(...) Sędzia Buendia przygotowując się do pierwszej tego dnia rozprawy schował w zasięgu ręki mały żółty termos wypełniony zieloną herbatą, którą sam musiał sobie tego ranka naparzyć. Pierwszym interesantem była kobieta, skarżąca chirurga o błąd w sztuce, skutkujący komplikacjami, przedłużeniem pobytu który z kolei spowodował problemy w życiu osobistym, oraz rzecz najważniejszą, czyli kolejną operację. Straty rosły z każdym tygodniem, a sędzia słuchał tego ze znużeniem - sprawa wydawała się bezproblemowa i jasna do czasu gdy obrońca oskarżonego wywołał pierwszego świadka. Był to ginekolog, który zaczął opowiadać jak wiele lat temu przyjmował poród wnoszącej dziś pozew kobiety. Wykonał wtedy skomplikowany zabieg, dzięki któremu jej potomek dziś w ogóle żyje jak normalne dziecko. Buendia spojrzał krzywo na obrońcę co przyspieszyło przebieg wydarzeń, bo ten od razu przeszedł do sedna, zadając pytanie: Jak na to zareagowała pacjentka? Ginekolog wzruszył ramionami i rzekł:
- Powiedziała tylko "Dzięki ci Boże" i zaczęła się modlić.
Sędzia pod pozorem obojętności i bezruchu zareagował dosyć gwałtownie. Obserwujący to z boku mogli pomyśleć, że Buendia po prostu się zamyślić i zapomniał gdzie jest. W rzeczywistości zapytał sam siebie, jakiej sprawiedliwości ma tu bronić. Gdy powtarzał sobie zeznanie które właśnie usłyszał, coraz bardziej zbliżał się do granicy, po której mógł się dać ponieść emocjom, w większości nie związanych bezpośrednio z bieżącym procesem. Niemniej, do czasu gdy uderzył miękko kilka razy młotkiem, jego głos brzmiał gładko.
- Oskarżony popełnił błąd bo Bóg tak chciał. Zamykam sprawę.
Następnego dnia trzy osoby z całego miasteczka, bez uprzedniego porozumienia ze sobą, odbyły spacer do sklepu ogrodniczego, gdzie kupiły sobie po małym kaktusie doniczkowym. (...)
to z twojego "Awake"?
OdpowiedzUsuńNie, to samodzielne mini-opowiadanie (albo coś jeszcze krótszego), taki typowy materiał na "inny" felieton. Te kropki w nawiasach to jedynie dodatek stylistyczny, plus zabawa w nawiązania.
Usuń