piątek, 7 lutego 2014

Chciwość (7/10)

Psychological Drama, 1924


John McTeague - były górnik, prosty chłop, obecnie dentysta bez zezwolenia co nie przeszkadza mu w wykonywaniu zawodu. Jego przyjaciel, Marcus, kręcący się wśród nieco wyższych sfer. Jego kuzynka, Trina, którą rozbolał ząb, więc zabrał ją do wspomnianego dentysty. W poczekalni sprzątaczka sprzedała jej kupon na loterii. Dla Joe był to pierwszy klient płci żeńskiej, więc stało się - ożenili się. Po powrocie okazuje się, że wygrał również loterię. Znaczy jego żona to zrobiła. Pięć tysięcy przemknęło Marcusowi obok nosa... Wiecie, to lata 20-te były.

Pierwsza kwestia, czyli czas. Oglądałem wersję trwającą 239 minuty, ale "Greed" pierwotnie trwał 10 godzin. Przed premierą skrócono go do dwóch, 70 lat później zrealizowano coś na kształt "rekonstrukcji oryginalnej myśli", dodając do wersji skróconej nieruchome fotosy z pierwotnie zrealizowanych scen. Dodano też standardowe dla kina niemego napisy, często samodzielnie wyjaśniające sens dodanych scen oraz wątków. Miałem obejrzeć również wersję skróconą, ale na YT okazała się ona mieć włoskie napisy.

Jak to się ogląda? Świetnie! Blisko cztery godziny mają swoją rację bytu - nie miałem wrażenie przeciągania, dodawania zbędnych scen lub wątków, historia płynęła tak naturalnie jak tylko się dało. Postaci mają czas dla siebie, nawet te poboczne, fabuła wypełniona jest życiem. Sporo uwagi poświęcono rozwojowi, zarówno relacji między postaciami, jak i ich zmianom psychicznym. Nie czułem tu schematów i filmowości, dla przykładu - gdy jeden z bohaterów zaczyna pić i wracać po nocach, nie jest to cel sam w sobie. To był tylko środek wyrazu prowadzący do czegoś - o ile opowieściach z alkoholem można napisać coś takiego? Dodatkowo, nie było o to tak łatwo, bo biedak wejdzie do baru wraz z trzecią godziną filmu. Dzisiaj takie rozwiązanie ciężkiej sytuacji wydaje się dosyć oczywiste, i na pozór nie trzeba się za bardzo w to wgłębiać. Po prostu, stało się i już. To jedna z wielu scen, ale to dobry przykład do zaprezentowania, jak wiele uwagi poświęcono tu "życiowości" w fabule, i budowaniu odpowiedniego tempa.

Trzeba jednak być przygotowanym na różne zapożyczenia z innych medium. Bohaterowie gadający sami do siebie, jakby byli na scenie teatru, aktorstwo z nad ekspresyjnymi momentami... to wciąż tu jest. Nie razi to, jednak trzeba o tym pamiętać. Z czasem o to jednak coraz trudniej, bo "Greed" potrafi zaimponować. Im bliżej finału tym bardziej.

I nie rozumiem, czemu pierwotna wersja trwająca 10 godzin jest uznawana za taką stratę, że nazywają ją "Świętym Graalem kinematografii" (tak to określają na początku filmu). Ktoś zna ten temat dokładniej? Bo wydaje się to sporą przesadą, w końcu to adaptacja powieści. Niedostępnej w naszym kraju, ale filmu u nas właściwie też nie obejrzycie. To nie tak, że jakiś oryginalny skrypt gdzieś przepadł, można zajrzeć do książki i zobaczyć, co zniknęło. A jak chcecie nad czymś płakać, to płaczcie za oryginalnym konceptem "Babylon 5", które musiało się zmieniać w trakcie realizacji, i nie jest już możliwe stworzenie tego uniwersum na nowo. Nie wspominając już o tym, że pierwotne szkice zostały ukradzione, zrealizowane pod inną marką... to dopiero tragedia.
https://rateyourmusic.com/film/greed/

Ciekawostka: aktor grający Marcusa był wujkiem Leslie Nielsena. Bo o tym, kogo potem grał reżyser Erich von Stroheim, to chyba wszyscy wiedzą?...

2 komentarze:

  1. Jest legenda, że spośród tych kilku osób, które widziały cały film, jedna znająca się na rzeczy, wyszła i powiedziała, że to najlepszy film wszech czasów (przynajmniej do 1924r.:)
    krysiron

    OdpowiedzUsuń