niedziela, 13 października 2013

Metropolis

Dystopian & German Expressionism, 1927


Powtórka po wielu latach. Era filmów na TVP Kultura, i oglądania ich bo miały 5 gwiazdek w programie telewizyjnym z Wyborczej. To był pierwszy z tytułów, przy których musiałem się tłumaczyć, czemu nie dałem dychy. Trochę się obawiałem tej powtórki, to głównie urywki z tego filmu miałem na myśli gdy mówiłem, że nie lubię kina niemego za dziwaczne aktorstwo. Przybranie pozy, zastygnięcie, czekać aż reszta sceny zrobi co trzeba, wykonać swój ruch, powtórzyć. Ale nie jest tak źle, dzisiaj już  to się nie rzuca mi w oczy, do tego już rozumiem ten okres, że wtedy tak musiało być, i wszystkie inne trudności z którymi artyści musieli się zmierzyć.

Choć jednocześnie rozumiem tych, którzy nie akceptują takiego kina. Też mają rację.



Fabuła. Pokręcony i dziwny świat, w którym są dwie grupy: rządzący i pracujący. Drudzy harują do śmierci ze zmęczenia w podziemiach, a na powierzchni ci pierwsi żyją jak królowie. Młody potomek ważnej osobistości zjeżdża na dół, i na własne oczy widzi koszmar tego, co się tam dzieje. Miałem wrażenie, że reżyser wyłożył do tego momentu wszystkie karty, i nie szykuje dla mnie żadnej niespodzianki, ale byłem mile zaskoczony. Dalsza część jest naprawdę interesująca pod każdym względem: tematyki, gatunku, postaci, wydarzeń. Ekspresjonizm miesza się z kinem utopijnym, dramat z romansem, kino katastroficzne z elementami cyberpunku, a jako całość ogląda się to znakomicie.

Wszystkie dekoracje robią wrażenie swoimi rozmiarami, rozmachem i zróżnicowaniem (a jak jeszcze człowiek zacznie się zastanawiać "Jak oni to zrobili" to w ogóle film ma u niego +10 do oceny). A powiedzieć coś takiego o filmie z 1927 roku to naprawdę wiele. Czuć wielkość tego miasta i wszystkiego co na niego się składa, niczym dinozaurów z "Parku Jurajskiego". Do tego historia ma niezwykły klimat i niesamowite tempo, od połowy jest niebywale intensywnie, niczym najlepsze kino akcji.

Może i film jest trochę zbyt czarno-biały, może trochę mało konkretów na drugim planie, może za mało to wszystko jest rozbudowane fabularnie. Zakończenie, ostatnia scena, jest słaba, znowu w kinie niemym zabrakło odpowiednich słów na koniec. Ale oglądało mi się to znakomicie. Chętnie w przyszłości obejrzę jeszcze trzeci raz.


7+/10
http://rateyourmusic.com/film/metropolis/

4 komentarze:

  1. Kupujesz jeszcze GW w piątek z programem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Którą wersje widziałeś?

    Tak dla przypomnienia ten film jest z tego samego roku, co "Berlin: Symfonia wielkiego miasta". Narzekałeś, że Europejczycy nie potrafili robić filmów. W Niemczech był najlepszy okres kina niemego, paradoksalnie z powodu wielkiego kryzysu, ale to inna sprawa.

    "Może i film jest trochę zbyt czarno-biały" - trochę nie fortunę zdanie, o kolor filmu (zbyt kontrastowy?), czy relacje między postaciami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z 2008 roku, 150 minut.

      Pisałem, że na początku (1910') Europejczycy nie wiedzieli co z kinem zrobić.

      Chodziło mi o czarno-białą kompozycję całości.:)

      Usuń