sobota, 15 marca 2014

Wyścig szczurów (7+/10)

Comedy, 2001


Bardziej gdybanie na temat tego tytułu niż opis wrażeń z oglądania. Spoilery.

To jeden z tych filmów, na które wciąż czekam, by ktoś nakręcił nową wersję. Kolejny "Ten szalony, szalony świat" oraz "Wielki wyścig". To tego typu filmu powinny się pojawiać w każde lato - opowieść o grupie ludzi ścigających się, by dotrzeć w określone miejsce w jakikolwiek sposób dadzą tylko radę. Nie ma żadnych reguł, do tego wszelki realizm trzyma się zasad z kreskówki - czego chcieć więcej? Hmm...

Póki co "Wyścig szczurów" jest jedyny i najlepszy. Ten tytuł nie zawodzi na żadnym polu - fundament fabuły, projekty postaci, skacze, zróżnicowanie tempo, nawet ta dziecinna czołówka... Nie tu przestojów, nie ma (prawie w ogóle) słabych żartów, nie ma chwili, by gdzieś czegoś zabrakło. Co chwila pojawia się coś nowego, coś zaskakującego, coś idealnie pasującego do okazji... chociaż może być trudno dać temu wiarę. Nie ma tu tż jednego typu humoru. Czego chcieć więcej? Hmm...

Dokładnie. Po to w ogóle zdecydowałem się napisać tę notkę. "Wyścig szczurów" widziałem pewnie z milion razy, znam go na pamięć... ale nie stawiam go pośród najlepszych filmów, jakie w życiu widziałem. Jedna z moich ulubionych komedii? Owszem. Jeden z ulubionych filmów? Tak. Ale czego mu brakuje, bym pozwolił sobie cenić go bardziej?

Pomogłoby z pewnością normalne potraktowanie kwestii pieniędzy. Demolka wszystkiego, łamanie prawa, a na koniec nikt o tym nie pamięta. Czemu w ogóle traktować ten tytuł na poważnie? - poza wszystkimi innymi czynnikami, sam finał jest poważny i zahacza o głodujące dzieci w Afryce. To zresztą też przydałoby się usunąć, a przynajmniej mocno wykastrować z dzieci porównujących bohaterów do 12 apostołów... jak już musieli wejść w takie rejony, to mogli po prostu zakręcić tak, że pieniądze które wygrali, pójdą na naprawę szkód które poczynili. To byłby ciekawy twist, ale to nie wystarczyłoby. Doceniłbym bardzo, ale nie byłbym przekonany.

Myślę tu o słowach Owena na końcu, gdy oszołomiony mówi, że poznali się tego ranka. Wtedy dotarło do mnie, że to w gruncie rzeczy pusty film. Było fajnie przez cały dzień, ale nazajutrz będą mieć takie same życie jak wcześniej. Następnego dnia zapewne nawet nie przywitają się ze sobą, gdy zobaczą się na korytarzu hotelowym. To rozumiem, gdy piszę, że film jest pusty: nic nie zbudowano, żadnej przyjaźni, nie rozwiązali problemów które wcześniej mieli. Przyszli i wyszli jacy byli wcześniej.

Ale to tylko gdybanie. Nie wyobrażam sobie, by w środku tej zwariowanej opowieści miałoby się znaleźć miejsce do rozwijania charakteru postaci. A przynajmniej wymagałoby to o wiele lepszego reżysera, tylko ilu z tych cenionych nazwisk potrafi kręcić komedie? Taka była najwyraźniej cena. Cóż - jeśli chcielibyście znać powody, dla których nie przyznaję "Wyścigowi szczurów" wyższej cyferki, to teraz je znacie. A tym czasem - będę oglądać go dalej. Jak zobaczyłem zapowiedź w telewizji, to myślałem, że nie obejrzę, bo mi się przejadł. Prawda jest jednak inna.:)

A samo zakończenie, poza tymi dziećmi, jest doskonałe.

Tylko czemu nie wsiedli do pociągu, skoro ten podjeżdżał pod samą skrytkę?

10 komentarzy:

  1. O nie :) Całkowicie się tutaj minęliśmy. Oglądałem, nic nie pamiętam. Poza plakatem. Fajny, w starym stylu. Ale doskonale rozumiem jak film potrafi się wbić, i tak często go oglądasz że go po prostu lubisz :) Ja tak miałem z filmem "Skarbonka" z Tomem Hanksem. I scena gdy wanna spada piętro niżej w rozpieprzonym domu, w którym to bohaterowie pokładali całą swoją przyszłość. I ten zwierzęcy śmiech Hanksa. Właśnie śmiech z tego kurewsko smutnego wydarzenia. Oglądałem to tak często, że nie rozumiałem jak to się komuś może nie podobać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O "Skarbonce" pierwsze słyszę! Ale scena wydaje się kultowa, bo kilka razy widziałem ją w innych filmach.

      To obejrzyj jeszcze raz i tyle :) Czemu nie?

      Usuń
  2. O tak, jedna z moich ulubionych amerykańskich komedii i na pewno najczęściej oglądana ;)
    A reżyser Jerry Zucker to świetny gość jest. Zafundował mi film, przy którym bawię się za każdym razem (Wyścig szczurów) i film, który nieustannie mnie wzrusza i wprawia w zawieszony ponad rzeczywistością nastrój (Uwierz w ducha). Do obu uwielbiam wracać ze skrajnie różnych powodów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już zapomniałem, że "Uwierz w ducha" jest od Zuckera. Też zresztą znam bardzo dobre, chociaż nie scena po scenie, ani też nie cenię sobie nie wiadomo jak bardzo.

      Usuń
  3. Jasny gwint! Kto pisze takie recenzje??? Bez ładu i składu, z dziesiątkami błędów gramatycznych i stylistycznych. Coś okropnego. "Wykastrować z dzieci", "Nie ma tu iż jednego typu humoru" , "w jakikolwiek sposób dadzą tylko radę" - to tylko niektóre z wielu popisów tego "recenzenta....Tego po prostu nie da się czytać :-(. Naśmialiśmy się ze znajomymi z tej recenzji bardziej, niż z filmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiech to zdrowie, gratuluję poczucia humoru. Szkoda trochę, że nie odróżniasz literówki od błędu - "Nie ma tu tż jednego typu humoru", chodziło, lotny umyśle, o "też" a nie "iż". Szkoda też, że nie przyszło ci do głowy, że ktoś może mieć pięć minut czasu i pisze "sprintem", kładąc nacisk na treść, a nie cyzelowanie sformułowań. Może podasz namiary na twoje teksty, gwarantuję, że znajdę mnóstwo wesołych fragmentów, mam "obszerne" poczucie humoru. A, może ty wcale nie piszesz? To znaczy tekstów, bo, jak widzę, komentarze z upodobaniem.

      Usuń
    2. Normalnie bym usunął taki komentarz (gdzie on widzi recenzję?...), ale jak już ktoś odpowiedział to zostawię.

      Zresztą nie lubię bronienia czyjegoś tekstu poprzez "pisał na szybko" itd.

      Usuń
    3. Ja zawszę czytam z niemalejącym upodobaniem teksty Garreta. Jedni starają się pisać ważąc każde słowo. Inni pisząc wprost z serca dają się czasem ponieść emocjom i strzelają zdaniami jak z karabinu, gdzie kul już się nie da zatrzymać. Przecież nie mają w naturze poprawiać raz napisanego tekstu. To też ma swój urok. Styl prezentowany tutaj na pewno wyróżnia się na plus. Sam autor nie raz daje się poznać jako ten który na kinie się zna. Pozdrawiam

      Usuń
    4. Jeśli o mnie chodzi, to możesz komentarz usunąć, razem z moimi. Normalnie nie reaguję, ale tym razem dałam się wpuścić, sorry.

      W tym, że tekst jest "sauté", moim zdaniem, nie ma niczego złego, o ile jest komunikatywny, treściwy, ciekawy. Co ma miejsce w przypadku tekstów tu publikowanych. Właśnie, tekstów, nie recenzji. Każdy redaktor, pisarz, twórca publikujący w mediach, wydawnictwach, ma redaktorów, korektorów, stylistów, polonistów itp. Dopiero oni nadają szlif ostateczny przy publikacjach.

      Usuń
    5. Jeszcze wyjdzie na to, że sam opublikowałem ten anonimowy komentarz, by potem mnie bronili.;-)

      Usuń