sobota, 10 maja 2014

Eureka (6/10)

Road Movie, 2000
217 minut


Zwykła przejażdżka autobusem miejskim zamienia się w tragedię. Pojazd zostaje porwany, pasażerowie wzięci za zakładników i w większości giną. Przy życiu zostaje czterech ludzi: dwóch dorosłych mężczyzn oraz dwoje nastolatków, w tym jedna dziewczyna. Po tym wydarzeniu akcja przenosi się dwa lata do przodu, kiedy to ocaleni wciąż noszą w sobie traumę bycia świadkiem zdarzeń tamtego dnia.

Napiszę coś będącego najgorszym zarzutem, jaki można postawić długiemu filmowi: nosi on syndrom "Nie może się skończyć" oraz "Nie umie przejść do konkretu". Mógł on trwać na przykład 2,5 godziny nawet z tymi dłużyznami, na których wyraźnie reżyserowi zależało. Im bliżej końca tym więcej jest tu ujęć na jadący samochód, jakby reżyser stwierdził: "Dobra, tu się zatrzymamy, nagramy to jedno ujęcie w kilku wersjach, a jutro zobaczymy. Może już będę wiedział wtedy, jakie będzie zakończenie". Sporo tu jazd kamery, sceny zaczynają się trochę wcześniej niż trzeba było, dużo tutaj milczenia i spacerów. Do tego dziwne dialogi, często miałem wrażenie jakby wszystkie wypowiedzi były tylko ekspozycją. Nie brzmią naturalnie, jak coś co człowiek mógłby powiedzieć do drugiego człowieka, do tego często mówią do siebie. Jeszcze dziwniejsze jest to, że zazwyczaj te krótkie, pokrętne wymiany zdań poprzedza milczenie, sceny niczym z kina niemego, gdzie coś chciano przekazać bez dialogów, a minutę potem zmieniono zdanie i sens kilku ostatnich scen zawarto w jednym-dwóch zdaniach.

I to wszystko z początku akceptowałem. Czekałem, aż film w końcu się zacznie, obserwowałem kolejne mieszanie elementów z różnych gatunków (sceny z pogranicza snu, drogi, a nawet dziwności w stylu zaczynami opowieści od dziewczynki która słyszy głos mówiący "Widzisz ocean?" albo mówiącą "Nadchodzi sztorm"). Ale im dalej tym bardziej zapał mijał, i widziałem film jakim był. Nawet nie wiem, jaką drogę bohaterowie przeszli. Brakuje tu konkretów, które zastąpiono jechaniem przed siebie, a na końcu zapewne stwierdzono "Ile? Trzy godziny? Ponad?... Cóż. Niech w tej scenie się uśmiechną i kończymy"

Żałuję, gdy tak wysoko ocenionym filmom obniżam średnią. I nawet pomimo poważnych minusów jest tu wiele do polubienia. Bohaterowie, nastrój, zdjęcia w sepii*... Początek z akcją w autobusie, przepięknie nakręcony, z terrorystą chcącym wyjść na zewnątrz odpocząć, więc bierze jednego zakładnika i stoją pod celownikami snajpera, plecami do siebie kręcąc się w miejscu, a kamera wokół nich robi kółko... To było super. Cały koncept z wyjechaniem gdzieś i leżeniem na łące, co widać na plakacie, ma w sobie sporo uroku. Nawet pojawia się jedna mądra, wartościowa wypowiedź, pasująca do sceny w której się pojawia. Ale reszta... mogła być krótsza, brakuje też konkretów, i nawet nie wiem, czego mi brakuje bym mógł podzielić zachwyt nad tą produkcją.
https://rateyourmusic.com/film/ユリイカ/

*chociaż wiele momentów jest za ciemnych, i sepia tylko to podkreśla. Obracałem moim laptopem na wszystkie kierunki, wszędzie ciemno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz