piątek, 10 maja 2013

Community, sezon 4 | odcinki 1-4

"Community" prawdopodobnie się zakończyło... Chociaż nie zobaczyłem tego dużego roboto-pająka, więc może będzie spin-off... Z tej okazji - co myślę o każdym z odcinków ostatniej serii, w formie 3 notatek + kilka słów pożegnania na koniec.


4x01 "History 101" - 8/10

Tu nic nie napiszę, bo wszystkie uwagi zawarłem w notce którą opublikowałem z okazji premiery 4 sezonu.


4x02 "Paranormal Parentage" - 8/10

Odcinek Halloweenowy. Emitowany w Walentynki. Community!!

Straszny dom? Jest. Oryginalnie ustrojony, bez żadnych pajęczyn i strasznych rzeźb? Jest. Ciekawy wstęp do historii? Jest. Logicznie wszystko uzasadnione? Jest. Mnóstwo żartów, które doprowadziły do dramatycznego wyjaśnienia? Oj tak. Powraca brat Pierce'a, który nie do końca sobie radzi, a jego dotychczasowe życie w cieniu tyrana wyskakuje całkowicie znikąd.
Najlepszy moment: Pierce doklejający zdjęcie Gilberta do portretu rodzinnego. Mogliście to przegapić, sam zauważyłem to przy trzecim seansie, i trwa tylko półtorej sekundy. Ale czy trzeba było coś więcej?

A poza tym - grupa porozumiewająca się krzykami, Abed mówiący "This is the greatest thing that has ever happened to me" gdy odkrył tajemne przejście, Troy bawiący się na huśtawce, Britta przebrana za szynkę, Annie bez makijażu...



4x03 "Conventions of Space and Time" - 7/10.
Poziom nieco spadł. Ale to nadal satysfakcjonujący odcinek "Community". Jest weekend i bohaterowie udają się na InspektorCon... Nie ma jakoś wiele do zapamiętania lub do śmiania. Są oczywiście takie epizody, ale generalnie odcinek nie budził mojego entuzjazmu. Ale ostatecznie - dostaję to co chciałem i oczekiwałem. Wątek Annie i Jeffa to tona kjutności - macie wątpliwości, czy Jeff jest kozakiem? Został oblany przez dwie dziewczyny i publicznie zlinczowany, a i tak wyszedł z twarzą z tej sytuacji. Troy i Britta szarżują w swoich rolach, Abed zostaje zamknięty w pewnej budce telefonicznej, ale "po raz pierwszy w mojej długiej historii bycia zamykanym w różnych pomieszczeniach tym razem miałem pewność, że ktoś przyjdzie i mnie wypuści". I tyle.

A potem budzę się o 3 w nocy i stwierdzam, że to jedne z najsmutniejszych kwestii jakie w życiu usłyszałem. Poważnie, pomyślcie nad tym zdaniem, co musiało się stać by ją wypowiedział...

I chciałbym, by Pierce znowu miał moment fajności. Wiecie, jak w I sezonie wyrzucił tę antenkę na uszy, mówiąc że powinno się słyszeć tylko tych którzy są ciebie najbliżej ("to ci, którzy cię kochają"). Albo w drugim odcinku świątecznym, gdy przyznał na koniec, że został nie tylko ze względu na ciasteczka. Niech będzie nadal gburem, ale dajcie mu też jakiś pozytywny moment.


Well, I just went upstairs and saw your room. Saw the two robes, the two coffee cups, one with lipstick, one without. And I saw actual hair that looked a lot like mine on my side of the sink, so I have some questions. First one, is that actually my hair, and - if so, did it fall out naturally? Because if it did, you need to tell me right now, 'cause I have to call science. Also, what the hell is going on?


4x04 "Alternative History of the German Invasion" - 7+/10
Póki co, mój ulubiony odcinek, którego nie mogę ocenić wyżej. Fabuła w skrócie to niesnaski z Niemcami, którzy ze zwykłej złośliwości zajmują salę w której od trzech lat uczyli się bohaterowie serialu. Okazuje się, że poza nią w Greendale nie ma równie dobrych sal ("wyglądają jak z filmu Aronofsky'ego"). Konflikt się więc zaostrza.

Trudno tego nie lubić. Swoje trzy chwile ma każda z trzecioplanowych postaci z wyjątkiem Neila. Vicki, Leonard, ten dziwny gość po wojsku. Greendale znowu jest miejscem nauki. Wielki żart czwartej ściany - okazuje się, że wydarzenia które rozgrywały się wewnątrz sali wcale nie były oddzielnym wszechświatem, reszta studentów widziała co się tam działo i czekała, aż zwolnią salę. Przez trzy lata. Bo to w końcu... sala do nauki. Tego się niespodziewałem. Podobnie jak wszystkich tych złożonych żartów, z koszulką "SS" na czele.

Zakończenie bardzo mi się podoba... i jednocześnie jest "takie se". Fajnie, że to naprawili i w ogóle wzięli się do roboty, ale... to nie powinna być działka dziekana i innych, żeby Uniwersytet był zdatny do użytku, by nie było szopów w wentylacji i tak dalej? Musieli studenci się tym zająć? Wszystko poza tym jest w pośpiechu, aktorzy machnęli kilka razy pędzlem po ścianie i koniec ujęcia. Żadnego końcowego słowa z Niemcami, żadnego porozumieniami z Garrettem i resztą. Po prostu... pomalowali i już jest elo. TBC?

Tekst odcinka - Dean Pelton: "(...) here at Greendale, that is a big, fat no-no."

A Allison Brie coraz rzadziej wygląda na Annie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz