wtorek, 17 września 2013

Laugh, Clown, Laugh

Melodrama, 1928


Kiedy zobaczyłem taki gatunek obok takiego tytułu, wiedziałem że będzie ciężko. I faktycznie - historia kręci się wokół klauna, który znalazł porzucone dziecko, i postanowił się nim zaopiekować. Tytuł z kolei zostanie dwa razy użyty jako kwestia w samym filmie, i jest to chyba najlepsza kwestia z kina niemego, jaką widziałem. Obok "I can see now" z "City Light", oczywiście. "Śmiej się, klaunie, śmiej, nawet jeśli serce masz złamane..."
Ostatnia kwestia też piękna.

Ten film nakręcono z dużym uczuciem. Odegrano go z jeszcze większym. Rozwój historii jest niekonwencjonalny a końcówka wzruszająca. Bez wgłębiania się w szczegóły, choć przynajmniej raz fabuła stanie się dosyć głupia - twórcy wiedzieli, czego się spodziewałem i dokładnie to mi dali, w pełni szczerze. Dla zwolenników melodramy pozycja godna uwagi.;-)

Szkoda Lona Chaneya. Dwa lata później umarł na raka, i w tym filmie wyraźnie już wygląda na chorego. A przynajmniej na o wiele starszego niż wtedy był. Choć zapewne dzięki temu wypadł tak dobrze.


7/10.
http://rateyourmusic.com/film/laugh__clown__laugh/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz