piątek, 26 września 2014

(felieton) Jak odmówiłem udziału w ankiecie


W drugiej klasie LO miałem zajęcia z Wiedzy o Społeczeństwie. Były standardowe numery z książkami, których nie było jak zdobyć, a po kilku lekcjach nauczycielka poszła z powodu ciąży, przez resztę semestru nikt nie wiedział, co się dzieje, w drugim dano nauczyciela w zastępstwie, który coś próbował, ale wiele już się nie dało zrobić. A jednak, zapamiętałem te zajęcia z jednego powodu. Na początku, jeszcze przed ciążą, pod koniec lekcji pani psor, ot tak, zadała pytanie: "Czy jeśli Polacy wylądowaliby na Marsie, to na początku zaczęliby sadzić złe cytryny czy dobre pomarańcze?". Każdy uczeń musiał odpowiedzieć, jak uważa. Jako jedyny powiedziałem, że nie mam zdania. Reszta dostała plusy (za "aktywność"), a ja wymowne spojrzenie, gdy mówiła: "Z wyjątkiem tego pana".

Oczywiście, pytanie brzmiało inaczej, by mieć na pozór jakąś wartość (w stylu ankieterów pytających, czy wierzysz w grawitację). Reszta składowych pozostaje bez zmian - pytanie nie miało sensu, uczniowie nie mieli żadnych danych i podstaw by się wypowiedzieć, a więc nie można było odpowiedzieć błędnie. Chodzi tylko o to, by udzielić odpowiedzi.

Wtedy rozumiałem jedynie, że wypowiadanie się w jakiś temacie - nie znając go ani wszystkich Polaków, w imieniu których przecież się wypowiadasz - jest czystą głupotą. Dużo później doszło do tego zrozumienie, że w ten sposób przystosowuje się umysł ludzi do życia wydarzeniami, które go nie dotyczą. Smoleńsk, Tralalala, Sosnowiec, narkotyki, Naziol podczas Dnia niepodległości. I trzeba mieć zdanie w kwestii, którą żyje cały kraj. I trzeba się kłócić.Szukacie źródła, to je macie.

Nie rozumiem tylko, czemu ta nauczycielka w ogóle tego próbowała na tym etapie. Uczniowie byli już praktycznie dorośli, jeśli do tej pory nie zostali "dostosowani", to dadzą przejrzeć takie banalne numery. Bo to naprawdę banał - jednak kto wie, jak miałyby kolejne lekcje wyglądać? Tak czy inaczej, czujki już miałem wystawione.
Zresztą, na pierwszy rzut oka widać, czy uczniowie są dostosowani czy nie. Nie wiem, kiedy i jak to im jest robione, ale nie mam zamiaru uwierzyć w przypadek. Bo widzę, jak dzisiaj zachowują się uczniowie LO, i nie widzę ani różnicy. Przez tyle lat żadnej zmiany? Nie kupuję tego. Ale faktem jest, że repertuar się nie zmienił. Rozmowy w autobusie są identyczne. Nie mają o czym rozmawiać poza "nie wyspałem się / ale wcześnie / dziś matma / ja pierdolę, kurwa mać, ja to kurwa pierdolę" (dziewczyn nawet nie mam zamiaru cytować, bo mi mózg siada), dzień w dzień. Ich umysł już sam wyczekuje kolejnej afery by ich zajęła.

2 komentarze:

  1. większość licealistów ma w dupie to co się w kraju dzieje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszem. Polityka to tylko jeden z przykładów, bo w sporcie czy kulturze też są takie "gorące tematy".

      A polityka też młodych podnieci, jeśli w grę wejdzie legalizacja.

      Usuń