


Jestem pierwszym człowiekiem w Polsce, który widział ten tytuł. A przynajmniej go ocenił.

Starszy milioner Henry Wilton po roku wraca z Europy, gdzie był w interesach, i wraca do domu. Do rodziny. Na miejscu okazuje się, że jedynie służba stawiła się, by go powitać - żona bierze udział w dawno przygotowanym koncercie, syn gra zawodowo w polo, córka też ma bardzo ważne rzeczy do zrobienia. Na dodatek, cała jego posiadłość wygląda dziś zupełnie inaczej - dobudowano to i owo, zmieniono tamto, stare meble zastąpiono nowymi... Nowe życie, ale takie samotne. Nikt nie ma czasu dla Henry'ego, jego bliscy są zabiegani i cały czas mają coś do roboty, nie mogą usiąść z nim do spokojnej kolacji w domu. Bohater wpada więc na pomysł: powie, że zbankrutował.

Pomysł od biedy może ujść - zważając na kontekst historyczny, taka produkcja byłaby mile widziana. Bogacz wybierający utratę wszystkiego z wyboru rodziny nad materialnymi dobrami, bo ceni sobie inne rzeczy... Wcześniej oczywiście cenił sobie co innego, ale potem mu się zmieniło, wiecie. Chodzi o to, że bieda to nic złego i inne bajkowe banały. Gdzieś w tym wszystkim tli się nadzieja na posmak optymistycznych obrazów Franka Capry, jednak na tym się to wszystko kończy.

W żaden element opowieści nie dałem rady uwierzyć. Główny aktor grał tak, jakby był głównym producentem tego tytułu otoczonym przez samych Yes-Menów, którzy przytakiwali każdej jego idei na żart, nawet jeśli byłby słaby (aż dziwne, że ten sam aktor dostał kilka lat wcześniej Oscara). Cała reżyseria jest przesadnie wystylizowana, jakby każda scena miała prezentować poziom finałowych pocałunków w Hollywodzkim kinie. Rozwój historii nie jest wiarygodny - córka po dowiedzeniu się o sytuacji w minutę postanawia się ożenić dla pieniędzy, syn w dwie sekundy rezygnuje ze wszystkiego i zawzięty chce zacząć pracować... po czym idą i jedzą kolację za grubą kasę. Całość jest bardzo niespójna, nieprzemyślana i wymuszona. Brakuje logicznej spójności pomiędzy wszystkimi elementami składowymi - bohaterowie wyraźnie nie rozmawiają nawet na właściwe tematy! Z kolei zakończenie można streścić w następujący sposób: "Bieda jest ok, ale bycie bogatym jest zajebiste". Chyba nie o to chodziło w tym tytule...
https://rateyourmusic.com/film/a_successful_calamity/

PS. Warto zobaczyć, jak kiedyś wyglądały zwiastuny filmowe:
https://www.youtube.com/watch?v=x1e_5sJ0DN8

2 komentarze:

  1. Czyżby TCM się kłaniał? ;)
    Swoją drogą ciekawe, skąd oni biorą akurat takie zapomniane (u nas) filmy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem. W piątek o 19:30 nadali. Do tego z lektorem!

      Usuń