sobota, 25 stycznia 2014

Przechowalnia numer 12 (9+/10)

Psychological Drama, 2013



Zobaczyłem film warty obejrzenia.

Tytułowa przechowalnia to miejsce, do którego trafiają dzieci i nastolatkowie które próbowały popełnić samobójstwo, ich rodzice mają problemy prawne lub - ujmując to bardziej ogólnie - zachowywali się nieprawidłowo albo mają różne delikatne problemy, i ten ośrodek to miejsce dla nich. Nie mają prawa go opuścić, ale jeśli uciekną, ludzie tam pracujący nie mogą ich nawet dotknąć. Poza terapeutami i zarządem, pracują tam ludzie odpowiedzialni za stworzenie bezpiecznej atmosfery. Jedną z takich osób jest Grace, główna bohaterka.



Jeśli chodzi o fabułę, nie mam ochoty pisać o czym jest historia. Nie skonstruowano jej w taki prosty sposób. W takim razie - o czym to film? O przemocy psychicznej. Tu każdy ma swoją historię, swój mały dramat. I on nie znika. To zapewne główny morał tego filmu, pokazanie życia dorosłych żyjących ze swoją blizną na umyśle. A gdzieś z tyłu o nieskutecznym systemie i takie tam, ale liczy się zupełnie inny wymiar tego wszystkiego.

To jest smutny film. Nawet bardzo. Jednak nie zostałem przytłoczony nawet na chwilę dramatami których byłem świadkiem, bo zobaczyłem tutaj sporo mądrych ludzi. Większość postaci ma za sobą pierwszą fazę paniki i teraz zachowują się tak jak normalni ludzie, nie dając po sobie poznać na każdym kroku, że kiedyś molestowała ich matka czy coś w tym rodzaju. To bardzo subtelne przedstawienie, nikt nie ma ochoty krzyczeć o swoich problemach. Po drugie, jeszcze więcej jest tu postaci które są dorosłe i dojrzałe, umieją sobie poradzić z takimi problemami, gdy je u kogoś rozpoznają. W każdej, nawet ekstremalnej sytuacji. Nikt tu nie jest ze szkła. To faktycznie buduje atmosferę bezpieczeństwa, w której można się przejąć tym co się dzieje na ekranie, ale bez wpadania w ciężką depresję.


Z drugiej strony - gdy myślę o tym tytule, jest szansa, że się uśmiechnę. Powodów do tego jest w "Przechowalni numer 12" całkiem sporo. Spróbujcie obejrzeć powyższe screeny jeden po drugim, i jeszcze raz, i jeszcze... Były dni, kiedy sam tak robiłem z piętnaście razy pod rząd. To nie jest odosobniona chwila - choćby moment rozpoczęcia opowieści - zwykła, niezobowiązująca historyjka przy kawie między znajomymi - a jak trudno będzie ją sobie potem wyrzucić z głowy! Obraz jest praktycznie utkany z takich małych momentów, przechodząc od jednego do drugiego. Na dobrą sprawę żadnego nie warto pomijać, film jako całość jest tak przemyślany i ciekawy, że nie ma tu czegoś w rodzaju przejścia lub nieistotnej sceny. Wszystko zostało mi w pamięci po pierwszym seansie. Wybijają się małe dzieła sztuki, jak kartki z życzeniami na łóżku, rap w wykonaniu Marcusa, bajka o rekinie i ośmiornicy... Gdy nad nimi usiąść to trudno nie mieć szacunku dla ludzi, którzy w jednym filmie umieścili tak dużo równie zróżnicowanych elementów.

Jestem w stanie wymienić dwa powody, dla których ktoś może nie polubić tego filmu. Pierwszy, to bycie typem człowieka który nie lubi tego całego gejostwa w stylu wbijanie sobie paznokcie w dłoń do krwi, podcinanie żył, darcie ryja na wszystkich bo tata był dla mnie niemiły. Takie rzeczy w tym filmie są, i jeśli ktoś reaguje na nie w ten sposób, to niewiele znajdzie dla siebie. Drugi powód to prosty zły humor, w trakcie którego taki w gruncie rzeczy smutny film zupełnie się nie przyjmie. Ale tak naprawdę - jedyny minus jaki potrafię tu znaleźć to scena w której postać faceta nie może czegoś zrozumieć. Nie wiem, jak dla mnie mógł to spokojnie pojąć. Może twórcy za bardzo chcieli to wytłumaczyć widzowi, przez co balans został zachwiany?

Najlepszy obraz traktujący o przemocy psychicznej od czasów "Co gryzie Gilberta Greape'a?". Wyjątkowe doświadczenie, wyglądające pięknie, w której każdą scenę wspominam bardzo pozytywnie. Można się uśmiechnąć, a potem zastanowić nad wieloma rzeczami.
https://rateyourmusic.com/film/short_term_12/

3 komentarze:

  1. Jestem tu nowy...

    Film jest naprawdę rewelacyjny. Miałem okazję zobaczyć go w kinie (!) na zeszłorocznym American Film Festival we Wrocławiu, gdzie dostał zresztą nagrodę publiczności (nawet został wysłany filmik ze skype'a, od reżysera z podziękowaniami).

    Szczery, przemyślany, subtelny i chwytający za serce, nie sposób nie zgodzić się ze wszystkim co napisałeś.

    Keep up the good work,

    JW.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przyzwyczaiłem się do odbierania miłych komentarzy i teraz nie wiem, co napisać. Wiedz więc jedynie, że sprawił mi przyjemność :)

      Dzięki za informacje. Jeszcze jeden powód, by zacząć w końcu odwiedzać festiwale...

      Usuń
  2. Jakub Filmowy24 lipca 2015 23:03

    Niesamowity film! Ciary od oglądania, normalnie Amerykańska dogma. :) Zachęciłeś mnie. Dobre filmy obyczajowe, życiowe czy dramaty lubisz i musiałem zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń