poniedziałek, 19 maja 2014

(książka) Limes inferior

Socjalistyczne sci/fi, 1982
Janusz Zajdel
190 stron


Przyszłość oraz wszechobecna automatyzacja.Ludzie posługują się Kluczem, łączącym w sobie funkcje zegarka, środka płatniczego, dowodu osobistego oraz wielu innych (otwiera mieszkania). Gotówka wyszła, teraz za walutę służą Punkty - są one podzielone na trzy kategorie: czerwone, zielone i żółte. Obowiązkowe są nie tylko wyższe studia ale też pensja dla każdego, by mógł przeżyć na jakimkolwiek poziomie. Za samo życie każdy dostaje czerwone punkty, starczające na byle jaki nocleg oraz cokolwiek do jedzenia. Za gotowość do wykonywania jakiejś pracy każdy dostaje zielone punkty, pozwalające na kupowanie lepszych rzeczy. Za faktyczne pracowanie: punkty żółte, pozwalające na kupno luksusów. Kufel piwa w barze to 1 Punkt Żółty.

Oczywiście istnieje też kurs wymiany, np. 15 czerwonych za 1 żółty.

W tym świecie roboty wykluczyły potrzebę wykonywania większości zawodów poza tymi wymagającymi najwyższego intelektu. Społeczność podzielono więc na 7 kategorii - 0 są najmądrzejsi, 6 najmniej. Trzy najniższe nie muszą pracować, od trzeciej klasy taka potrzeba już występuje - o ile się znajdzie wakat.


Bohater "Limes Inferior" ma na imię Sneer i jest przestępcą. Oszukuje system podnosząc innym obywatelom klasę w zamian za opłatą. Sam jest na tyle inteligentny, że mógłby mieć i 0, jednak woli nie pracować i zarabiać o wiele więcej. W podobny sposób wielu innych oszukuje - inni zapewniają obniżkę poziomu tym, którzy też nie chcą pracować, bandyci też się przystosowali itd. Pozostałe "uroki" działania systemu nie ma tu co wyliczać (choćby "ekologiczny" papier ulegający dezintegracji po tygodniu), bo jest ich za wiele, a niektóre są ukryte i czytelnik musi sam je odkryć wraz z bohaterem. Ten prowadzi spokojny żywot, zadowolony ze wszystkiego, do czasu aż przez pomyłkę zostanie mu zarekwirowany klucz. Jeden dzień bez niego da mu sporo do myślenia nad funkcjonalnością świata, który go otacza. Dochodzi do wniosku, że przecież łatwo byłoby władzom namierzyć takiego liftera (osobę podnoszącą innym poziom), skoro wszystko wymaga klucza. A to oznacza, że oni znają ten proces, kontrolują go i dopuszczają. Zachodzi w głowę: kto tu kogo oszukuje? I zdaje sobie sprawę, jak bardzo potrzebni są przestępcy, by świat w którym żyje, działał prawidłowo. Wręcz są niezbędni.

Miałem skojarzenia z "Atlasem zbuntowanym". Nie jest to podobny poziom, ale że "Atlas..." jest poza czyimkolwiek zasięgiem, samo skojarzenie to spore osiągnięcie. W obu książkach istnieje motyw zastanowienia się nad systemem, według którego wszystko funkcjonuje, co by było gdyby, i dochodzi do momentu, w którym bohater się zastanawia: czy gdyby nie było przestępców, to czy system dalej by funkcjonował? I jaki system opiera się przede wszystkim na tych, którzy go łamią, by mógł funkcjonować? Sneer widzi, jak wiele zależy tu od lifterów, wyobraża sobie, co by było bez nich i to co zobaczy przestaje mu się podobać.

Tam, gdzie "Atlas..." się rozkręca, "Limes..." się zatrzymuje. Na 200 stronach byle jak skonstruowanej fabuły, mającej tak naprawdę tylko pokazać świat i myśli bohatera (ekspozycja jest przechujowa, dwoje ludzi gada ze sobą, żyje w tym systemie całe życie ale muszą sobie tłumaczyć jak on funkcjonuje, bo czytelnik paczy!) zawarto tylko tak naprawdę wstęp. Autor doszedł do pewnych wniosków i nie postawił kroku dalej, najwidoczniej zupełnie nie świadom, że coś tam dalej jest. Do tego kwestia inteligencji bohaterów - w obu tytułach postaci główne są bardzo mądre, tylko po bohaterach Ayn Rand to widać, a takiego Sneera trzeba opisywać jako najmądrzejszego na świecie po stokroć, by do czytelnika dotarło, że taki był zamysł autora.

Papapa.

To jednak całkiem mądra książka. Dobrze skonstruowano świat, wszelkie aluzje i nawiązania idealnie się tu przeplatają z solidną książką. Nie trzeba tego czytać wyłącznie przez pryzmat powstałej za komuny.
4,5/6

1 komentarz: